Plajta nad składaczami

Drogie badania albo groźba ogromnych kar - przed takim wyborem stanęło tysiące drobnych przedsiębiorców. Składaniem komputerów zajmuje się w Polsce 6-7 tys. małych firm. Przepisy, które obowiązują od 1 maja, mogą spowodować, że zdecydowana większość z nich zniknie z rynku. Chodzi o znak CE.

Na razie. Przepisy, które obowiązują od 1 maja, mogą spowodować, że zdecydowana większość z nich zniknie z rynku. Chodzi o znak CE - bezpieczeństwa, który musi być umieszczony na urządzeniach produkowanych w Unii Europejskiej. Problem polega na tym, że według obowiązującego prawa, certyfikowany powinien być kompletny produkt, czyli komputer. Nie ma znaczenia, że dotyczy to też poszczególnych komponentów - mówi Szymon Zwoliński z poznańskiej spółki Regionalne Centrum Informatyki.

CE, czyli China Eksport - Przedsiębiorcy nie podważają celowości wprowadzenia znaku CE. Wynika to z wymogów unijnych dyrektyw LVD (bezpieczeństwo urządzeń elektrycznych) i EMC (emisja fal magnetycznych). Problem polega na tym, że przebadanie komputerów przez laboratoria do tego uprawnione (jest ich mniej niż 10), kosztuje ponad 10 tys. zł. Natomiast użycie znaku CE dla produktu, który nie spełnia odpowiednich norm, grozi 100 tys. zł kary. O ile firmy montujące kilkaset komputerów jednego typu mogą wkalkulować w cenę wymagane badania, to firmom małym, składającym kilka czy kilkanaście sztuk miesięcznie, z konfiguracją dopasowaną do wymogów klienta, trudno ponieść takie koszty. Na dodatek dostępność poszczególnych modeli, np. procesorów czy płyt głównych, często jest krótsza niż okres potrzebny na badania, trwające kilka tygodni.

Reklama

Powstaje błędne koło - twierdzi Szymon Zwoliński.Uważa, że wyjściem z sytuacji mogłoby być nadawanie CE tym składanym komputerom, w których wszystkie komponenty przeszły wcześniej wymaganą dla tego symbolu certyfikację. Szczególny problem stanowią obudowy do komputerów. Aż 80 proc. pochodzi z Azji. Co prawda wiele z nich ma oznaczenie CE, ale niestety można to tylko przetłumaczyć jako China Eksport - tłumaczy Szymon Zwoliński.

Niemcy nie dali rady. Sprawdzeniem, czy sprzedawane w sklepach komputery (w 2003 r. wyprodukowano ich w Polsce 740 tys.) spełniają kryteria oznakowania CE, mają zająć się Państwowa Inspekcja Handlowa (PIH) oraz Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty. - Od 1 maja inspektorzy nie zakwestionowali w poznańskich sklepach komputerów w związku z niedopełnieniem wymogów CE - twierdzi Janusz Świerczyński z PIH. Uważam jednak, że mimo nowych regulacji prawnych kwestii wprowadzania na rynek komputerów osobistych bez oznakowania CE nie uda się definitywnie rozwiązać. Potwierdza to przykład Niemiec, największego rynku w Europie. 20 proc. sprzedawanych tam komputerów wciąż nie ma oznakowania CE - mówi Rafał Krysiak, dyrektor handlowy firmy komputerowej ProData z Poznania.

Ryszard Gromadzki

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: znak CE | szymon | znak | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »