Gazowe połączenie się oddala

Nabiera kształtów współpraca niemieckiego dystrybutora Verbundnetz Gas (VNG) i Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) na europejskim rynku obrotu gazem. PGNiG i VNG utworzą dwie spółki, ale planowana budowa gazociągu przez granicę się opóźnia.

Nabiera kształtów współpraca niemieckiego dystrybutora Verbundnetz Gas (VNG) i Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) na europejskim rynku obrotu gazem.  PGNiG i VNG utworzą dwie spółki, ale planowana budowa gazociągu przez granicę się opóźnia.

Firmy mają 17 czerwca utworzyć dwie spółki: handlową i przesyłową z siedzibą w Poczdamie. Będą w nich miały po 50 proc. udziałów.

Najpierw analizy

Na tym jednak koniec optymistycznych wiadomości. VNG bowiem nie pali się do podjęcia polskich planów budowy połączenia międzysystemowego z Niemcami, którego koszt wyniósłby 100-200 mln EUR. Umożliwiałoby ono tłoczenie 1-2 mld m sześc. gazu w obu kierunkach (tzw. intercon- nector). "Analizujemy, czy nasza współpraca będzie wymagała budowy takiego połączenia. Być może wystarczy już posiadany system gazociągów. Jeśli okaże się, że nie, to zbadamy aspekty ekonomiczne budowy interconnectora" - mówi Klaus Ewald Holst, prezes VNG.

Reklama

Niemcy w ogóle nie planują w tym roku rozbudowy gazociągów. Wczoraj zapowiedzieli, że poprzestaną na modernizacji. Tymczasem niemiecka spółka jeszcze nie tak dawno informowała wraz z PGNiG, że gaz popłynie nowym rurociągiem już pod koniec 2006 r. Jej najnowsze zapowiedzi oznaczają więc, że ewentualna budowa połączenia się opóźni.

Balans

Nie jest jeszcze przesądzona nawet lokalizacja inwestycji. Pierwotnie wybór padł na Pomorze Zachodnie, gdzie miał przebiegać konkurencyjny gazociąg Bernau-Szczecin projektowany przez Ruhrgas i Bartimpex Aleksandra Gudzowatego. "Obecnie bierzemy pod uwagę granicę Polski od Bogatyni aż po Szczecin" - mówi prezes VNG.

Ale czy inwestycja w ogóle dojdzie do skutku? Oficjalnie polska i niemiecka strona nadal deklarują zainteresowanie, ale...

Trzecim co do wielkości współwłaścicielem VNG jest pośrednio Gazprom - poprzez udziały w Wintershallu (15,8 proc.), i ZGG-Zarubezhgazie (5,3 proc.). Czy to ma wpływ na współpracę z PGNiG? "To trochę jak balansowanie na linie: podejmując działania z jednym partnerem, musimy uważać, by nie działać na szkodę drugiego. Istnieje jednak wola polityczna, by na europejskim rynku działały spółki polsko-niemieckie. Polska nie może być tylko obszarem zbytu towarów" - uważa Klaus Ewalt Holst. Nie ukrywa jednak, że VNG liczy na zaproszenie przez Gazprom do udziału w budowie gazociągu północnego biegnącego przez Bałtyk. Do tej pory jednak brak zachęty od rosyjskiego giganta. Otrzymał ją natomiast Wintershal.

VNG nie obawia się kosza. "Jeśli ktoś nie zaprosi mnie na kolacje, poszukam innej okazji i nie umrę z głodu" - mówi Klaus Ewald Holst. Nadzieja na wschodzie Być może chodzi tu o współpracę z Ukrainą. VNG i NAK Naftohaz już ja zainicjowały. PGNiG chciałby do nich dołączyć w nadziei na transport do Europy tańszego niż rosyjski gazu z Azji Środkowej (np. turkmeńskiego). O takim pomyśle mówił w listopadzie Marek Kossowski, prezes polskiego potentata.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: budowy | PGNiG | budowa | klaus | gazociągu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »