Małe firmy powoli przezwyciężają skutki pandemii​

Co trzecia polska firma z grupy małych i średnich przedsiębiorstw notuje mniejsze obroty niż przed pandemią. Z drugiej strony, co ósma informuje, że osiąga lepsze wyniki niż przed pierwszą falą koronawirusa. W ciężkich czasach przedsiębiorcom przydaje się sztuka profesjonalnego windykowania należności. Jednak mikrofirmy z wielkim dystansem podchodzą do windykacji.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Z badania przeprowadzonego na zlecenie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że wiele firm korzysta z rosnącej konsumpcji polskich gospodarstw domowych szybko nadrabiających zaległości po zakończeniu lockdownów. Ekonomiczna aktywność konsumentów w bardzo dużym stopniu przyczyniła się do wzrostu PKB o 11,1 proc. w drugim kwartale 2021 roku w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej.

Nie wszyscy przyspieszyli

Gospodarka odbudowuje się, ale w poszczególnych dziedzinach dzieje się to w różnym tempie. Małych i średnich przedsiębiorstw, które nie są w stanie wrócić do obrotów sprzed marca 2020 roku jest ciągle więcej (31 proc.) niż firm, które notują lepsze wyniki niż półtora roku temu (12 proc.). Najliczniejsza (32 proc.) jest grupa podmiotów, które informują, że mają w tej chwili obroty zbliżone do przedpandemicznych. Sytuacja wyraźnie poprawiła się w ostatnich miesiącach, bo w całym pierwszym półroczu tego roku na niższą sprzedaż niż przed marcem 2020 roku skarżyła się połowa firm z sektora MŚP.

Reklama

- Największą zmianę na lepsze odnotowały firmy usługowe i handlowe, gdzie jeszcze na początku roku skromniejsze niż przed pandemią obroty miało odpowiednio 61 i 52 proc. firm, a teraz jest to 33 i 29 proc. Warto też zauważyć, że część przedsiębiorstw skorzystała na tym, że pojawiły się nowe modele zachowań klientów, zmienił się popyt na usługi i towary, a jednocześnie osłabiła się konkurencja. Niektóre firm potrafiły zdobyć lepszą pozycję rynkową niż ta, którą miały przed nastaniem Covid-19 - informuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.

Gdy po ogłoszeniu pierwszych lockdownów w 2020 roku i następnych w pierwszej połowie tego roku mieliśmy w Polsce około 6 proc. beneficjentów pandemii, to teraz takich firm jest już 12 proc. Kilkanaście miesięcy z koronawirusem w tle stworzyło sprzyjające warunki głównie firmom przetwórstwa przemysłowego oraz handlowym. W trzecim kwartale ubiegłego roku o wyższej sprzedaży niż przed pandemią mówiło 6-7 proc. podmiotów z tych branż, teraz deklaruje to już 16-18 proc.

Pesymistów ciągle wielu

Niemal jedna trzecia mikro, małych i średnich przedsiębiorstw wciąż jednak zmaga się z gorszymi wynikami. Zdecydowana większość przedsiębiorców, którym światowa epidemia uszczupliła biznes, ocenia, że jeśli nie udało się odbudować go do tej pory, to nie ma na to szans również do końca tego roku. O perspektywach ponownego osiągania wcześniejszych wyników jeszcze w trzecim kwartale 2021 roku mówi zaledwie 2,6 proc. respondentów, a na czwarty kwartał wskazuje 3,8 proc. badanych. Całkiem sporo, bo jedna czwarta firm w ogóle nie jest w stanie albo też nie chce przewidywać, kiedy mogłoby to nastąpić.

Z największą nadzieją na końcówkę tego roku patrzą przedstawiciele branży budowlanej, wśród których 12,5 proc. odpowiedziało, że ich firma powróci do kondycji sprzed koronakryzysu jeszcze w 2021 roku. Z pewnością wpływ na taką ocenę ma boom na rynku nieruchomości, a także sezonowość tej branży, która przed nastaniem zimy przyspiesza prace.

Ten rok "na straty" spisała natomiast branża transportowa. Nikt z jej ankietowanych przedstawicieli nie wymienił najbliższych miesięcy jako terminu powrotu do wcześniejszej kondycji, nie wspomniał też o pierwszym kwartale przyszłego roku. Najczęściej (40 proc.) spodziewają się, że ich przedsiębiorstwo wróci do wcześniejszego poziomu obrotów w drugim kwartale 2022 roku, a co trzeci respondent stwierdził, że w ogóle do tego nie dojdzie. Według co dziesiątego ankietowanego z sektora transportu, poprawa mogłaby nastąpić dopiero po zniesieniu wszelkiego rodzaju ograniczeń.

Wśród usługodawców najczęściej pada odpowiedź, że sprzedaż uda się odbudować za 2-3 lata (30 proc.) albo w drugim kwartale przyszłego roku (15 proc.). Co ciekawe, to jedyna branża, której przedstawiciele ani razu nie wspominają, że nigdy nie wrócą do stanu sprzed pojawienia się Covid-19.

Strach przed windykacją

Sytuacja finansowa wielu firm z grupy MŚP byłaby lepsza, gdyby zdecydowały się korzystać ze ścieżki windykacyjnej oferowanej przez profesjonalne firmy. Powstrzymywanie się przez małe i średnie przedsiębiorstwa od dochodzenia swoich pieniędzy często jest związane ze strachem przed utratą kontrahenta i niewiedzą na temat możliwości, jakie daje rynek.

Szczególnie nieufnie do windykacji podchodzą mikrofirmy zatrudniające mniej niż 10 pracowników i w związku z tym mają duże problemy z dochodzeniem należności. Z badania "Relacje między kontrahentami po zleceniu windykacji" przeprowadzonego przez firmę Kaczmarski Inkasso wynika, że aż 78 proc. mikrofirm w ciągu ostatnich dwóch lat korzystało z usług profesjonalnych firm wobec mniej niż 5 proc. swoich dłużników, a tylko 6 proc. windykowało więcej niż 10 proc. niepłacących partnerów biznesowych.

Pozostałe firmy z sektora MŚP korzystają z profesjonalnego odzyskiwania należności częściej niż mikrofirmy. Co piąte przedsiębiorstwo zatrudniające od 10 do 49 pracowników windykuje od 6 do 10 proc. swoich kontrahentów, a 16 proc. wyższy odsetek. - Im większa firma, tym większa świadomość, że korzystanie z windykacji nie osłabia wizerunku przedsiębiorstwa, ani kontaktów z kontrahentami. Wręcz przeciwnie, zlecenie odzyskania należności profesjonalistom to dla otoczenia jasny sygnał, że firma dba o finanse i nie będzie narażała swojego biznesu z powodu nierzetelnych partnerów. Dzięki temu staje się też bardziej wiarygodna - mówi Jakub Kostecki, prezes zarządu firmy Kaczmarski Inkasso.

Łączne zadłużenie polskich firm odnotowane w Krajowym Rejestrze Długów sięga 11,5 mld zł. Największą część tej sumy, prawie 63 proc., stanowią zobowiązania wobec sektora finansowego (banków, firm windykacyjnych, leasingowych, faktoringowych i ubezpieczeniowych). Średnio jedna zadłużona firma ma do oddania kontrahentom blisko 24 tys. zł.

Finansowa perswazja

Wiele firm próbuje odzyskać pieniądze na własną rękę. Zazwyczaj najpierw wysyłają kontrahentowi wezwanie do zapłaty - robi tak 80 proc. mikrofirm, 75 proc. średnich i 65 proc. małych przedsiębiorstw. Równolegle najmniejsze podmioty próbują też samodzielnych negocjacji (59 proc.), podczas gdy do rozmów z dłużnikami siada niespełna co trzecie średnie przedsiębiorstwo. Najwięksi przedstawiciele sektora MŚP częściej wpisują kontrahentów zalegających im z zapłatą do Krajowego Rejestru Długów (21 proc.), podczas gdy mikro i małe firmy robią to już rzadziej (odpowiednio 13 proc. i 12 proc.).

Różnice w podejściu do windykacji widać nie tylko w mikro, małych i średnich przedsiębiorstwach. Są one duże także w konkretnych sektorach. Największy odsetek faktur przekazuje do windykacji budownictwo. Jedna trzecia firm z tej branży windykuje od 10 do 19 proc. faktur.

Najrzadziej z takiej możliwości korzysta sektor usług, a także handlu. W ich przypadku zdecydowana większość, bo odpowiednio 78 i 75 proc. przedsiębiorstw windykuje nie więcej niż 10 proc. faktur kontrahentów. Dla porównania, w budownictwie tak mały udział deklaruje mniej niż połowa badanych firm (47 proc.).

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koronakryzys | windykacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »