Zamach na przedsiębiorców
Rząd chce zwiększyć podstawę wymiaru składek na ZUS dla samodzielnych przedsiębiorców o wysokich dochodach. Ci są kompletnie zaskoczeni.
Przedsiębiorcy przecierali wczoraj oczy ze zdumienia czytając ostateczną wersję przyjętego we wtorek rządowego planu racjonalizacji wydatków społecznych. W ostatniej chwili znalazł się tam bowiem zapis o ,,zwiększeniu podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie społeczne dla niektórych osób prowadzących działalność gospodarczą uzyskujących wysokie dochody". Dzięki temu rząd chce ograniczyć dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych o 600 mln zł w 2005 r.
- Jestem całkowicie zaskoczony. Najpierw trwają konsultacje społeczne, w których uczestniczyłem, a następnie pojawia się taki zapis. Nie wiem, czy nadal popieram ten plan, pod którym przecież podpisywałem się obydwoma rękoma - twierdzi Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego.
- Nie przypominam sobie, by podczas konsultacji była o tym mowa - dodaje Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.
Nic nie wiadomo
Zgodnie z zatwierdzonym już planem Hausnera, nowe przepisy mają wejść w życie od początku 2005 r. Do 10 marca resort gospodarki i pracy ma przygotować nowelizację ustawy o emeryturach i rentach. Tymczasem w ministerstwie dowiedzieliśmy się tylko, że jest pomysł, ale koncepcja jego wprowadzenia dopiero się rodzi. Nie podano żadnych szczegółów. Taką samą odpowiedź uzyskał Andrzej Arendarski, szef krajowej Izby Gospodarczej (KIG), starając się czegoś dowiedzieć o szczegółach projektu. - Takie enigmatyczne zapisy zawarte w planie racjonalizacji wydatków są groźne, ponieważ w ich następstwie mogą powstać bardzo złe przepisy. Zdanie o ,,niektórych przedsiębiorcach uzyskujących wysokie dochody" przebrzmiewa dawnymi czasy - twierdzi prezes KIG.
- W odpowiednim czasie zostanie przedstawiony projekt rozwiązania. Bliższymi deklaracjami wiązałbym sobie ręce - stwierdził wicepremier Jerzy Hausner.
Odwrotny skutek
Obecnie podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne dla osób prowadzących działalność gospodarczą wynosi 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. To obowiązkowe minimum, w praktyce płacone przez ogromną większość z 1,1 mln zarejestrowanych przez ZUS samodzielnych przedsiębiorców.
- Mogę sobie wyobrazić powiązanie składki na ZUS z rzeczywistymi dochodami. To jednak wymagałoby uzależnienia ich jakoś od płaconego podatku PIT. Niezwykle skomplikowałoby to system. Dodatkowo zwiększyłoby skłonność do unikania opodatkowania i w rezultacie mogłyby spaść dochody z tytułu podatku PIT - twierdzi Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych.
- To może być wprowadzone tylko na podstawie oświadczeń płatników. Takie próby już jednak były i szybko się z tego wycofano. To może zrujnować cały system. Ktoś, kto to zaproponował zapomina bowiem, że podwyższenie składek musi skutkować wypłatami wyższych emerytur. W przeciwnym razie mamy do czynienia z oszustwem - ostrzega Jerzy Bartnik.
Przedstawiciele organizacji gospodarczych przypominają, że rząd obiecał stwarzanie możliwości gromadzenia kapitału zwłaszcza przez najmniejsze podmioty gospodarcze. Propozycja wzrostu składek na ZUS jest - ich zdaniem - krokiem w przeciwnym kierunku.