Jak ugryźć miliardy z internetu
95 mld USD wyniesie w tym roku wartość światowego handlu online, tj. o 18 proc. więcej niż w 2005 roku - poinformował w środę portal InternetNews, powołując się na raport firmy analitycznej JupiterResearch.
Według raportu, do 2010 roku średni roczny wzrost rynku e- commerce, czyli handlu przez internet, sięgać będzie 12 proc. W 2010 roku rynek ten będzie miał wartość 144 mld USD; jego wartość w 2005 roku to 81 mld USD, co oznaczało 14-proc. wzrost w stosunku do 2004 roku.
W horyzoncie krótkookresowym, według autorów raportu, najważniejszymi czynnikami zwiększenia wartości handlu online ma być wzrost liczby sklepów i supermarketów internetowych oraz przeznaczanie coraz większych sum na zakupy online przez indywidualnych klientów.
Na rynkach, na których e-commerce stanie się jednym z kilku kanałów sprzedaży w firmie (USA, Unia Europejska, Japonia), dla firm korzystających z handlu online najważniejsze stanie się jednak nie tyle pozyskanie nowych klientów, ile zwiększenie zysku z transakcji przeprowadzanych przez jednego klienta firmy.
JupiterResearch przewiduje, że w 2010 roku e-commerce wykorzystywać będzie jako kanał sprzedaży połowa amerykańskich firm handlowych. Wśród klientów utrzyma się lekka przewaga procentowa kobiet (51:49), choć na świecie jest raczej odwrotnie (35:65). Jest to związane m.in. z rozwojem e-commerce w krajach muzułmańskich, gdzie zdecydowaną większość kupujących stanowią mężczyźni.
Co kupujemy ?
Jak podano w raporcie, kobiety przez internet kupują najwięcej artykułów gospodarstwa domowego, sprzętu AGD, odzieży i perfum. Mężczyźni natomiast kupują przede wszystkim sprzęt elektroniczny i informatyczny oraz sportowy. Jak przewiduje JupiterResearch, elementem napędzającym rozwój handlu elektronicznego będzie rozpowszechnienie się szerokopasmowego dostępu do internetu. W USA obecnie 55 proc. gospodarstw domowych posiada szerokopasmowy dostęp do internetu, a w Unii Europejskiej - średnio 35 proc.
Analitycy ostrzegają jednak, że margines zysku dla sklepów i internetowych supermarketów jest bardzo wąski.
Fiskus się przygląda
Jak donoszą media fiskus lustruje i sprawdza transakcje na polskich aukcjach internetowych. Inspektorzy kontrolują osoby, których przychody z handlu w sieci w latach 2003-2004 osiągnęły i przekroczyły 5 tys. zł. Fiskus nie bierze pod uwagę transakcji sporadycznych czy sprzedaży rzeczy używanych. Zgodnie z ustawą o podatku od czynności cywilnoprawnych (Dz.U. z 2005 r. nr 41, poz. 399), opodatkowaniu podlegają czynności cywilnoprawne (np. sprzedaż), gdy ich przedmiotem są rzeczy znajdujące się w Polsce i za granicą, a nabywca mieszka lub ma siedzibę w Polsce oraz tutaj dokonano transakcji sprzedaży. Zwolnione z podatku są umowy, których wartość nie przekracza 1000 zł oraz gdy jedna ze stron podlega VAT. Co ważne fiskus może dochodzić podatku zarówno od sprzedającego i kupującego.
Według US
Jeżeli umowa składana jest w wersji elektronicznej - za miejsce zawarcia umowy przyjmuje się miejsce zamieszkania albo siedzibę składającego ofertę w chwili zawarcia umowy. Na korzyść podatników przemawia też prawo międzynarodowe. Zgodnie z nim jeżeli strony pochodzące z różnych krajów nie dokonały wyboru prawa, obowiązuje je prawo państwa, w którym w chwili zawarcia umowy mieszka sprzedający. Tak więc dokonując na np. niemieckiej giełdzie zakupu powyżej 1000 zł, nie trzeba płacić podatku w Polsce.