Unia pójdzie drogą Australii

Wszystkie żarówki, nawet te oświetlające prywatne mieszkania obywateli państw Unii Europejskiej, muszą być zmienione na energooszczędne - zdecydowali przywódcy państw Unii Europejskiej w piątek na szczycie w Brukseli.

To jedna z metod, która ma zagwarantować zwiększenie wydajności energetycznej w UE. Polscy dyplomaci komentowali w kuluarach, że to jedna z najmniej korzystnych dla Polski, bo kosztownych, decyzji szczytu.

Główną, przyjętą już decyzją szczytu jest jednak zobowiązanie, by do roku 2020 20 proc. energii produkowanej w UE pochodziło ze źródeł odnawialnych. Cel ma być wiążący, ale tak jak chciała Polska ciężar realizacji zobowiązania będzie mniejszy dla państw, które startują z gorszej pozycji. W Polsce udział energii odnawialnej stanowi obecnie tylko 3,9 proc.

Reklama

Przywódcy państw "27" UE, którzy od czwartku zastanawiali się na szczycie jak zmniejszyć zużycie energii w UE i chronić środowisko przed negatywnymi skutkami brudnych technologii energetycznych, zobowiązali Komisję Europejską, by bardzo szybko przedstawiła propozycje legislacji w sprawie wymiany żarówek na energooszczędne w biurach i na ulicach, która najpóźniej miałaby być przyjęta w 2008. Do 2009 roku ma być natomiast przyjęta legislacja nakazująca wymianę żarówek w prywatnych domach.

Polityka energooszczędna przewiduje tez zwiększenie standardów energooszczędności w urządzeniach gospodarstwa domowego, transporcie i przemyśle, jak również przyjęcie planu działań promujacych energooszczędne zachowania wśród konsumentów.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: australii | przywódcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »