Optymizm bije z zamówień publicznych
Sporo firm narzeka na marazm w zamówieniach publicznych. Dane nadzorcy tego nie potwierdzają.
Od początku 2006 r. do końca lipca wzrosła w porównaniu z ubiegłym - bardzo dobrym - rokiem zarówno liczba ogłoszonych przetargów publicznych, jak i ich rozstrzygnięć. Mimo podwyższenia od 25 maja 2006 r. progów zmuszających zamawiających do publikacji ogłoszeń, w tym roku opublikowano już w biuletynie aż 39,2 tys. ogłoszeń, z czego ponad 22,5 tys. dotyczyło ogłoszonych przetargów, a 14,7 tys. udzielonych zamówień. Urząd Zamówień Publicznych (UZP), monitorujący stan zamówień, oceni kwotowo rynek dopiero po otrzymaniu rocznych sprawozdań od zamawiających, ale chyba możemy być optymistami. W 2005 r. cały rynek był wart 68 mld zł (podczas gdy w 2004 r. "tylko" 38,5 mld zł).
Rozwiane obawy
Do "PB" docierało do niedawna bardzo dużo sygnałów o marazmie w zamówieniach. Mało przetargów, błędy w procedurach, liczne protesty i unieważnienia sprawiały, że firmy ?żyjące? z zamówień wielokrotnie tłumaczyły słabe wyniki sytuacją na rynku publicznym. Szczególnie skarżyła się branża informatyczna, której przedstawiciele narzekali na nową administrację. Przeglądając codziennie biuletyn zamówień trudno się z tymi głosami nie zgodzić. W niektórych biuletynach zdarzało się, że nie było ani jednej informacji o udzieleniu zamówienia (co wcześniej właściwie się nie zdarzało).
- Nie jest dobrze. Właściwie jest bardzo źle - mówił nam niedawno, parafrazując fragmenty wypowiedzi premiera, prezes jednej z większych firm IT, której wyniki za I półrocze były słabsze od oczekiwań.
Tymczasem zbiorcze dane UZP rozwiewają obawy o cały rynek. Liczba przetargów wzrosła o 3,8 proc., a rozstrzygnięć o 1,4 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2005 r. Najwięcej zamówień udzielono w czerwcu (3,2 tys.) i styczniu (prawie 3 tys.) Branże usługową i handlową niepokoić może fakt, że zdecydowana większość przetargów dotyczy robót budowlanych (55 proc.), a tylko 28 proc. dostaw i 17 proc. usług. Podobnie było dawniej, ale w 2005 r. dysproporcje się wyrównały, a w wartości zamówień największy udział miały dostawy (42 proc.), roboty budowlane stanowiły zaledwie 35 proc. rynku.
Unijna trampolina
Zamówienia publiczne stanowią coraz ważniejszy element wzrostu gospodarczego dzięki pieniądzom unijnym. Korzystanie z nich sprawiło, że rynek w 2005 r. wzrósł niemal dwukrotnie. W tym roku takiego wzrostu nie należy oczekiwać, choć dzięki zakończeniu kontraktowania wielu funduszy w drugim półroczu zamówienia powinny istotnie wzrosnąć. Na wzrost wpłyną też uproszczenia proceduralne dzięki zmianom w ustawie.
Mariusz Zielke