Fuzja firm - jak nie dać się wrogo przejąć?

Przejęcie przez większego gracza to częsty powód do niepokoju dla członków zarządu i pracowników przejmowanego przedsiębiorstwa. Jakich błędów powinna unikać mniejsza firma, kiedy jest przejmowana przez większą?

W I kwartale 2016 r. mieliśmy w Polsce do czynienia ze znaczną aktywnością w prywatnych transakcjach fuzji i przejęć. Największa z nich opiewała na kwotę 1,06 mld zł (Grupa Smyk przez Empik Media & Fashion na rzecz funduszu Bridgepoint).

Tam, gdzie gra toczy się o duże pieniądze, trzeba uważać. Dlatego przygotowując się do transakcji fuzji lub przejęcia innego podmiotu gospodarczego należy przede wszystkim właściwie ocenić zagrożenia. - Przed przystąpieniem do transakcji należy wykonać tzw. analizę due diligence. Ma ona na celu zbadanie potencjalnych niebezpieczeństw związanych z transakcją. Większość firm bagatelizuje konieczność sporządzenia takiej analizy, czynią to już po transakcji fuzji lub przejęcia - mówi Artur Zawolski, radca prawny i partner w warszawskiej kancelarii MKZ Partnerzy.

Reklama

Opracowanie schematu transakcji należy zacząć od określenia sposobu sprawowania kontroli nad przejmowaną spółką. Większość głosów wynikająca z posiadanych udziałów, prawo do powoływania członków zarządu gwarantowane statutem, umową spółki albo porozumieniami zawartymi z innymi podmiotami - to kluczowe decyzje, jakie trzeba podjąć już na początku przygotowań.

Wróg u bram

Niekiedy problem przejęcia czy fuzji z większym graczem stanowi powód do niepokoju dla członków organów kierowniczych spółki przejmowanej czyli zarządu lub rady nadzorczej. Dotyczy to zwłaszcza tzw. przejęcia wrogiego, kiedy przejście kontroli nad przejmowanym podmiotem (poprzez nabycie kontrolnego pakietu udziałów/akcji) nie zyskuje akceptacji kierownictwa spółki przejmowanej lub niektórych jej wspólników/akcjonariuszy. Ów brak aprobaty jest właśnie tym, co odróżnia przejęcie wrogie od przejęcia przyjaznego. Jednak granica pomiędzy nimi może być płynna. - Wrogie przejęcie dotyczy sfery interesów dotychczasowego kierownictwa przejmowanej spółki i wbrew pozorom nie musi być sprzeczne z interesem samej spółki przejmowanej - zauważa Artur Zawolski. - Nie musi także godzić w interesy właścicieli przejmowanej spółki i dlatego podejmowanie ewentualnych środków obronnych przed takim przejęciem powinno następować z należytym rozeznaniem i ostrożnością.

W zdecydowanej większości przypadków przejęcie wiąże się ze zmianą kierunku działania spółki przejmowanej - a to może prowadzić do podziału przejętej spółki, jej likwidacji i zmian kadrowych - zwłaszcza na wysokich szczeblach struktury. Dlatego broniąc się przed wrogim przejęciem, szczególną uwagę należy zwrócić na postanowienia aktów regulujących funkcjonowanie naszej spółki (podmiotu przejmowanego) - w przypadku spółki akcyjnej będzie to statut, w przypadku spółki z ograniczoną odpowiedzialnością umowa spółki - i dodanie do nich odpowiednich postanowień zabezpieczających. Właściwe sformułowanie takich zapisów może zniechęcić potencjalnego inwestora zainteresowanego przejęciem.

Szczególne uprawnienia - ważny mechanizm obronny

Chodzi na przykład o wprowadzenie zakazu zbywania udziałów lub akcji spółki lub wprowadzenie ograniczeń w zakresie ich zbywania, np. prawa pierwokupu lub odkupu dla dotychczasowych wspólników (akcjonariuszy). Wprowadzenie ewentualnych ograniczeń w zakresie obrotu akcjami może dotyczyć tylko akcji imiennych. Z reguły większościowy wspólnik (akcjonariusz) może decydować np. o powoływaniu i odwoływaniu zarządu w spółce. Doprowadzając więc do wymiany składu zarządu wspólnik (akcjonariusz) taki może zdominować zarząd spółki, obsadzając go osobami reprezentującymi jego interesy. - Mechanizmem obronnym przed takim scenariuszem może być przyznanie poszczególnym wspólnikom (akcjonariuszom) szczególnych uprawnień związanych z ich udziałem, co pozwoli na decydowanie np. o składzie organu zarządzającego spółką, decydowanie o pewnych istotnych dla spółki sprawach nawet mimo braku takiej woli większości wspólników, z reguły wymaganej w takich sytuacjach, jak też uprawnień do otrzymywania określonych świadczeń od spółki. - podpowiada Artur Zawolski.

Poison Bill, Pac - Man i Biały Rycerz

Rozwiązaniem zasługującym na uwagę jest wprowadzenie procedury przymusowego umorzenia akcji lub udziałów po ziszczeniu się określonych przesłanek. Istnieją także bardziej wyrafinowane sposoby zniechęcenia potencjalnego nabywcy do wrogiego przejęcia. Należy do nich np. taktyka określana mianem "poison bill" - zatrutej pigułki. Polega ona na obniżeniu atrakcyjności spółki poprzez np. zaciągnięcie istotnych zobowiązań lub zbywanie jej cennych aktywów. Metoda ta bywa z reguły skuteczna, jednak obniżając wartość akcji może godzić w interesy dotychczasowego akcjonariatu spółki. Interesującym rozwiązaniem może okazać się zaoferowanie wspólnikom spółki będącej potencjalnym inwestorem wykupu jej akcji i w ten sposób podjęcie próby przejęcia podmiotu zainteresowanego przejęciem (taktyka określana mianem "pac - man").

Rozwiązaniem problemu może też okazać się nabycie akcji przez zarząd (tzw. wykup menedżerski) lub przez pracowników (tzw. wykup pracowniczy), a nawet próba wywołania konkurencji wśród innych podmiotów potencjalnie zainteresowanych nabyciem akcji poprzez zachęcenie innej spółki, przyjaznej w stosunku do członków zarządu spółki przejmowanej, nabyciem jej akcji (tzw. metoda białego rycerza - "white knight"). - Rozwiązań jest wiele, a ich wyboru należy dokonać na tle konkretnych uwarunkowań dotyczących spółek mających potencjalnie zostać zaangażowane w transakcję, ich otoczenia prawnego oraz rynku, na którym podmioty te prowadzą działalność - podsumowuje Artur Zawolski.

Dowiedz się więcej na temat: inwestowanie | akcje | fuzje spółek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »