Polskie? To kupuję!

Polskie firmy sprzedają za granicą coraz więcej. Nie przeszkadza im ani silny złoty, ani problemy europejskich gospodarek.

Mimo obaw naszych przedsiębiorców związanych z umocnieniem złotego na początku roku, eksporterzy doskonale dają sobie radę. W pierwszym kwartale eksport wyniósł 16,3 mld EUR, co oznacza roczny wzrost aż o 23,5 proc. Teraz, kiedy złoty nieco stracił do euro, eksport staje się dla naszych firm bardziej opłacalny. - Osłabienie złotego pozwoliło nam złapać oddech - przyznaje Jerzy Safader, prezes działającego w przetwórstwie rybnym Stanpolu.

Jesteśmy tańsi

Naszym głównym partnerem handlowym od lat są Niemcy, do których trafia bez mała jedna trzecia polskiego eksportu. Na drugim miejscu są Włochy. I choć gospodarki tych krajów borykają się z kłopotami: produkt krajowy brutto Niemiec, największej gospodarki Europy, nie zmienił się w pierwszym kwartale, a Włoch drugi kwartał z rzędu spada, polscy eksporterzy nie narzekają na brak popytu z ich strony. - Sprzedajemy tam coraz więcej. W ostatnim półroczu korzystnie dla polskich przedsiębiorstw zmieniła się sytuacja zwłaszcza na rynku niemieckim - mówi Alicja Płonka, menedżer ds. eksportu a w olkuskiej Emalii. Chodzi o to, że niemieccy producenci mają bardzo wysokie koszty produkcji, co przekłada się na ceny towarów. Korzystają na tym firmy polskie oferujące podobne jakościowo, lecz tańsze wyroby. - To dla nas duża szansa. W ostatnim czasie zwiększyliśmy sprzedaż do Niemiec o około 15 proc. - dodaje Alicja Płonka.

Reklama

Dobra recesja

Ekonomiści nie spodziewają się, by w tym roku gospodarki państw Europy Zachodniej zaczęły nagle przyspieszać. - Z pewnością rok 2006 będzie lepszy niż 2005. Możemy spodziewać się zwiększenia popytu za granicą. Także na polskie produkty - przewiduje Marek Zuber, główny ekonomista IDM. Okazuje się jednak, że słaba koniunktura w Europie dla naszych eksporterów nie musi oznaczać problemów. Wręcz przeciwnie. - W okresie dekoniunktury szuka się tańszych substytutów kupowanych dotąd towarów. I polskie firmy mogą bardzo dobrze wpasować się w tę lukę - uważa Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK. "Tańszych" nie znaczy "gorszych", bo - jak zauważa Marek Zuber - polskie firmy konkurują nie tylko ceną, ale także coraz lepszą jakością wyrobów. Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP, zwraca uwagę, że recesja w Niemczech wymusza na tamtejszych przedsiębiorstwach restrukturyzację, a także szukanie nowych, tańszych dostawców za granicą. - Pamiętajmy, że Niemcy są największym na świecie eksporterem i to właśnie dynamicznie rosnący eksport jest kołem zamachowym ich gospodarki. Z tym wiąże się duże zapotrzebowanie na import zaopatrzeniowy. Polskie firmy na tym korzystają - dodaje ekonomista PKO BP.

Wzrostów ciąg dalszy

Ekonomiści spodziewali się, że w tym roku eksport siądzie, a rolę motora gospodarki przejmą inwestycje. Podobnie prognozowali jednak także przed 2004 r. i podobnie się pomylili. - Fakt, że dynamika eksportu znacznie przewyższa dynamikę importu - i to przy bardzo wysokiej bazie odniesienia z poprzedniego roku - wskazuje, że przynajmniej w pierwszym półroczu eksport wciąż będzie ciągnął wzrost gospodarczy - uważa Łukasz Tarnawa. Według Marka Zubera, w całym 2005 r. dynamika eksportu będzie kilkunastoprocentowa. - Nie powinniśmy jednak liczyć na tak dobre wyniki, jak w 2004 r., gdy eksport wzrósł o ponad 25 proc. - twierdzi ekonomista.

Bartosz Krzyżaniak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: ekonomista | polskie firmy | kupować | złoty | eksport | firmy | kupujcie | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »