Polskie firmy tracą dużą część rynku
Lawinowo wzrasta zainteresowanie inwestorów budową farm wiatrowych. O ile w grudniu 2008 roku w Polsce wydano lub uzgodniono warunki przyłączenia do sieci dla farm wiatrowych o mocy około 6,9 tys. MW, o tyle teraz ta liczba przekracza już lekko 12 tys. MW.
Zainstalowana moc farm wiatrowych w Polsce to jednak tylko nieco ponad 500 MW, co oznacza, że powstaje potężny rynek zbytu turbin wiatrowych, wież stalowych, układów sterowania, kabli, cementu, stali zbrojeniowej potrzebnych do budowy wiatraków.
Gdyby przyjąć, że w najbliższych latach ich moc osiągnie tylko 8000 MW, bo tyle wg PSE Operator można przyłączyć do sieci, to oznaczałoby, że dla producentów elektrowni wiatrowych Polska jest rynkiem zbytu wartym około 11 mld euro. Niestety, wszystko wskazuje na to, że rodzime firmy skorzystają z tego w niewielkim stopniu. Około 75 proc. kosztów budowy elektrowni stanowią wydatki na generatory prądu i wieżę. Przy czym sama wieża jest relatywnie tania, a generatorów w Polsce się nie robi.
- Przespaliśmy swój czas. Moim zdaniem cały problem stad się wziął, że kiedy mieliśmy jeszcze stosunkowo tanią siłę roboczą i dość dobre warunki inwestowania, to nie mieliśmy rynku wewnętrznego energetyki wiatrowej, bo aż do 2006 roku był niedobry system wsparcia produkcji prądu z wiatru - mówi Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Ireneusz Chojnacki