O ponad połowę ma spaść limit jednorazowej amortyzacji
Obecnie dostępna dla mniejszych firm, niedługo ma być na wyciągnięcie ręki każdego przedsiębiorcy. Tyle, że rozszerzenie kręgu beneficjentów jednorazowej amortyzacji nie daje nic mikroprzedsiębiorcom, a wprowadzenie nowych limitów wręcz może utrudnić im inwestycje.
Alternatywny, dodatkowy model jednorazowej amortyzacji przewiduje projekt Ministra Rozwoju i Finansów, który w zeszłym tygodniu trafił do Sejmu. Zdaniem nie tylko pomysłodawcy, ale i Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, zmiany mają pozwolić na ożywienie inwestycji firm.
Tyle, że proponowane w projekcie obniżka górnego limitu jednorazowej amortyzacji i wprowadzenie minimalnego progu inwestycji w wysokości 10 tys. zł mogą stanowić dla mikroprzedsiębiorców mniej atrakcyjne rozwiązanie, niż obowiązujące obecnie. Projekt zostawia jednak mikrofirmom wybór, bo nowa jednorazowa amortyzacja ma działać równolegle z obowiązującą dzisiaj.
Tzw. jednorazowa amortyzacja to przywilej rozliczenia w kosztach firmy całej wartości środka trwałego na raz. Obecnie mogą z niego korzystać wyłącznie przedsiębiorcy rozpoczynający działalność oraz przedsiębiorcy ze statusem "małego podatnika".
Jednorazowo rocznie mogą oni rozliczyć inwestycje o wartości 215 tys. zł. Ograniczony dostęp do tego przywileju mają przedsiębiorcy, którzy korzystają lub korzystali z limitowanej pomocy de minimis (pomocy publicznej niezaburzającej konkurencji). Zgodnie z projektem resortu rozwoju, to właśnie świeżo upieczeni przedsiębiorcy i "mali podatnicy" będą mogli wybrać pomiędzy obecną a nową metodą jednorazowej amortyzacji.
Dziś mikroprzedsiębiorca może zaliczyć jednorazowo w koszty np. samochód ciężarowy, o ile jego wartość nie przekracza 215 tys. zł, a razem z wartością innych dotacji uzyskanych w ramach pomocy de minimis (np. dopłat do kredytu czy dotacji ze środków Unii Europejskiej) w ciągu 3 lat nie przekracza 200 tys. euro.
Jeśli nowela wejdzie w życie, mikroprzedsiębiorca w ramach nowej ulgi po pierwsze nie odliczy jednorazowo żadnego środka transportu. Po drugie, wybierając nową ulgę, jednorazowo będzie mógł odliczyć tylko nakłady rzędu od 10 tys. zł do 100 tys. zł.
W sytuacji, gdy inwestycja wyniesie np. 120 tys. zł przedsiębiorca jednorazowo w koszty będzie mógł "wrzucić" 100 tys. zł, a pozostałe 20 tys. zł będzie mógł amortyzować zgodnie z ogólnymi stawkami amortyzacji. Biorąc pod uwagę bardzo wysoki limit pomocy de minimis oraz przeciętne obroty i inwestycje mikrofirm, może się okazać, że jej właściciele będą woleli starą wersję jednorazowej amortyzacji.
Projekt odnosi się również jedynie do fabrycznie nowych środków trwałych i nie uwzględnia środków wytworzonych przez przedsiębiorcę we własnym zakresie czy użytkowanych przez niego w ramach umowy leasingowej. Zdaniem resortu, ma to wspomóc unowocześnianie i rozwój produkcji w firmach. Obecna jednorazowa amortyzacja dotyczy zarówno nowych, jak i używanych środków trwałych.
Nie wiadomo też, czy wprowadzenie limitu 10 tys. zł uprawniającego do proponowanej formy jednorazowej amortyzacji nie stworzy potencjalnej bariery inwestycyjnej dla najmniejszych właścicieli firm i nie przysporzy im kłopotów w codziennych rozliczeniach.
Aby skorzystać z nowej jednorazowej amortyzacji, właściciel firmy będzie musiał zainwestować minimum 10 tys. zł - dotyczy to wartości jednego środka trwałego lub wartości kilku środków trwałych, jeśli każdy z tych środków będzie droższy niż 3,5 tys. zł.
Jednorazowej amortyzacji nie powinno się mylić z prawem jednorazowego rozliczenia w kosztach firmy rzeczy, która spełnia definicję środka trwałego, ale ze względu na wartość poniżej 3,5 tys. zł nie musi trafić do ewidencji środków trwałych i być amortyzowana.
Biorąc pod uwagę powyższy stan, wprowadzenie dolnego limitu 10 tys. zł może komplikować przedsiębiorcom praktyczne stosowanie jednorazowej amortyzacji, na co podczas konsultacji projektu zwracało uwagę Stowarzyszenie Księgowych w Polsce, proponując usunięcie zapisu o dolnym limicie. Ministerstwo Rozwoju nie uwzględniło jednak uwagi Stowarzyszenia.
Tu warto też wspomnieć, że w marcu br. Sejm odrzucił poselski pomysł zwiększenia nieaktualizowanego od kilkunastu lat limitu jednorazowego rozliczenia w kosztach rzeczy z pominięciem jej amortyzacji z 3,5 tys. zł do 10 tys. zł, który zdaniem pomysłodawcy, miał wypełnić system zachęt inwestycyjnych dla osób prowadzących własną działalność.
Natomiast to, co może podobać się drobniejszym przedsiębiorcom w proponowanym modelu jednorazowej amortyzacji, to zapis, że limit 100 tys. zł ma obejmować zarówno odpisy amortyzacyjne jak i wpłaty na poczet nabycia środka trwałego (np. zaliczki), które mają być również zaliczane do kosztów firmowych.
Alternatywna wersja jednorazowej amortyzacji ma zostać wprowadzona możliwie najszybciej w 2017 r. Ministerstwo Rozwoju podaje, że projekt ma pozytywnie oddziaływać na ok. 1,3 mln podatników.
W uzasadnieniu do projektu resort szacuje, że z nowej konstrukcji jednorazowej amortyzacji skorzysta ok. 121 tys. przedsiębiorców opłacających PIT (liniowców i na skali) i 32 tys. podatników CIT. To niecałe 12% firm, które w 2015 r. wykazały podatek w rocznych deklaracjach PIT-36, PIT-36L oraz CIT (dane MF) i nieco ponad 6% aktualnej, szacowanej przez ZUS na 2,440 mln, liczby aktywnych płatników składek, czyli potencjalnych inwestorów.
Warto podkreślić, że przepisy prawne są tylko jednym z elementów, które zachęcają przedsiębiorców do inwestowania. Równie ważna jest stabilność i jasność prawa, o którą w ostatnich miesiącach trudno.
Katarzyna Miazek, Tax Care