Kłopotliwe samoloty

Rozwój rynku zmusza grupę LOT do powiększania floty. Problem w tym, czy ją na to stać. Część rada nadzorcza ma wątpliwości. LOT staje przed kolejnym wyzwaniem.

Zakończył wybór dostawcy samolotów długodystansowych, a teraz przyszedł czas na maszyny średniego zasięgu. Jeszcze niedawno spółka deklarowała, że tym razem proces przebiegnie szybko i finał nastąpi z końcem roku. Wiele wskazuje na to, że nie dotrzyma słowa.

Strategii brak?

Jednym z powodów jest fakt, że LOT posiada jedynie biznes plan na lata 2005-2007. Strategia z prawdziwego zdarzenia powstaje dopiero na użytek prospektu emisyjnego związku z planowanym wejściem na giełdę.

- W ramach prac nad nowym biznesplanem, LOT będzie dopiero analizował możliwości pozyskania nowej floty - mówią przedstawiciele załogi w radzie nadzorczej LOT.

Reklama

Wówczas prognozami spółka obejmie lata 2006-2010, czyli okres, gdy dostarczone zostaną nowe transatlantyckie Boeingi 787 i prawdopodobnie nowe samoloty na krótsze trasy.

Termin wyboru tych drugich staje się coraz bardziej wątpliwy, zwłaszcza ze względu na obawy rady nadzorczej, która jeszcze w styczniu zalecała zarządowi wstrzymanie się z odnawianiem floty krótkodystansowej. Te argumenty powróciły na środowym posiedzeniu.

- Przedstawiciele załogi w radzie nadzorczej nadal uważają, że wymiana obu flot w jednym czasie to zbyt duży wysiłek i obciążenie dla spółki - podkreśla Jerzy Adamski, sekretarz rady nadzorczej LOT.

Problemem są przede wszystkim koszty modernizacji floty, zwłaszcza w obecnej trudnej sytuacji LOT, który stara się ciąć koszty i pozbywać niektórych aktywów. Spółka musi się też zdecydować czy zamawia nowe samoloty, czy pozyskuje używane z rynku wtórnego.

...a czas goni

Powiększania floty nie da się jednak uniknąć. Samoloty średniego zasięgu będą przeznaczone głównie dla spółki zależnej, taniej linii Centralwings. Jeśli spółka ma nadążyć za gwałtownie rozwijającym się rynkiem, to musi pozyskać 20 samolotów w ciągu najbliższych 5 lat. Kilka z nich już przyszłym roku. Jeśli grupa LOT chce utrzymać się na rynku to przyspieszenie strategicznych decyzji jest nieuniknione.

-Flota to problem, który należy rozwiązywać w trzeciej kolejności. LOT przede wszystkim powinien dojść do jasnej strategii własnego rozwoju. Ustalić na jakich trasach i pasażerach chce się koncentrować. Następnie konieczne jest rozwiązanie problemu struktury własnościowej. Nie uważam, by skarb państwa musiał mieć większościowy pakiet akcji w spółce. Jednak strategia rozwoju LOT musi być wpisana w politykę transportową całego kraju. Potem można myśleć o decyzjach co do wyboru floty, bo to pochodna tych pierwszych decyzji, których wciąż brak - podsumowuje Adrian Furgalski, związany z PO ekspert z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Marta Filipiak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PLL LOT | samolot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »