Nowy operator bez ulg?

Chcemy, żeby nowy operator miał takie same warunki prowadzenia biznesu, jakie mieliśmy my - mówi Sławomir Skrodzki, prezes zarządu PTK Centertel, w wywiadzie dla "Gazety Prawnej".

Jak się pan czuje jako prezes firmy, którego konkurent atakuje pana właściciela, walcząc o sprawę, która będzie korzystna dla abonentów Centertela, czyli niższych cen za rozmowy?

- Ja osobiście nie rozumiem, dlaczego taki problem zaistniał. Przecież podjęto pewne uzgodnienia na spotkaniu w obecności prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty, operatorów komórkowych i Telekomunikacji Polskiej. Ze spotkania spisano protokół, który też jest dokumentem. Uzgodniliśmy, że stawki interconnect za połączenia z sieci stacjonarnych do komórkowych będą obniżane, z czym zgadzają się wszyscy. Jestem zresztą zdania, że powinny być one mocno obniżone - tak aby rynek je odczuł i aby abonenci nie musieli się wahać, czy wykonać połączenie z telefonu stacjonarnego na numer komórkowy czy nie. Natomiast stawki interconnect to jedna rzecz. TP S.A. powinna jednocześnie obniżyć ceny dla klienta końcowego, gdyż dopiero wtedy klient to zauważy i odczuje obniżkę. Podczas spotkania prezes TP S.A. zobowiązał się do odpowiedniej obniżki taryf i dla mnie jest to wystarczające. Jestem przekonany, że tak będzie. Ustaliliśmy, że TP S.A. obniży taryfy od 1 października. Podpisaliśmy już stosowną umowę i czekamy na taką zmianę. Za to nie bardzo rozumiem, dlaczego Era takich umów nie chce podpisać.

- Mówi, że chce.

- Tym bardziej nie rozumiem.

- Jednak w przypadku nacisków na zablokowanie wejścia czwartego operatora działacie zgodnie.

- Nie jesteśmy przeciwni rozpoczęciu działalności przez czwartego czy nawet piątego operatora. Mówimy tylko, żeby ten następny operator rozpoczął działalność, budując początkowo sieć w takim wymiarze, który pokaże, że jest on zdolny do sfinansowania jej budowy i przez to zdolny do prowadzenia działalności na rynku polskim.

Jeszcze nie spotkałem się z firmą, która pomagałaby w wejściu na rynek i rozwijaniu się bezpośredniemu rywalowi.

- Przecież podobnie wypowiadał się prezes URTiP. Skąd ten głośny sprzeciw?

- Tu akurat jesteśmy zgodni z opinią Regulatora. Chcemy, żeby nowy operator miał takie same warunki prowadzenia biznesu, jakie mieliśmy my. Każdy wchodzący obecnie telekom nie musi ponosić opłat koncesyjnych, a my je ponieść musieliśmy i będziemy je ponosić jeszcze przez piętnaście lat. Dlatego uważam, że każdy nowy podmiot powinien ponieść podobne obciążenia. To wynika z zasady równego traktowania podmiotów gospodarczych.

- Jednak URTiP wyraźnie dał do zrozumienia, że czwarty operator będzie preferowany i będzie miał lepsze warunki. Argumentuje, że kiedy wy zaczynaliście, mieliście łatwiej niż teraz. Dlatego bez pomocy nie będzie miał szans.

- Dlaczego było łatwiej? Było bardzo trudno, ponieważ należało zbudować nie tylko sieć, ale także rynek i działać w dużo trudniejszym otoczeniu gospodarczym niż dzisiaj. Zależy nam na tym, aby nie doprowadzić do sytuacji, w której zainwestowaliśmy miliardy złotych w budowę sieci, tymczasem to, co proponuje Regulator, czyli uruchomienie roamingu krajowego, oznacza, że nie tylko ponieśliśmy koszty budowy własnych sieci i opłaty koncesyjne, teraz poniesiemy koszty w budowaniu pozycji naszego konkurenta. To jest niespójne z prowadzeniem biznesu opartym na rachunku ekonomicznym. Nie mamy nic przeciwko czwartemu operatorowi, ale niech on wejdzie np. w te segmenty rynku, które są niezagospodarowane, np. tereny mniej zaludnione. Teraz oznaczałoby to tyle, że bez inwestycji i poniesionych kosztów przejąłby najlepszą grupę naszych klientów, w dodatku pośrednio przy naszej pomocy. Tylko dlatego, że zaoferowałby niższe ceny, bo nie ponosi kosztów eksploatacji sieci. Za kilka lat może zaistnieć także inne zagrożenie. Taki operator z powodu nieinwestowania lub przeinwestowania w obszary niebiznesowe będzie miał trudności z utrzymaniem się na rynku. Klient zawsze będzie identyfikował się z siecią i operatorem bazowym, a nie tylko pośrednikiem, który sprzedaje mu czas na rozmowy. To ryzykowne działanie, które w mojej ocenie może doprowadzić do zwolnienia tempa albo nawet zatrzymania inwestowania w nowe technologie.

- W zamian URTiP proponuje konwersję opłat koncesyjnych na inwestycje w bezprzewodowy dostęp do internetu.

- Myślę, że to jest ciekawa inicjatywa. Rozmawiamy o tym już od dwóch lat. Ta koncepcja prowadzi do zrównania w jakimś stopniu podmiotów i warunków prowadzenia biznesu. Opłaty licencyjne to są ogromne środki finansowe wpłacane do Skarbu Państwa, z których nasza branża telefonii komórkowej później najczęściej nie korzysta. Przeniesienie ich na rozwój na pewno by jej sprzyjało. Przecież my ją dobrze znamy, umiemy się w niej poruszać, znamy jej potrzeby. Mamy infrastrukturę sieciową, sprzedażową, obsługową, zaplecze techniczne. Te nowe wysoko zaawansowane technologie teleinformatyczne starzeją się bardzo szybko w ciągu 3-5 lat, natomiast pod względem funkcji mogą pracować 10 lat i dłużej. Ale musimy je wymienić lub rozbudować, żeby pozostać konkurencyjnym na rynku.

- Może właśnie wejście czwartego operatora pomoże w rozwoju usług. Czemu mu nie pomóc?

- Dlaczego mielibyśmy pomagać konkurentowi? To nie jest w naszym interesie. Jeszcze nie spotkałem się z firmą, która pomagałaby w wejściu na rynek i rozwijaniu się bezpośredniemu rywalowi. Natomiast gdybyśmy zostali zmuszeni przez Regulatora do takich działań, zmierzymy się z nimi.

- Czy zatem lepiej rozdysponować wolne częstotliwości między działających operatorów?

- Na pewno w przetargu zamierzamy wziąć udział, bo tych częstotliwości potrzebujemy. Idea jest w nieco gorszej sytuacji od konkurentów. My dwa lata później otrzymaliśmy koncesję na budowę sieci cyfrowej i przez to dziś mamy o 11 kanałów GSM mniej niż konkurenci. To bardzo dużo - ok. 20-25 proc. mniej niż nasi rywale. Dlatego występujemy do URTiP o przyznanie nam bez przetargu tych 11 kanałów po to, aby wyrównać nasze szanse i żebyśmy w fazie przed przetargiem mieli tyle samo kanałów co wszyscy obecni konkurenci.

- Jeden z konkurentów wystartował komercyjnie z UMTS, drugi ogłosił, że go testuje. Czy Idea nic w tym kierunku nie robi?

- My oczywiście też testujemy UMTS. Jednak nie chcemy obciążać naszych obecnych abonentów testowaniem technologii, która nie jest przygotowana do korzystania z niej w pełni. Dlatego robimy to we własnym zakresie. Chcemy wejść na rynek z gotową sprawdzoną ofertą i sprawdzoną infrastrukturą. No i musi być oczywiście więcej telefonów, które spełnią wymagania techniczne, jakościowe i jednocześnie klientów. Wszystkie technologie powinny się ze sobą komunikować, tymczasem teraz nie ma możliwości komunikacji sieci UMTS z siecią GSM przy usługach np. wideo lub innych. Tak nie może być. Chcemy oferować w ramach 3G innowacyjne usługi, ale takie, które są rzeczywiście przydatne na co dzień, czyli szybki bezprzewodowy dostęp do internetu, szybką transmisję danych, usługi multimedialne. Już teraz oferujemy wiele usług w zakresie technologii 3G, np. możliwość oglądania telewizji TVN na żywo. To właśnie tego typu usługi chcemy oferować w przyszłości. Samą technologią się nie zachłystujemy, gdyż pozostawia ona jeszcze wiele do życzenia. Natomiast nie dopuszczę do sytuacji, jak u jednego z konkurentów, gdzie ruszyła ogólnopolska kampania reklamowa technologii dostępnej tylko lokalnie - w części Warszawy. To wprowadzanie abonentów w błąd.

- Czyli z komercyjnym uruchomieniem czekacie do 1 stycznia 2006 r., a więc do daty wyznaczonej przez URTiP?

- Myślę, że zrobimy to wcześniej. Na pewno musi być więcej dobrych telefonów komórkowych na rynku. Zgodnie z zapewnieniami producentów w drugiej połowie przyszłego roku będzie dostępnych około dwudziestu modeli aparatów dobrej jakości. Poza tym my musimy też myśleć o tym, czy firma, która nam je dostarczy, będzie w stanie zabezpieczyć właściwy serwis we właściwym czasie. Tu musimy mieć 100 procent pewności, ponieważ chodzi przecież o zadowolenie naszego klienta.

- A co będzie, jeśli UMTS nie zainteresuje rynku?

- Jest takie zagrożenie. Dlatego kontaktujemy się z naszymi klientami i pytamy o potencjalne zainteresowanie technologią 3G. Jeśli okaże się, że abonenci nie są nią zainteresowani, to nie ma sensu jej wdrażać. My nie jesteśmy firmą badawczo-rozwojową, która działa w oparciu o testowane najnowsze technologie, ale spółką, która ma przynosić zyski.

? Idea, tak jak konkurenci, bardzo obniżyła stawki za połączenia dla taryf pre-paid, zapominając o post-paid. Czy nie obawiacie się masowego odejścia klientów płacących abonament do usługi przedpłaconej?

- Klienci sami powinni zdecydować, jaką formę płatności za używanie telefonu komórkowego wybrać.

- Czyli jednak chcecie uszczuplić bazę abonentów post-paid, bo taryfy pre-paid są tańsze?

- To nie jest tak. Trzeba pamiętać, że klient post-paid otrzymuje wiele dodatków, których nie ma abonent usługi przedpłaconej, np. wyższej klasy telefon za niższą cenę. Klient pre-paidowy tego nie ma. My z kolei jesteśmy zainteresowani sprzedażą ruchu w sieci. Dlatego chcemy odchodzić od subsydiowania aparatów, nie chcemy być dealerem telefonów, jesteśmy dostawcą usług telefonii komórkowej. Klientowi chcemy dać kilka opcji do wyboru.

- Dla abonenta najważniejsza jest jednak opłata za minutę, a tu wygrywa pre-paid. Zamierzacie obniżyć taryfy post-paid?

- Tak, i to już niedługo. Jeszcze 2-3 lata temu byliśmy postrzegani przede wszystkim jako dostawca usług pre-paid. Teraz to się zmieniło i chcemy zatrzymać naszych abonentów post-paid. Przedstawimy jeszcze wiele ofert, które powinny się spodobać.
Rozmawiał
Marcin Kwaśniak

Reklama
Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: My | idea | technologie | stawki | post | operator | UMTS | PTK Centertel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »