Nie za wszelką cenę

Rozmowa z Ryszardem Kędzierskim, zdobywcą tytułu "Księgowy Roku 2003"

Rozmowa z Ryszardem Kędzierskim, zdobywcą tytułu "Księgowy Roku 2003"

- Ruszyła kolejna edycja Konkursu Księgowy Roku. Jak Pan, jako osoba, która uzyskała ten zaszczytny tytuł w ostatniej edycji Konkursu, ocenia korzyści z uczestnictwa w tej prestiżowej imprezie?

- Osoba postronna zapewne odpowiedziałaby, że korzyści z uczestnictwa w takim konkursie łatwo zmierzyć liczbą nagród czy dyplomów. Ale dla nas, fachowców, księgowych z powołania i z zamiłowania, jakim sam jestem i jakich wielu spotkałem na wszystkich stopniach konkursu - korzyści są znacznie większe. "Napęd", jaki daje udział w eliminacjach, przygotowania do kolejnych etapów, ciągłe śledzenie nowości w prasie, literaturze fachowej, internecie, procentują w dalszej pracy. Poza tym spotkałem się z wieloma dowodami sympatii ze strony bliższych i dalszych znajomych. Zauważyłem także, że dobre miejsce w konkursie znacząco podnosi prestiż zawodowy i uznanie w środowisku.

Reklama

- Co było dla Pana najtrudniejsze? Czy opadły już emocje?

W konkursie startowałem już po raz drugi. W zasadzie nic mnie nie zaskoczyło na poszczególnych jego etapach, ani nie sprawiało jakichś szczególnych trudności. Przeżyłem natomiast trudne dla mnie chwile lokalnej "sławy" i zainteresowania mediów. Mówię to w cudzysłowie, bo jestem człowiekiem powściągliwym w okazywaniu uczuć i nie mierzę swojego sukcesu liczbą udzielonych wywiadów.
Konkurs należy traktować jak dobrą zabawę i podchodzić do niego na luzie.

- Zatem, czy tytuł ten zmienił coś w Pana karierze zawodowej?

- Chciałbym odpowiadając na to pytanie, opowiedzieć zaskakującą lub porywającą historię o olśniewającej karierze czy błyskotliwym awansie, ale nic takiego nie nastąpiło. Nie zmieniłem miejsca pracy - nadal zajmuję się finansami jako zastępca dyrektora-główny księgowy w Rejonowym Urzędzie Poczty w Bartoszycach. Dyrektor generalny Poczty Polskiej uhonorował mnie nagrodą i wspaniałym listem gratulacyjnym.
Może to szkoda, że nie otrzymałem takiej propozycji pracy, w której mógłbym w pełni "rozwinąć skrzydła" i zaprezentować swe umiejętności, wiedzę i doświadczenie. Marzyłem o pracy w dużej spółce akcyjnej i chciałbym, aby to marzenie się spełniło. Jak na razie nie miałem jednak czasu, by skutecznie zareklamować swoją osobę i zadbać o wysłanie listu motywacyjnego do właściwej osoby. Od mojej wygranej minęło zaledwie 8 miesięcy, więc myślę, że na pozytywne zmiany w mojej karierze jest jeszcze czas.
Nie należę do osób, które bezwzględnie dążą do celu i dla których kariera zawodowa jest wszystkim. Może wynika to z faktu, że jestem człowiekiem ustabilizowanym życiowo i odniosłem wiele sukcesów w życiu osobistym. Przede wszystkim sądzę, że dla człowieka spełnionego w życiu ważna jest obok kariery zawodowej także udana rodzina. Jestem przekonany, że pracownik ustabilizowany życiowo, mający inne poza pracą zajęcia, uprawiający sport, zajmujący się hobby, wyjeżdżający z rodziną na wakacje to lepszy pracownik i bardziej otwarty na świat człowiek. Jeśli ktoś postrzegałby mnie tylko jako nudnego księgowego, laureata prestiżowego konkursu i współczuł mojej żonie, że mnie ma w domu, myliłby się dalece, bo jestem człowiekiem pogodnym i szczerym, a w wolnych chwilach bawię się z dziećmi lub zabieram na przykład rodzinę na grzyby.
Wielu osobom trudno dziś zrozumieć, że człowiek ma wiele potrzeb, a naczelną z nich wcale nie jest potrzeba robienia kariery zawodowej, szczególnie za wszelką cenę.

- Co radziłby Pan kandydatom do tytułu Księgowy Roku 2004?

- Wierzyć w siebie i nic nie robić na siłę. To moja rada dla przyszłych uczestników konkursu. Pod względem merytorycznym, szczególnie jeżeli chodzi o zakres wiedzy, konkurs jest dosyć trudny. Trzeba wygospodarować wiele czasu na przygotowanie się do niego, poznanie mnóstwa zmieniających się ciągle przepisów itd. Osoby zajmujące się zawodowo księgowością w szerokim zakresie oraz biegli rewidenci czynią tak stale, zatem mogą przystąpić do konkursu niejako z marszu.
Trzeba też do końca zachować zimną krew i podczas finału nie dać się ponieść emocjom. Konkurs należy traktować jak dobrą zabawę i podchodzić do niego na luzie. Trzeba też mieć żonę taką jak moja, która zawsze we mnie wierzyła i ofiarowała mi coś, co dla księgowego przed eliminacjami jest najcenniejsze - czas.

- Jak ocenia Pan ostatnie zmiany w prawie bilansowym? Czy Pana zdaniem ułatwią one czy wręcz utrudnią życie księgowym?

- Ostatnie zmiany to konsekwencja wejścia Polski do Unii Europejskiej.

W związku z tym musimy dostosowywać naszą ustawę o rachunkowości do wymagań unijnych dyrektyw.
Ja jako księgowy i biegły rewident mam duże obawy odnośnie sporządzenia sprawozdania finansowego za 2005 rok według Międzynarodowych Standardów Rachunkowości. W sprawozdaniu tym powinny być zaprezentowane dane porównawcze za 2004 rok. Tymczasem wiele spółek mających zamiar lub obowiązek takie sprawozdanie sporządzić nie ma jeszcze dostosowanych do tego planów kont, dokumentacji zasad rachunkowości oraz odpowiednich systemów informatycznych. Dodatkową trudność sprawia brak polskiego tłumaczenia znowelizowanych ostatnio Międzynarodowych Standardów Sprawozdawczości Finansowej.

Rozmawiała Wiesława Moczydłowska

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: korzyści | Za wszelką cenę | konkurs | księgowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »