Wszyscy zapłacimy za błędy fiskusa

Kończą się czasy bezkarności fiskusa. Do sądów trafiają już pierwsze pozwy od firm domagających się odszkodowania za błędne decyzje skarbówki. Straty liczone są w setkach milionów złotych. Za błędy urzędników zapłaci Skarb Państwa, czyli my wszyscy.

"Nietykalni" - to dobry tytuł filmu o polskich urzędnikach skarbowych, którzy jednym pociągnięciem pióra mogli wykończyć najlepiej prosperującą firmę. Znane są przykłady, gdy urząd skarbowy zamiast 7 tys. zł domiaru podatkowego naliczał 1 mln 300 tys. zł, puszczając przedsiębiorcę z torbami.

O jednego Kluskę za dużo

To nic, że z czasem okazało się, że przedstawiciel fiskusa nie miał racji. Mimo rażących błędów pracownicy aparatu skarbowego mogli czuć się bezkarni. Przez całe lata nikomu nie postało w głowie, żeby sądzić się z fiskusem. Owszem procesy zdarzały się, lecz firmy zwykle domagały się zwrotu pieniędzy zajętych na poczet niezapłaconych rzekomo podatków wraz z odsetkami.

Reklama

Na tym pokrzywdzeni poprzestawali. Nikt nie skarżył fiskusa o odszkodowanie za poniesione straty, gdyż po pierwsze brakowało odpowiednich przepisów, po drugie nikt nie chciał z nim zadzierać.

Stan nierównowagi i strachu przed urzędnikiem pewnie jeszcze trwałby jakiś czas, lecz skarbówka sama strzeliła sobie w nogę, porywając się na Romana Kluskę i Optimusa. To był początek końca wszechwładzy urzędników podatkowych. O nadużyciach fiskusa zrobiło się głośno w mediach, w sprawie niejasnych przepisów wypowiedziały się NSA i Trybunał Konstytucyjny, wreszcie sprawą zainteresował się Sejm. Od tego roku obowiązuje nowa ordynacja podatkowa, która oddaje w ręce firm upominających się o swoje mocny oręż w walce z fiskusem. Stanowi ona, że każdemu, kto poniesie stratę na skutek niezgodnego z prawem działania organów podatkowych, przysługuje prawo do pełnego odszkodowania obejmującego także utracone korzyści.

Czas na rewanż

Teraz poszkodowani zaczynają nie tylko upominać się o swoje - zwrot zajętych pieniędzy z odsetkami - lecz domagają się rekompensaty finansowej za poniesione straty. Od kilku miesięcy z dyrektorem Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach procesuje się Centrozap, kiedyś spółka giełdowa z dużymi ambicjami, dzisiaj w upadłości naprawczej, podnoszący się z upadku.

Pozew przeciwko Skarbowi Państwa przygotowuje od początku tego roku Optimus, który domaga się satysfakcji za szkody wywołane błędną decyzją urzędnika, które wpędziły spółkę w kłopoty finansowe, co doprowadziło do zwolnienia przeszło połowy pracowników.

Do sądu idzie też MCI, fundusz notowany na warszawskiej giełdzie, jeden z akcjonariuszy firmy komputerowej JTT, którą wykończył wrocławski urząd skarbowy. Teraz chce żeby fiskus zapłacił za błędne decyzje. Ile będzie się domagał? Konkretne kwoty wylicza dopiero biegli. Andrzej Lis, dyrektor inwestycyjny MCI, na razie deklaruje, że nie chodzi tylko o pieniądze, ale także o uzyskanie "satysfakcji moralnej".

- Chcemy żeby sąd potwierdził, że fiskus zawinił i doprowadził do bankructwa dobrze prosperująca firmę - mówi INTERIA.PL Andrzej Lis.

Centrozap swoje straty wyliczył na 100 mln zł z możliwością rozszerzenia pozwu do 138 mln zł, ale Ireneusz Król, prezes spółki gotów jest pójść na ugodę z przedstawicielami fikusa. - Nie warto kopać się z koniem - mówi obrazowo, bo - jak tłumaczy - procesowanie się ze skarbówką nie jest zadaniem łatwym. Szanse na wygraną ocenia po równo: pięćdziesiąt na pięćdziesiąt.

Skromna praktyka

Orzecznictwo sądowe w tego typu sprawach dopiero się ustala, a początki nie są zachęcające. Przykład Romana Kluski, który dostał od sądu 5 tys. zł odszkodowania pokazuje, że wymiar sprawiedliwości nie szafuje zbyt hojnie publicznym groszem.

Z danych Ministerstwa Finansów, które dopiero od ubiegłego roku prowadzi statystykę spraw sądowych zakładanych fiskusowi przez pokrzywdzone firmy, wynika, że przeciętna wysokość odszkodowania nie przekracza kilkuset tysięcy złotych. W 2004 r. przeciwko skarbówce wpłynęły 33 pozwy, a Skarb Państwa, wyniku przegranych procesów, wypłacił poszkodowanym 2 mln 714 tys. zł. W pierwszej połowie tego roku urzędy skarbowe były pozywane 17 razy. Wypłaty z tytuły odszkodowań wyniosły 1 mln 48 tys. zł.

* * *

NTERIA.PL: Czy trudno wygrać jest proces o odszkodowanie za błędną decyzje urzędnika skarbowego?

Dariusz Wasylkowski, adwokat i doradca podatkowy, wspólnik kancelarii Wardyński i Wspólnicy: Sukces w tego typu sprawach zależeć będzie od tego, czy przedsiębiorca będzie w stanie udowodnić, że faktycznie poniósł szkodę w wyniku działania urzędnika skarbowego, którego decyzja została uznana za niezgodną z prawem. Kluczowe znaczenie ma wykazanie powiązania między szkodą, a decyzją urzędnika. Jeśli uda się to zrobić wówczas możliwości dochodzenia roszczeń są nieograniczone, gdyż przepisy nie określają górnej granicy odszkodowania. Na razie nie zapadły spektakularne wyroki w sprawach o odszkodowanie, ponieważ praktyka w tym względzie jest znikoma, jako, że możliwość dochodzenia roszczeń przeciwko Skarbowi Państwa za błędy organów skarbowych istnieje stosunkowo od niedawna.

INTERIA.PL: Jak na razie sądy zasądzają znacznie niższe odszkodowania niż oczekiwali poszkodowani. Przedsiębiorcy mówią wręcz, że system sprawiedliwości chroni interes Skarbu Państwa.

D. Wasylkowski: Spotkałem się z taka opinią i rzeczywiście czasem można odnieść wrażenie, że sądy bardzo ostrożnie orzekają w tego typu sprawach. Powody mogą być jednak różne, chociażby, o czym już wspomniałem, brak orzecznictwa w sprawach o odszkodowanie, które dopiero się ustala. Niewątpliwie część sędziów zupełnie podświadomie bierze stronę Skarbu Państwa. Trzeba też jednak pamiętać, że mamy do czynienia z trudnymi sprawami. To co jest proste i klarowne dla podatnika, który uważa się za poszkodowanego, jest niejednokrotnie skomplikowane i niejasne z punktu widzenia prawa. Znam przypadki, gdy decyzje urzędnika można uznać za moralnie naganne czy wręcz szkodliwe, co jednak nie zmienia faktu, że z punktu widzenia obowiązujących przepisów nic nie można mu było zarzucić. Przedsiębiorcy, którzy wchodzą w spór ze Skarbem Państwa muszą pamiętać, że to ich samych obciąży ciężar dowodu w przewlekającym się czasami latami procesie sądowym.

INTERIA.PL: Wielu przedsiębiorców uważa, że w ogóle nie warto sądzić się z fiskusem, bo szanse na wygraną są marne, a poza tym ze skarbówką lepiej nie zadzierać.

D. Wasylkowski: To prawda, że część osób boi się retorsji ze strony aparatu skarbowego, że jeżeli wejdą w spór z organem skarbowym to ten sam organ lub nawet inny organ administracji może wziąć na nich odwet. Z mojej praktyki wynika, że urzędnicy rzeczywiście podejmują takie działania. Znam kilka spraw (głównie jednak z lat 90), gdy organ skarbowy zastosował skrajnie niekorzystną interpretację prawa, wszczął dodatkową kontrolę itp. żeby niejako odegrać się, czy ukarać przedsiębiorcę, który zdecydował się wdać z nim w spór. Sądzę, że przypadki takie zdarzają się coraz rzadziej. Od niedawna mamy dodatkowo instytucję wiążącej interpretacji podatkowej. Trzeba z niej korzystać, gdyż daje to możliwość ograniczenia ryzyka podatkowego. Jestem jednocześnie zdania, że dużą rolę w dyscyplinowaniu urzędników mają do odegrania sądy administracyjne, które poprzez swoje orzecznictwo kształtują standardy działania urzędników skarbowych. Niewątpliwie też pierwsze orzeczenia sądów cywilnych o odszkodowaniach dla przedsiębiorców wpłyną na ograniczenie arbitralności działania organów skarbowych.

Eugeniusz Twaróg

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: pozwy | błędów | skarbowy | błędy | skarb | odszkodowanie | firmy | Skarb Państwa | odszkodowania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »