Telepraca w co setnej firmie

Telepraca. Niższe koszty wynajmu powierzchni, mniej pieniędzy wydanych na wyposażenie biura. A na dodatek - bardziej zadowoleni, tańsi i bardziej wydajni pracownicy. Marzenia? Niekoniecznie.

Gdy większość tkwi w porannych wielkomiejskich korkach, on właśnie wtedy rozpoczyna poranną przejażdżkę konną po okolicznym lesie. Po południu samodzielna praca nad projektem, a po kolacji z rodziną - konferencja przez internet z kolegami z USA, którzy właśnie przyjechali do swoich biur. Tak mniej więcej wygląda dzień pracy Pawła Gepnera, który mieszkając na podlaskiej wsi, zarządza projektami informatycznymi Intela od - jak mówi - Afryki Południowej po Oslo. W jego siedmioosobowym zespole tylko jeden pracownik przychodzi do biura na dziewiątą, zaś cała reszta pracuje, kiedy chce, w nieomal dowolnym miejscu na świecie. Jedyny warunek: terminy to rzecz święta.

Reklama

Czy tak właśnie wygląda biuro przyszłości? Anna Szymańska, wiceprezes poznańskiej firmy szkoleniowej DGA, która na zlecenie Unii Europejskiej bada problem telepracy w naszym kraju, nie ma wątpliwości, że styl pracy Pawła Gepnera będzie u nas coraz powszechniejszy. I chociaż na razie tylko co setna polska firma korzysta z tego typu rozwiązań, już za pięć czy siedem lat - jak pokazują badania - będzie się nimi posługiwać blisko 20 proc. rodzimych przedsiębiorstw.

Pracodawcy z tej formy zatrudnienia mają wiele korzyści. Oprócz wymienionych wyżej oszczędności związanych z bezpośrednią eksploatacją biura, warto wspomnieć o ułatwieniach w rekrutacji. Na coraz bardziej konkurencyjnym rynku pracy telepraca pozwala sięgnąć po fachowców mieszkających z dala od siedziby firmy (choćby na podlaskiej wsi) czy dotychczas wyłączonych z rynku, np. ze względu na niepełnosprawność ruchową. Do tego dodajmy mniejszą fluktuację kadr (kto, zasmakowawszy raz wolności, będzie miał ochotę przebijać się w korkach na dziewiątą do biura?), co oznacza oszczędności na poszukiwaniu nowych pracowników i kosztach ich przeszkolenia oraz wyższą wydajność, dlatego że w zadaniowym trybie pracy raczej trudno mówić o nadgodzinach lub zwolnieniach chorobowych.

Zmiany - jak to często bywa - płyną z Zachodu. O ile polskie firmy podchodzą na razie do tego typu rozwiązań nieufnie, to globalne korporacje, takie jak np. Hewlett-Packard, sięgają już po nie dużo chętniej. Jak mówi Agnieszka Dziewulska, HR manager w HP, firma produkująca rozwiązania mobilnego biura jest niejako zobowiązana do stosowania ich na swoim terenie.

- Praca na odległość jest głęboko zakorzeniona w naszej kulturze organizacyjnej - mówi i dodaje, że pierwsze takie eksperymenty firma przeprowadzała w USA jeszcze na grubo przed upowszechnieniem internetu. - Nasi pracownicy dużo podróżują, więc wykonują pracę z różnych miejsc, poza tym część osób, ze względu na regionalny charakter swoich stanowisk, nie jest na stałe związana z żadnym biurem.

Telepraca, zdaniem Agnieszki Dziewulskiej, to klasyczna sytuacja "win-win", ponieważ pracownik ma większe możliwości godzenia życia prywatnego z zawodowym, nie wspominając już o zwykłej oszczędności czasu. Przywołuje tu przykład jednego z pracowników korporacji, który rozpoczynał pracę wcześnie rano w domu, a do swojego biura dojeżdżał dopiero wówczas, kiedy na drogach dojazdowych kończyły się poranne korki.

Nawiasem mówiąc, właśnie tego typu prozaiczne powody (wydłużanie się codziennych dojazdów do pracy czy wzrost kosztu zakupu mieszkania blisko centrum miasta), obok rozwoju technologii mobilnych, przede wszystkim przyczyniły się do boomu na telepracę w Stanach Zjednoczonych czy Unii Europejskiej.

- Telepracownicy podkreślają, że zdalna praca wpływa pozytywnie na zmniejszenie stresu, poczucie kontroli nad własnym życiem i bliższe kontakty z rodziną - wylicza Anna Szymańska.

Także korzyści firm takich jak Hewlett-Packard są jasno określone.

- Oprócz zadowolenia pracowników, ważny jest też element kosztowy - zaznacza Agnieszka Dziewulska.

Jeśli idzie o pracę w domu, wystarczy właściwie pokryć koszty łącza internetowego, telefonu komórkowego i zabezpieczyć "podstawowe wymogi BHP", a oszczędza się chociażby na kosztownym wyposażeniu biurowym.

Jest jednak coś, co powoduje, że większość pracodawców - mimo iż widzą wszystkie zalety tej pracy - niechętnie podchodzi do wykonywania przez swoich podwładnych obowiązków służbowych przez internet. Anna Szymańska uważa, że największy opór powoduje u pracodawców brak stałej kontroli działań pracownika (przerwy na kawę, wyjścia na miasto itp.). Zupełnie niepotrzebnie, bo przecież w wypadku zadań wykonywanych z domu liczy się ich efektywność, określona terminami wykonania, a nie czas spędzony za biurkiem.

Inne obawy są już dużo bardziej zrozumiałe. Należy do nich niepokój o bezpieczeństwo danych. Dlatego decydując się na wdrożenie tej formy zatrudnienia, musimy pomyśleć o niezbędnych inwestycjach w teleinformatykę. Tu mogą stanąć na przeszkodzie "trudności obiektywne", czyli wciąż niezbyt powszechny w Polsce dostęp do szerokopasmowego internetu. Na przykład Paweł Gepner wywalczył od Telekomunikacji Polskiej doprowadzenie szybkiej Neostrady do swojej wsi dopiero po kilkukrotnych interwencjach prasy. Nie wspominając już o tym, że za swoje łącze płaci więcej niż gros mieszkańców państw Europy Zachodniej.

- Wysokiej klasy łącze internetowe jest niezbędne chociażby do tego, żeby móc korzystać z rozwiązań szyfrujących dane wysyłane do firmy - przekonuje.

Nie sprzyja rozwojowi telepracy również polska biurokracja. W myśl przepisów, pracodawca ma obowiązek zapewnić pracownikowi odpowiednie warunki, a siłą rzeczy oddziaływanie firmy na środowisko pracy w domu jest ograniczone. Zatem szczególnie skrupulatna kontrola z Państwowej Inspekcji Pracy może tu znaleźć tzw. haka na zbyt innowacyjne przedsiębiorstwo. Jedyna nadzieja w przygotowywanej właśnie nowelizacji kodeksu pracy, która wreszcie wprowadzi do naszego prawa pojęcie telepracy.

Ale - last but not least - praca na odległość nie jest dla wszystkich.

- Nie każdy przecież ma umiejętność mobilizowania się w odizolowaniu od środowiska pracy - przestrzega Agnieszka Dziewulska. - Zresztą nie wszystkie stanowiska mogą być mobilne, gdyż praca zespołowa także tworzy w biznesie wartość dodaną.

Receptą na ten ostatni problem w HP jest pozostawienie decyzji w sprawie zdalnej pracy w ręku poszczególnych menedżerów. Znając swoich pracowników, wiedzą najlepiej, kto poradzi sobie w domowych pieleszach, a kogo lepiej zmotywuje biurowy open space.

Anna Szymańska dodaje, że wśród największych wad pracy na odległość przebadani przez DGA telepracownicy wymieniają, oprócz samotności, także - związane z brakiem ścisłego rozgraniczenia między życiem prywatnym a służbowym - poczucie, że obowiązki zajmują im cały czas wolny. Nie bez znaczenia jest też przywiązanie Polaków do etatu (czytaj: siedzenie w biurze od 9 do 17), który wciąż uważają za gwarancję stabilności zatrudnienia.

W jakich branżach telepraca przynosi najlepsze efekty? Oprócz tak oczywistych grup zawodowych jak artyści czy dziennikarze, Anna Szymańska wymienia przede wszystkim firmy projektowe, informatyczne (graficy, programiści itp.), szeroko pojęty marketing i PR (w tym telemarketing, badania rynku, przygotowanie analiz oraz strategii), a także wszelkie usługi księgowe, prawnicze i doradcze.

- Praca na odległość ma szansę rozwinąć się również w innych branżach - zaznacza jednak. - Wszystko bowiem zależy od pomysłów pracodawcy i - nierzadko - pracownika.

Biuro bez biura ma wiele zalet, z których najbardziej przekonująca jest perspektywa wzrostu wydajności pracowników i oszczędność na kosztach jego funkcjonowania. Firmy z coraz większym przekonaniem podchodzą do rozwiązań opartych na bezprzewodowej wymianie danych, co zapewnia im wymierne korzyści: efektywniejsze wykorzystanie czasu pracy, zmniejszenie kosztów stałych i zmiennych oraz skrócenie obsługi klienta, czego efektem - w dłuższym okresie - jest poprawa wizerunku firmy.

Dziś pracownicy nie muszą już siedzieć przy biurku ani pojawiać się w pracy, aby raportować o swoich działaniach, gdyż wszystkie informacje mogą być przekazywane na bieżąco. Z kolei menedżerowie mający szybki dostęp do informacji mogą podejmować skuteczne decyzje, niezależnie od miejsca pobytu.

W globalizującej się gospodarce, która w coraz większym stopniu opiera się na wiedzy, firma obstająca przy dziewiętnastowiecznym modelu przywiązania pracownika do tradycyjnie rozumianego miejsca jego zatrudnienia, ma coraz mniejszą rację bytu. Inna sprawa, że wdrożenie telepracy wiąże się z licznymi wyzwaniami - jak choćby wyeliminowanie wspomnianego poczucia odizolowania czy łatwy dostęp do internetu - które trzeba uwzględnić w firmowej strategii. Jedno jest pewne: kto zrobi to z głową, może tylko zyskać.

Zdalny świat

Już 30 mln osób w Stanach Zjednoczonych i drugie tyle w Europie pracuje bez wychodzenia z domu. W Unii Europejskiej telepraca najbardziej popularna jest w Skandynawii. W Szwecji i Finlandii korzysta z niej 16 proc. zatrudnionych, a w Danii - 11 procent.

We wszystkich tych krajach polityka rynku pracy równoważy stabilność i bezpieczeństwo zatrudnienia z elastycznością, która ułatwia wprowadzanie innowacyjnych form zarobkowania. W nowych krajach członkowskich Unii rozwój telepracy jest na razie na takim etapie jak na Zachodzie 5 - 10 lat temu.

źródło: DGA Krzysztof Garski

Manager Magazin
Dowiedz się więcej na temat: firma | mniej pieniędzy | pracownicy | firmy | WSI | korzyści | oszczędności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »