W unijnej sieci

Wszystko wskazuje na to, że wkrótce komunikaty o sztormach i niebezpieczeństwie wypływania na połowy w tym czasie będą interesowały już tylko niewiele ponad połowę z pracujących obecnie w Polsce 4300 rybaków. Akcesja Polski do Unii Europejskiej wymogła na nas konieczność zredukowania o ok. 40 proc. polskiego potencjału połowowego, liczącego obecnie 416 jednostek.

Komu rekompensata?

Aby otrzymać z unijnej kasy odszkodowanie za wycofanie kutra, jego właściciel musi spełnić kilka warunków. Oprócz wieku jednostki nie mniejszego niż 10 lat, łódź czy kuter musi być wpisany do rejestru statków rybackich od co najmniej 3 lat i w tym czasie rzeczywiście łowić ryby przez co najmniej 70 dni w roku. Ma to zapobiegać próbom wyłudzania odszkodowań np. za przerdzewiałe kutry wyciągnięte z lamusa. Właściciel kutra zgłoszonego do wycofania musi też przedstawić ważną kartę bezpieczeństwa, mieć licencję połowową i przyznany limit połowów na dany rok.

Reklama

Do połowy listopada rybacy złożyli 173 wnioski o złomowanie kutrów, z czego 74 zostały już rozpatrzone. Umowy są zawierane w ramach unijnego Sektorowego Programu Operacyjnego "Rybołówstwo i przetwórstwo ryb 2004-2006".

Organizacje rybackie szacują, że do końca 2006 r., kiedy mija termin składania wniosków, na kasację swoich kutrów zdecyduje się ostatecznie 40 proc. rybaków. Czynnych zawodowo poławiaczy ma być najwyżej 2,5 tys. (obecnie ok. 4300), a polska flota na Bałtyku zmniejszy się o 180 kutrów (obecnie 442).

Ile za kuter?

Wysokość odszkodowania za kuter zależy od wielu czynników, wśród których najważniejsza jest wielkość i wiek jednostki. Np. za 14-metrowy kuter o wyporności 23 ton można uzyskać z funduszu strukturalnego FIFG (Finansowy Instrument Sterowania Rybołówstwem) 700-800 tys. zł, za większe kutry 1-1,2 mln zł, a za największe nawet 2-2,5 mln zł. Samo oprocentowanie bankowe takiej lokaty wystarczy do zapewnienia dobrych warunków życia, jednak choć wysokość rekompensaty może się wydawać kwotą niebagatelną, należy pamiętać, że decydując się na zezłomowanie kutra czy łodzi rybacy tracą swój warsztat pracy. Ponadto pieniądze otrzymają dopiero po rzeczywistym zezłomowaniu łodzi, najwcześniej na wiosnę przyszłego roku. Zezłomowanie oznacza demontaż silnika i pocięcie kadłuba na trzy części. Rybak przeprowadza je na własny koszt.

Odszkodowania dla rybaków nie są opodatkowane w części pochodzącej w Unii Europejskiej, czyli 75 proc. kwoty odszkodowania (podst. prawna art. 21 ust. 1 pkt 46 i 46a ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych), natomiast opodatkowanie pozostałej części, tj. 25 proc. pochodzących z budżetu państwa, leży w gestii Ministra Finansów.

Unia Europejska przeznaczyła dla polskich rybaków 100 mln euro. Stanowi to 75 proc. łącznej kwoty przeznaczonej na ograniczenie polskiej floty rybackiej. Pozostałe 25 proc. będzie pochodziło z budżetu - w tegorocznym na wypłaty rekompensat przewidziano 27 mln zł.

Czego obawiają się rybacy?

Z jednej strony właściciele kutrów zdają sobie sprawę z tego, że jeśli będzie ich za dużo, nie wszystkim uda się utrzymać na rynku z powodu nałożonych przez Unię limitów połowowych, głównie na dorsza (limit na ten rok wynosi 16 tys. ton). Z drugiej jednak, przeraża ich konieczność odnalezienia się w nowej rzeczywistości - już bez kutra jako podstawowego narzędzia pracy. "Jesteśmy za starzy na przekwalifikowanie, a na lądzie rybackie kwalifikacje do niczego się nie przydadzą" - mówią niektórzy. "Potrafimy tylko łowić ryby" - dodają i zastanawiają się, czy za kilka lat zasilą rzeszę bezrobotnych.

Nie wszyscy podzielają te obawy. Armatorów w wieku emerytalnym (55 lat), bez następców w zawodzie nie przeraża dożywotni zakaz pracy w rybołówstwie - swoje już odpracowali. Z unijnej pomocy chętnie będą też korzystać młodzi rybacy "bez rodowodu" - tacy, którzy są pierwszym pokoleniem wykonującym ten zawód, a nie chcą konkurować z nowoczesnymi statkami państw skandynawskich łowiącymi w ciągu doby kilkakrotnie więcej ryb niż polskie jednostki. Mniej chętni do rezygnacji będą natomiast właściciele mniejszych łodzi, którym Unia nie narzuciła żadnych limitów połowowych.

Również rybacy zatrudnieni na kutrach jako pracownicy najemni nie będą pozostawieni sami sobie. Rafał Kociucki, naczelnik Wydziału Polityki Strukturalnej Departamentu Rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi w rozmowie z INTERIA.PL poinformował, że za odejście od wykonywanego zawodu dostaną oni jednorazowo 10 tys. euro, a po upływie 12 miesięcy będą mogli powrócić do pracy w zawodzie. Rybacy, którzy ukończyli 55 lat i utracili miejsce pracy na kutrze zezłomowanym przez właściciela, a jednocześnie przepracowali w rybołówstwie minimum 10 lat będą mogli otrzymać świadczenia podobne do wcześniejszej emerytury. Kwota świadczenia jest uzależniona stażu pracy, a rybak będzie je otrzymywał do ukończenia 65. roku życia. Z kolei rybacy, którzy zdecydują się na przekwalifikowanie, mogą liczyć na pomoc w wysokości max. 50 tys. euro. Dla tych, którzy będą chcieli uruchomić działalność gospodarczą przewidziano refundację w wysokości max. 20 tys. euro. Według Kucickiego jednorazową wypłatę w wysokości 10 tys. euro otrzyma 1400 osób, pomoc w formie comiesięcznych rent - 400 osób, a 180 osób może liczyć na wsparcie w przekwalifikowaniu. Ponadto 20 rybaków na pieniądze na zakup nowego kutra.

Rybakiem byłem...

W niektórych regionach rybacy mimo wszystko nie chcą się rozstawać ze swoimi statkami, na których spędzili większość życia, dlatego zamiast złomowania zmieniają tylko branżę. Teraz będą "łowić" turystów - wędkarzy i nurków - chętnych na modne ostatnio coraz bardziej kilkugodzinne rejsy w morze. Dostaną za to wprawdzie mniej pieniędzy (ok. 50 tys. euro), ale w zamian stworzą miejsce pracy, na początek przynajmniej dla siebie, a z czasem także dla innych. Wielkość pomocy będzie natomiast taka sama, jak w przypadku złomowania, jeśli rybak przeznaczy kuter na cele niekomercyjne, np. przekaże go w celach szkoleniowych lub badawczych, albo utworzy w nim muzeum. Rybacy mają też inne pomysły na zagospodarowanie rekompensat - chcą się zająć hodowlą raków, czy zainwestować w stawy pstrągowe.

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie powtórzy się "scenariusz śląski", a rybacy mądrzej niż niektórzy górnicy spożytkują otrzymane pieniądze, tworząc za nie nowe miejsca pracy, a nie bezmyślnie i krótkowzrocznie je konsumując.

Inny jest też wydźwięk społeczny odszkodowań dla rybaków - w końcu odprawy górnicze były finansowane wyłącznie z naszych podatków, natomiast 75 proc. łącznej sumy na rekompensaty dla rybaków pochodzi z Unii Europejskiej. Warto jednak pamiętać, że budżet UE jest tworzony przez wszystkie kraje członkowskie, w tym Polskę.

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: odszkodowania | rybacy | rybak | konieczność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »