Rekordowe odszkodowanie firmy od skarbu państwa

Państwo wypłaci Bumarowi Łabędy rekompensatę za straty powstałe na skutek... gotowości zakładu do produkcji broni na wypadek wojny.

Państwo wypłaci Bumarowi Łabędy rekompensatę za straty powstałe na skutek... gotowości zakładu do produkcji broni na wypadek wojny.

Zakończył się trwający siedem lat proces między Bumarem Łabędy, producentem broni pancernej należącym w 100 proc. do skarbu państwa, a... skarbem państwa, reprezentowanym przez ministra gospodarki. Warszawski Sąd Apelacyjny przyznał firmie zbrojeniowej rekordowe odszkodowanie wysokości 90 mln zł, rekompensujące straty wynikłe z gotowości do produkcji na wypadek wojny oraz obejmujące odsetki za zwłokę. Wyrok jest prawomocny. Skarb państwa już rozpoczął wypłacanie pieniędzy. Na odszkodowanie dla gliwickiego producenta broni pancernej zrzucą się wszyscy podatnicy.

Reklama

Litera prawa

Prezes Bumaru Łabędy nie miał nam wiele do powiedzenia.

- Jeżeli pieniądze wpłyną na nasze konto, to poprawią naszą sytuację finansową - mówi Artur Trzeciakowski, prezes firmy.

Ministerstwo gospodarki odmówiło komentarza.

Sprawa sięga początku lat 90., kiedy dzisiejszy Bumar Łabędy był jeszcze przedsiębiorstwem państwowym. W drugim półroczu 1991 r. oraz w 1992 r., na mocy zarządzenia ówczesnego ministra przemysłu, Bumar był zobowiązany utrzymywać zakład w pełnej gotowości do produkcji zbrojnej na wypadek wojny. Tak też czynił. Jednak zamówień nie było. W 1993 r. przedsiębiorstwo państwowe zostało przekształcone w jednoosobową spółkę skarbu państwa.

Dopiero po pięciu latach - 7 października 1998 r. - Bumar, którego właścicielem jest skarb państwa, wystąpił do sądu przeciwko skarbowi państwa, reprezentowanemu przez ministra gospodarki. Spółka zażądała 61 mln zł odszkodowania za straty z lat 1991-1992, wynikłe z bezczynnego utrzymywania gotowości do produkcji broni na wypadek wojny. 13 grudnia 2004 r. stołeczny Sąd Okręgowy zasądził na rzecz firmy zbrojeniowej 40 mln zł plus odsetki. Minister gospodarki odwołał się do wyższej instancji.

Przedwczoraj Sąd Apelacyjny orzekł, że Bumarowi należy się pełne odszkodowanie i odsetki. Rzecznik firmy poinformował nas, że łączna kwota odszkodowania wynosi 90 mln zł, a skarb państwa musi jeszcze wpłacić 53 mln zł.

Zdaniem Antoniego Łepkowskiego, eksperta Centrum im. Adama Smitha, ten wyrok oznacza, że wreszcie sądy zaczynają stosować literę prawa.

- Każda osoba prawna, niezależnie od tego, kto jest jej właścicielem, ma prawo dochodzić odszkodowania od każdej innej osoby prawnej. I w tym przypadku nie można mówić o przelewaniu pieniędzy w ramach tej samej kieszeni - mówi Antoni Łepkowski.

Kuchnia procesu

O kulisy procesu zapytaliśmy Jarosława Chałasa, radcę prawnego, szefa kancelarii Chałas i Wspólnicy, reprezentujacego w procesie Bumar.

- To była naprawdę trudna, ale także ciekawa sprawa. Wygrane odszkodowanie jest tak wysokie dlatego, że przekonaliśmy sąd, że jego kwota powinna być liczona według cen obowiązujących w 1998 r., czyli na dzień wezwania do zapłaty plus odsetki, a nie według cen istniejących w czasie powstania szkody, czyli w 1992 r. Ten wyrok może oznaczać, że w bliźniaczych sprawach sądy przyjmą taką samą linię orzeczniczą - uważa Jarosław Chałas.

Dlaczego proces trwał aż siedem lat?

- Wszystko było tajne. Ani strony, ani ich prawnicy nie mieli dostępu do dokumentacji źródłowej - mówi mecenas.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »