Więcej firm mimo przeszkód

Już 140 tysięcy osób korzysta z możliwości płacenia niższych składek do ZUS. Obniżenie obciążeń nakładanych na pracę zachęca do legalnej aktywności. Przepisy jednak wciąż dyskryminują osoby prowadzące działalność.

Już 140 tysięcy osób korzysta z możliwości płacenia niższych składek do ZUS. Obniżenie obciążeń nakładanych na pracę zachęca do legalnej aktywności. Przepisy jednak wciąż dyskryminują osoby prowadzące działalność.

Państwo prowadzi niespójną politykę wobec osób prowadzących firmy.

- Z jednej strony zachęca do przejmowania sprawy we własne ręce, z drugiej przedsiębiorców dyskryminuje i utrudnia im prowadzenie firm - uważa Mieczysław Bąk, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej.

Jako przykład zachęt eksperci wymieniają wprowadzenie w sierpniu ubiegłego roku ulgi w opłacaniu składek do ZUS. Z drugiej strony, właściciele firm wciąż nie mają m.in. prawa do urlopu wychowawczego i zasiłku opiekuńczego, a od stycznia nowa definicja działalności zawarta w ustawie o PIT może część z nich pozbawić prawa do opłacania podatku liniowego oraz nałoży obowiązek płacenia wyższych składek do ZUS.

Od stycznia jeszcze gorzej

Od 1 stycznia 2007 r. zmieni się definicja działalności gospodarczej obowiązująca w ustawie o PIT (t.j. Dz.U. z 2000 r. nr 14, poz. 176 z późn. zm.).

Samozatrudnieni będą musieli dbać o poprawność i precyzję swoich umów. Aby nie dopuścić do zakwestionowania umowy przez fiskusa, praca nie będzie mogła być wykonywana w siedzibie pracodawcy i pod jego kierownictwem, samozatrudniony nie będzie mógł korzystać z infrastruktury pracodawcy, będzie też musiał ponosić odpowiedzialność za wykonywane czynności wobec osób trzecich, a także ryzyko gospodarcze związane z wykonywaną działalnością.

Niespełnienie choć jednego z tych warunków spowoduje, że organ podatkowy lub skarbowy uzna, że nie jest to działalność gospodarcza, lecz na przykład umowa o pracę. To z kolei może mieć poważne konsekwencje finansowe dla samozatrudnionego, m.in. może stracić prawo do opodatkowania liniową stawką PIT.

Przybywa firm z ulgą na ZUS

Z najnowszych danych ZUS wynika, że szybko rośnie liczba osób zakładających firmy i korzystających z ulgi w opłacaniu składek. Na koniec 2005 roku korzystało z niej 30 tys. osób, w maju tego roku 90 tys., a w sierpniu już 140 tys. Spośród 1,7 mln osób zarejestrowanych w ZUS jako osoby prowadzące działalność gospodarczą, które opłacają z tego tytułu składki ubezpieczeniowe (przynajmniej zdrowotną), co dwunasty robi to więc w preferencyjnej wysokości.

- Nie dziwi nas popularność ulgi - mówi Jacek Aleksandrowicz, wiceprezes Fundacji Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości.

Z ostatnich badań fundacji wynika, że 91 proc. młodych osób prowadzących lub zamierzających założyć własny biznes chciałoby całkowitego zniesienia składek do ZUS na starcie działalności, przynajmniej przez pierwszy rok, który jest dla firmy najtrudniejszy. Wtedy dużo więcej osób odważyłoby się założyć firmę, sprawdzając, czy ich pomysł ma szansę realizacji. Również zdaniem Mieczysława Bąka podstawowa stawka, od której odprowadza się składki do ZUS (60 proc. przeciętnego wynagrodzenia), jest dla wielu osób rozpoczynających działalność za wysoka. Startujący na rynku nie osiągają bowiem dochodu, który pozwalałby na opłacenie tak wysokich danin.

Utrzymać preferencyjne składki

Jan Klimek, wiceprezes Związku Rzemiosła Polskiego, podkreśla, że trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czy przyrost liczby firm korzystających z ulgi wynika tylko i wyłącznie z tego, że nowe osoby zdecydowały się spróbować sił w biznesie.
- Część osób mogła działać przed wprowadzeniem ulgi w szarej strefie, a jej przyznanie zachęciło ich do zalegalizowania prowadzonej działalności - zauważa. Dodaje, że kolejne osoby mogły też po wprowadzeniu preferencyjnych składek przepisać biznes na przykład na kogoś z rodziny.

- Właściciele firm skarżą się czasem, że inni przepisali biznes na rodzinę i korzystając z ulgi na ZUS oferują niższe ceny - podkreśla Klimek.

Jednak mimo zgłaszanych zastrzeżeń - w sytuacji, w której wiele młodych osób emigruje za granicę, a w kraju zaczyna brakować fachowców - jest zwolennikiem utrzymania ulgi. Podkreśla, że jeśli zachęca ona młodych ludzi do spróbowania sił w biznesie, to jest to korzyść dla gospodarki.

Podobnie twierdzi Zbigniew Żurek, wiceprezes Business Centre Club. Ocenia, że ulga uruchomiła aktywność wielu osób.

- Im więcej firm, tym więcej miejsc pracy. Dlatego ulga powinna dalej obowiązywać, mimo że część osób może nadużywać istniejące przepisy - podkreśla wiceszef BCC.

Także Mieczysław Bąk jest zwolennikiem utrzymania ulgi. Jego zdaniem jednak w celu eliminowania nadużyć i nieuczciwej konkurencji ZUS powinien kontrolować, czy osoby z niej korzystające nie działały dotychczas, tylko pod nieco innym szyldem.

DLA KOGO ULGA:
Ulga w opłacaniu składek obowiązuje od 25 sierpnia 2005 r. Osoby rozpoczynające tego dnia lub później wykonywanie działalności przez 2 lata płacą niższe składki na ubezpieczenia społeczne (emerytalna, rentowa, chorobowa i wypadkowa) niż pozostali. Tak zwana podstawa naliczania składek (od tej kwoty są one obliczane) wynosi dla nich nie 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia (od grudnia 1478,80 zł), ale minimalną płacę (899,1 zł). W efekcie korzystający z ulgi wpłacają do ZUS nie ponad 750 zł miesięcznie, ale około 250 zł. Nie opłacają też składki na Fundusz Pracy. Z ulgi nie mogą jednak korzystać osoby, które w ciągu ostatnich pięciu lat prowadziły już działalność lub takie, które wykonują w ramach działalności zlecenia na rzecz byłego pracodawcy (jeśli są one takie same jak wcześniej wykonywane w ramach umowy o pracę).


MNIEJ DO ZUS, NIŻSZE ŚWIADCZENIA:
Osoby prowadzące firmy, które opłacają niższe składki, muszą pamiętać, że ich świadczenia wypłacane przez ZUS też będą niższe. Dotyczy to przede wszystkim zasiłku chorobowego czy macierzyńskiego, ale także ewentualnie renty z tytułu niezdolności do pracy. Niższe składki wpłyną też (choć w niewielkim stopniu) na wysokość przyszłej emerytury. Osoby korzystające z ulgi nie opłacają składki na Fundusz Pracy, dlatego nie mają prawa do zasiłku dla bezrobotnych.


Mniej danin, więcej pracy

- Rosnąca liczba firm działających z ulgą może świadczyć o tym, że coraz więcej osób dowiedziało się o jej istnieniu - uważa Henryk Michałowicz z Konfederacji Pracodawców Polskich.

Jego zdaniem o wszystkich preferencjach przy rozpoczynaniu działalności powinny informować urzędy pracy. Zatrzymałoby to może exodus za granicę osób najbardziej przedsiębiorczych i mobilnych.

Eksperci podkreślają, że popularność ulgi wynika głównie z tego, że wychodzi ona naprzeciw oczekiwaniom osób, które chcą podjąć aktywność zawodową.

- Obniżenie danin nakładanych na pracę powoduje wzrost aktywności, rosnąca liczba firm działających z ulgą jest tego przykładem - stwierdza Henryk Michałowicz. Zauważa, że takie samo rozwiązanie powinno objąć pracowników wchodzących na rynek pracy, bo to oni - nie mając doświadczenia i nie posiadając często wysokich kwalifikacji - są najbardziej narażeni na bezrobocie. Eksperci podkreślają też, że generalne obniżenie danin składkowo-podatkowych nakładanych na pracę ułatwiłoby firmom tworzenie nowych miejsc pracy i wiele osób zalegalizowałoby pracę wykonywaną obecnie w szarej strefie.

  • 1,73 mln osób opłacało składki do ZUS w lipcu 2005 roku
  • 1,77 mln robiło to w sierpniu 2006 roku

Pod pręgierzem przepisów

Do zakładania własnej firmy nie zachęcają jednak m.in. pogarszające się warunki jej prowadzenia. Kolejne grupy przedsiębiorców obejmowane są obowiązkiem posiadania kas fiskalnych, a prawo podatkowe jest wciąż zmieniane i komplikowane. Coraz mniej osób może też korzystać z prostych form rozliczania podatków, tzw. ryczałtu i karty podatkowej. Rząd zamierzał w ogóle je zlikwidować, jednak jak na razie to mu się nie udało.

Osoby prowadzące własne firmy nie mogą też przechodzić na wcześniejszą emeryturę i korzystać z urlopu wychowawczego. To prawo jest zagwarantowane wyłącznie dla pracowników. Nie mając prawa do urlopu wychowawczego, nie można też otrzymać dodatku do zasiłku rodzinnego wypłacanego podczas jego trwania (400 zł miesięcznie). Ponadto budżet opłaca składki emerytalno-rentowe za osoby przebywające na urlopach wychowawczych. Robi to tylko i wyłącznie za pracowników, mimo że podatki i składki opłacają też samozatrudnieni. Dodatkowo jeśli osoba prowadząca firmę zdecyduje się na pozostanie przez jakiś czas z dzieckiem w domu, okres ten nie zalicza się do jej stażu ubezpieczeniowego. Może tym samym nie wypracować stażu koniecznego, aby otrzymać minimalną emeryturę.

Osoba prowadząca firmę i opłacająca składkę chorobową nie może też korzystać z zasiłku opiekuńczego na chore dziecko. Prawo to jest zarezerwowane dla pracowników, którzy opłacają składkę w tej samej wysokości.

Henryk Michałowicz podkreśla, że dla ustawodawcy nie powinno mieć zasadniczego znaczenia, w jakiej formie osoba wykonuje pracę, czy prowadzi firmę czy jest pracownikiem.

- Dyskryminowanie przedsiębiorców jest sprzeczne z deklarowaną przez wszystkie rządy chęcią wspierania przedsiębiorczości - zauważa.

Jego zdaniem państwo, gorzej traktując osoby prowadzące firmy, wysyła sprzeczne sygnały - z jednej strony zachęca do podejmowania aktywności na własną rękę, a z drugiej do tego zniechęca.

Reklama

Bartosz Marczuk
Współpraca Ewa Matyszewska

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: Biznes | ulga | PIT | obniżenie | ZUS | ulgi | przeszkody | pracodawcy | ekspert | składki | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »