Rynek wygrał z polityką

Polskie firmy nie eksportują mięsa. Ceny skuteczniej niż polityka blokują eksport polskiego mięsa na Ukrainę. Granicę przekraczają jedynie śladowe ilości.

Zniesienie embarga w handlu mięsem z Ukrainą jest jeszcze jednym przykładem na to, że najlepszym regulatorem jest rynek, a nie wielka polityka. Po wielu miesiącach trudnych rozmów polsko-ukraińskich dotyczących zniesienia blokady na mięso Kijów otworzył granice i... zapadła cisza. Eksport, który miał ruszyć lawinowo, osiadł na mieliźnie niskich cen i wysokich stawek celnych.

 - Nikt praktycznie nie eksportuje. Co prawda przedsiębiorcy próbują nawiązywać kontakty handlowe, ale obecnie jest to nieopłacalne - przyznaje Witold Choiński, prezes Związku Producentów Eksporterów i Importerów Mięsa.

Reklama

Cło  w zależności od produktu waha się od 0,6 do 0,8 proc. ceny plus 1 EUR za kilogram. Nie może być jednak mniejsze niż 10 proc.
 - Obecnie sprawdzamy, czy takie same stawki celne obowiązują inne kraje - przyznaje Witold Choiński.

Przedsiębiorcy podejrzewają, że mięso np. z Niemiec, którego na Ukrainie nie brakuje, może trafiać na tamtejszy rynek tranzytem np. przez Rosję. Aby eksport stał się opłacalny, stawki musiałyby spaść minimum o 50 proc, oczywiście przy nieco wyższych cenach.

- Wiemy, że resort gospodarki podejmuje próby negocjacji wysokości stawek, ale nie spodziewamy się jakiegoś szybkiego przełomu - dodaje Witold Choiński.

Biznes nie traci wiary

- Ciągle prowadzimy rozmowy handlowe z nadzieją, że jednak coś się zmieni. Na razie eksportujemy jakieś śladowe ilości tłuszczy, głównie słoniny i tłustego boczku. Żadna rewelacja. O konkretnej wysyłce możemy mówić w przypadku Korei Poludniowej, Japonii i Hongkongu, gdzie ceny są o wiele wyższe - mówi Maciej Duda, prezes PKM Duda.

Przedsiębiorcy nie wykluczają, że podobny scenariusz może się pojawić z Rosją.
- Zniesienie długo oczekiwanej blokady nie oznacza, że ruszy eksport. Przyklad Ukrainy jasno pokazał, że o tym decydują przede wszystkim relacje biznesowe - podkreśla Maciej Duda.

Na dziś i jutro zaplanowano polsko-rosyjskie rozmowy w sprawie warunków zniesienia zakazu eksportu.

Na początku kwietnia 2006 r. strona polska otrzymała listę przekroczeń, na ktorych podstawie ukraińskie władze zdecydowały o wprowadzeniu  blokady. Były to przypadki przemytu mięsa w ilości 2-3 ton (według ustaleń w 2005 i 2006 r. przemyt sięgnął niecałe 100 ton). Podczas wielu rozmów technicznych, które zakończyło porozumienie zawarte 4 maja na przejściu granicznym w Korczowej, ustalono nowe warunki polskiej wysyłki. Miała ruszyć 20 maja. Porozumienie jednak nie weszło w życie. Napiętą atmosferę zakończyło ustalenie ukraińskiej kontroli w polskich zakładach. Ukraińcy wybrali jedynie dwadzieścia, a po wnikliwej kontroli dopuścili na rynek jeden. Po kilku tygodniach zdecydowano o dopuszczeniu pozostałych i w końcu zniesiono blokadę. Przedsiębiorcy twierdzą, że uczyniono to dokładnie w chwili, gdy cena mięsa na Ukrainie dość znacznie spadła, czyniąc import nieopłacalnym.  

Mira Wszelaka

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: zniesienie | blokady | polityka | przedsiębiorcy | Polskie | eksport | polskie firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »