Podatek nakręcił sprzedaż pick-upów
Restrykcje resortu finansów zdziałały cuda. Przez wąskie gardło ustawy o VAT przedarły się pick-upy. Na ulicach polskich miast gołym okiem widać coraz więcej charakterystycznych terenowych pojazdów z odkrytą (przeważnie) częścią załadunkową. To nie złudzenie. Sprzedaż tych aut dynamicznie rośnie.
Ale jazda! Rozpędza się sprzedaż pickupów. W pierwszym kwartale trzej główni gracze (Nissan, Toyota i Mitsubishi) sprzedali 624 pojazdy. To aż o 333 sztuki więcej niż rok wcześniej.
VAT i coś jeszcze
Główną przyczyną rosnącej popularności pick-upów są (obowiązujące od sierpnia 2005 r.) przywileje podatkowe, umożliwiające pełne odliczenie 22 proc. VAT od zakupionego pojazdu oraz VAT zawarty w cenie paliwa.
- Wzrost sprzedaży to też efekt znakomitej koniunktury w sektorze budowlanym - dodaje Arkadiusz Tomala, prezes MMC Car Poland, importera Mitsubishi.
Coraz więcej firm zwraca jednak uwagę nie tylko na funkcjonalność pick-upa.
- Dla nich to także samochód budujący wizerunek i służący motywowaniu najlepszych pracowników - mówi Andrzej Joszczuk z Polskiej Grupy Dilerów (PGD Flota).
Spore znaczenie ma też płynąca do nas ze Stanów Zjednoczonych moda. Dla wielu osób pick-up to auto wakacyjno-weekendowe, którym można nad morze zabrać np. deskę do windsurfingu. To auto może z powodzeniem być także pojazdem rodzinnym, wszak może się w nim pomieścić pięć osób.
Coraz gęściej
Zaostrza się też konkurencja między liderami, czyli koncernami japońskimi. W I kwartale najwięcej pick-upów sprzedał Nissan (m.in. model Navara). Klienci kupili 234 auta tej marki, wobec 215 rok wcześniej. Na drugiej pozycji uplasowała się Toyota (204/32 z modelem Hilux), na trzeciej - Mitsubishi L200 (186/44). Liderom depcze już po piętach m.in. Musso Sports, oferowany przez koreański SsangYong, a ostatnio - Ford Ranger.
- Do końca tego roku chcemy sprzedać około 300 sztuk - mówi Monika Dobrolubow-Stefaniak, rzecznik firmy Ford Polska.
Trudno się jednak spodziewać, że pick-upy wyprą z firm np. bardzo popularne modele kombi (np. Ford Mondeo), które już nie korzystają z udogodnień podatkowych.
- W przypadku firm, których floty liczą od kilkunastu aut wzwyż, nie spotkałem się z dylematem "duże kombi czy pick-up". Może to dotyczyć jedynie osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą, dla których pickup może być jedynym samochodem. Natomiast większe firmy budują floty na podstawie samochodów segmentu C i D (np. Focus i Mondeo), jedynie uzupełniają je pick-upami. Oczywiście jeżeli taki zakup jest uzasadniony zakresem robót - mówi Andrzej Joszczuk.
Paweł Janas