Z wielkiego biznesu do wielkiej polityki? Była szefowa Hewlett-Packard zwyciężczynią pierwszej debaty Republikanów
Carly Fiorina, pochodząca z Austin w Teksasie córka artystki i sędziego federalnego, szczyci się tym, że karierę zawodową zaczynała jako sekretarka, by w 1999 roku zostać szefową ogromnego koncernu informatycznego Hewlett-Packard. Teraz może wygrać wybory prezydenckie.
Według wielu komentatorów i internautów, to mało znana b. szefowa Hewlett-Packard Carly Fiorina, jedyna kobieta ubiegająca się o nominację Republikanów w wyborach prezydenckich w 2016 r., wygrała w czwartek pierwszą z dwóch wyborczych debat telewizji Fox News.
Starcie, które wygrała Fiorina, nie było główną debatą z udziałem najważniejszych pretendentów do Białego Domu.
tej pory 60-letnia Fiorina była bardzo słabo rozpoznawalna wśród wyborców. Ale, jak poinformowała telewizja Fox News, to jej nazwisko najczęściej pojawiało się wyszukiwarce Google podczas debaty. Jako zwyciężczynię pierwszej debaty wskazało ją też 83 proc. uczestników internetowego sondażu Fox.
Sondaże przeprowadzane wśród wyborców Republikanów nie dawały jej dotąd nawet 1 proc. poparcia. Dlatego była szefowa Hewlett-Packard nie zakwalifikowała się do głównej, organizowanej w porze największej oglądalności prawyborczej debaty dla 10 czołowych kandydatów Republikanów, do której zaproszono m.in. magnata telewizyjnego Donalda Trumpa czy byłego gubernatora Florydy Jeba Busha.
Fiorina wystąpiła więc z siódemką pozostałych kandydatów w osobnej debacie, która odbyła się tego samego dnia, ale wcześniej, w porze o znacznie gorszej oglądalności. Ale jeszcze w trakcie debaty na Twitterze pojawiały się pochwały, że świetnie wypadła, dominując nad pozostałymi rywalami. "Powinni byli ją zaprosić na główną debatę o 21" - napisał były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich. - Jest zgoda, że była najlepsza - komentowali analitycy polityczni w telewizji Fox News.
Od ogłoszenia przez Fiorinę kilka miesięcy temu prezydenckich ambicji pojawiały się spekulacje, że jej głównym celem nie jest nominacja na kandydata na prezydenta, ale na wiceprezydenta. Analitycy zgadzają się, że by przyciągnąć kobiecy elektorat, Republikanie mogą potrzebować kobiety przynajmniej jako kandydatki na wiceprezydenta, zwłaszcza jeśli prezydencką nominację Demokratów uzyska Hillary Clinton, która w wyborczych sondażach wygrywa z wszystkimi potencjalnymi rywalami.
Podczas czwartkowej debaty Fiorina nie straciła okazji, by zaatakować Clinton, podkreślając, że była szefowa dyplomacji USA jest zwolenniczką aborcji, a także uwikłana jest w skandale, w tym mailowy (na jaw wyszło, że jako sekretarz stanu używała prywatnego konta e-mailowego zamiast posługiwać się adresem rządowym).
Zaatakowała też Trumpa zarzucając mu, że niegdyś lewicowe poglądy w sprawie imigracji czy aborcji zmienił ostatnio na konserwatywne. - Skoro zmienił zdanie na temat amnestii (dla nielegalnych imigrantów), ochrony zdrowia i aborcji, to na podstawie jakich wartości by rządził? - pytała podczas debaty. Jej zdaniem, wysokie poparcia dla Trumpa to przejaw "złości" ludzi wobec obecnych polityków.
Ostro krytykowała też politykę zagraniczną prezydenta Baracka Obamy, a zwłaszcza osiągnięte niedawno nuklearne porozumienie z Iranem. - To zła umowa. Obama złamał każdą zasadę negocjacji. Owszem nasi sojusznicy nie są idealni. Ale Iran jest w sercu całego zła, jakie dzieje się na Bliskim Wschodzie - powiedziała. Inny uczestnik debaty, były gubernator Teksasu Rick Perry był pod tak dużym wrażeniem, że powiedział, że byłoby lepiej gdyby to Fiorina, a nie sekretarz stanu John Kerry, negocjowała umowę z Iranem.