Rząd rozda 600 mln zł małym i średnim
Skarcony przez Brukselę resort gospodarki postanowił wynagrodzić mniejszym firmom ostatnie dwa lata zaniedbań. Zacznie jesienią. Ministerstwo Gospodarki (MG) chce przeznaczyć olbrzymie kwoty na finansowe wsparcie nowych inwestycji małych i średnich firm (MSP).
- Możemy zakontraktować 600 mln zł. Zostało sporo pieniędzy z działania 2.2.1 (wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw), bo wykorzystaliśmy 49 proc. Do tego dojdą fundusze z innych niewykorzystanych programów - mówi Tomasz Nowakowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego.
Podana przez niego kwota zakłada, że budżet państwa przeznaczy na działanie 200 mln zł.
- Bardzo by mi zależało, aby pierwsza runda odbyła się jeszcze w tym roku - dodaje wiceminister.
Najpierw resort gospodarki musi przygotować kryteria dla firm, które będą mogły ubiegać się o środki.
- Kryteria są gotowe, obecnie konsultowane jeszcze w ministerstwie, a lada moment zostaną wysłane do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów - zapewnia Małgorzata Świderska, dyrektor departamentu programów wzrostu konkurencyjności przedsiębiorstw.
Nie sprawdzili się Zdaniem Tomasza Nowakowskiego, najlepiej, by przyznawaniem środków zajęła się Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP). Dotychczas jednak Ministerstwo Gospodarki i PARP nie podpisały stosownego porozumienia.
- Agencja ma doświadczenie w takich dużych programach - wyjaśnia Tomasz Nowakowski.
Można się jednak domyślać, że powodów jest więcej. Ministerstwo Gospodarki nie sprawdziło się w roli instytucji przekazującej przedsiębiorcom wsparcie. Od momentu uruchomienia działania 2.2.1, każda runda aplikacyjna wywoływała kontrowersje. Przedsiębiorcy nie wiedzieli, dlaczego ich wnioski były odrzucane, wskazywane przez urzędników uchybienia były śmieszne, a gros środków trafiało do państwowych spółek, co budziło niesmak. Jednym z beneficjentów był m.in. giełdowy i znoszący złote jajka KGHM, który otrzymał 31,9 mln zł wsparcia, o czym "PB" informował w lutym tego roku. To nie wszystko.
- W dokumentach programowych do działania 2.2.1 Polska zobowiązała się przeznaczyć 75 proc. środków dla firm z sektora MSP. Niestety, w rozporządzeniu nie znalazł się zapis, który premiowałby te spółki, w efekcie czego spora część środków trafiła do dużych firm - tłumaczy Paweł Tynel, menedżer w firmie doradczej Ernst & Young.
- Nie wiedzieliśmy, że tak się stanie. Pojawiły się nowe programy, małe i średnie firmy przestały się interesować działaniem 2.2.1, stąd dysproporcja - wyjaśnia Małgorzata Świderska.
Uratowali sprawę Wiosną zrobiło się głośno o działaniu 2.2.1, bo Komisja Europejska wytknęła Ministerstwu Gospodarki niewłaściwe proporcje przy podziale środków.
- Postanowiliśmy więc nie przeznaczać unijnych środków dla firm, które złożyły wnioski w tym roku (w styczniu i w czerwcu) i oparliśmy się tylko na pieniądzach z budżetu państwa - mówi Małgorzata Świderska.
- Zamiast 320 mln zł zostało 100 mln zł. Nic dziwnego, że tylko sześć firm, które ubiegały się o wsparcie w styczniu, dostało dofinansowanie, podczas gdy w poprzednich rundach średnio 18. Ministerstwo zmieniło wysokość budżetu już po rozpatrzeniu wniosków, co jest wyrazem niepoważnego traktowania beneficjentów - uważa Magdalena Burnat-Mikosz, partner w firmie doradczej Accreo.
Ministerstwo ma swoje argumenty.
- Istniała groźba, że Bruksela zażąda zwrotu pieniędzy, czyli niemal 70 proc. całego budżetu działania 2.2.1 (reszta to wkład Polski) - podkreśla dyrektor departamentu MG.
Resort gospodarki uważa też, że planowane teraz zmiany są dopuszczalne, ponieważ nigdzie nie jest zapisane, jaka ma być wysokość środków na konkretne rundy.
Małgorzata Grzegorczyk