Ładny początek nowego wieku
Wszelkie znaki płynące z rynku wskazują, że w 2001 roku będziemy mieli do czynienia z załamaniem rynku leasingowego. Na hiobowe wieści na temat polskiego leasingu składają się informacje makroekonomiczne oraz sytuacja gospodarcza konkretnych podmiotów, w szczególności zaś nasze prawodawstwo.
W dzisiejszym artykule omówię zagrożenia dla leasingu ze strony aparatu skarbowego, w kolejnych poruszone zostaną pozostałe aspekty oceny branży leasingowej.
Obecnie najistotniejszą przyczyną załamania rynku leasingowego jest niestabilne prawodawstwo oraz samowola fiskalna prowadzona przez Ministerstwo Finansów.
W zalewie tych złych sygnałów z rynku, w ostatnim czasie, jako światełko w tunelu należy ocenić umiejscowienie leasingu w kodeksie cywilnym. W wyniku tej nowelizacji, leasing jest dziś umową nazwaną i ta regulacja może być podwaliną pod stabilne fundamenty tej dziedziny w przyszłość.
Transakcje leasingowe zawierane są najczęściej na 24 lub 36 miesięcy; i okres ten, dla bezpieczeństwa obrotu gospodarczego, powinien być dla stron świętością. W wyniku zmian nie zawsze systemowych polskiego prawa, częstokroć dochodzi do ingerencji podmiotu trzeciego w umowę między lesingobiorcą a lesingodawcą.
Pomijam tu sytuacje, gdzie nieuczciwe firmy próbują zmienić warunki umowne, działając sprzecznie z zasadą pacta sunt servanda. W tych patologicznych sytuacjach najczęściej lesingodawca próbuje obciążyć dodatkowymi kosztami użytkownika sprzętu. Na takie zachowania, jeśli już - pozwalają sobie tylko małe i średnie firmy leasingowe. Coraz częściej natomiast w stosunek zobowiązaniowy między leasingodawcą a leasingobiorcą ingeruje o zgrozo - urząd skarbowy.
Poza stroną normatywną na destabilizację rynku leasingowego wpływa niejednoznaczna postawa Ministerstwa Finansów i aparatu skarbowego.
Urzędy skarbowe regularnie próbują podważać istotę zawieranych kontraktów dzierżawnych. W konsekwencji wielu przedsiębiorców woli nie ryzykować, omijając leasing szerokim łukiem. W wielu firmach kontrole urzędu skarbowego rozpoczynają się od analizy umów leasingowych, a takie postępowanie ogranicza polską gospodarkę, ponieważ systemowo inwestorzy odrzucają leasing jako formę finansowania bieżącej działalności.
W wyniku tego firma zamiast wykorzystywać pięć samochodów pozyskanych na podstawie leasingu z własnych środków kupuje dwa. Nasza gospodarka wygląda więc, jak wygląda i zamiast dawać zatrudnienie nowym pracownikom do wykorzystywani tych dodatkowych trzech samochodów, zamiast zwiększać produkcję, aby ci pracownicy mieli co sprzedawać likwidując tym samym bezrobocie, płacąc VAT i podatek dochodowy - poprzestajemy na dwóch samochodach pozyskanych z własnych środków. Spore uproszczenie, na które sobie pozwoliłem, nie wypacza obrazu rynku leasingowego hamowanego przez aparat skarbowy.
Podmioty gospodarcze funkcjonujące w zdrowej gospodarce nie są obciążana dodatkowy kosztami po zawarciu kontraktu, a tak stało się na przełomie tego roku. Klienci firm leasingowym na mocy rozporządzenia czyli w majestacie prawa zostali obciążenia opłatą skarbową, o której nie było mowy przy zawieraniu umowy. Globalnie takie zachowanie jest w stanie zniechęcić do leasingu nawet firmy, które przemogły w sobie obawy przed urzędem skarbowym.