Zarobić na smrodzie

Polskie firmy mogą zarobić. I to całkiem nieźle. Wszystko to dzięki... ograniczaniu produkcji w przemyśle ciężkim. Protokół z Kioto - umowa międzynarodowa o ograniczeniu emisji dwutlenku węgla do atmosfery pozwoli polskim firmom zarobić nawet kilkadziesiąt mln euro.

Stać się to może już od lutego 2005. Wówczas uruchomiony ma być europejski rynek handlu emisjami dwutlenku węgla - gazów cieplarnianych. Polskie firmy, których limity wprowadzania szkodliwych związków do atmosfery oparto na danych z lat 80., gdy trucicieli przemysłowych było zdecydowanie więcej, są znacznie większe niż obecna produkcja tych zakładów. Zatem możliwe będzie zarabianie na różnicy w zanieczyszczaniu środowiska.

Nasz kraj ma nadwyżkę emisji wynoszącą ok. 100 mln ton CO2. Polski rząd uderzał do Brukseli, by ta pozwoliła naszym przedsiębiorstwom emitować 286,2 mln ton gazów cieplarnianych ? dwutlenku węgla - rocznie. Niestety, według ostatnich danych z 10 grudnia br. Do podziału między polskie firmy będzie "jedynie" 100 mln ton - co w konsekwencji może przełożyć się na ponad 70 mln euro zysku, o który wzbogaci się polski, cierpiący na niemoc - przemysł.

Reklama

Według "Rzeczpospolitej", nasze "zapasy" stanowią dla starej Unii Europejskiej (przed rozszerzeniem) około połowy jej potrzeb do wypełnienia zobowiązań z Kioto. Protokół z Kioto to umowa międzyrządowa podpisana na ONZ-towskiej konferencji w Japonii, w 1997 roku. Jej celem jest ograniczenie w latach 2008-2010 emisji gazów cieplarnianych do atmosfery o 5,2 proc. w stosunku do stanu z 1990 roku.

Polscy szczęśliwcy

Zarobić na "dwutlenkowym rynku" będzie mogło ok. 945 firm z branży energetycznej, metalurgicznej, produkcji szkła, cementu i papieru. Cena za "odsprzedaż" tony CO2 wyniesie ok. 8-10 euro. Według innych - bardziej optymistycznych prognoz, wartość za 1 tonę może utrzymać się w granicach 5-20 euro. Kara za wypuszczenie do atmosfery w latach 2005-2007 więcej niż dopuszczono w planie to 40 euro za tonę. Później, po roku 2007 może dojść do 100 euro za 1 tonę. Wartość rynku emisji krajów Unii Europejskiej szacowana jest na ok. 10 mld euro na rok.

Polska nadwyżka emisyjna jest zatem w cenie... W praktyce oznacza to, iż przemysł europejski lub bardziej odległy geograficznie będzie mógł bez problemów w dalszym ciągu utrzymywać produkcję na aktualnym poziomie a koszt zanieczyszczenia środowiska pójdzie na konta polskich firm.

Wzorem innych

Przed ostatecznym przyjęciem systemu handlu emisjami GC w Unii Europejskiej dwa kraje

członkowskie - Dania (w 1999) i Wielka Brytania (2002) wdrożyły własne, wewnętrzne systemy.

Oba systemy cechuje mała płynność. Od 2005 handel emisjami na terenie całej UE stanie się podstawowym instrumentem i zastąpi istniejące systemy do końca 2007.

Handel emisjami w Wielkiej Brytanii odbywa się już od ponad dwóch lat. Ministerstwo Środowiska Wielkiej Brytanii sprzedało 34 firmom rządowe zobowiązania do redukcji szkodliwych substancji do atmosfery w latach 2002-2006. Przedsiębiorstwa te zobowiązały się zredukować emisję o ponad 800 tys. ton na rok; w zamian otrzymały przelicznikowy ekwiwalent w wysokości 53,37 funta za jedną tonę dwutlenku węgla, który nie wyemitowały do atmosfery.

Tworzący się europejski rynek handlu emisjami może również korzystać z doświadczenia Danii, w której handel emisjami rozpoczął się w 1999. W połowie 2002 duński rząd sprzedał 15 uprawnień po 2-5 dolarów za tonę ograniczenia dwutlenku węgla.

Największy rynek "handlu środowiskiem" ma miejsce w Stanach Zjednoczonych. Wprowadzony tam program "Acid rain" ("Kwaśny deszcz") doprowadził do ograniczenia emisji dwutlenku siarki - SO2. Początkowa cena 200 dolarów za 1 tonę tych substancji wyemitowanych do atmosfery w 1990 spadła do 130 dolarów obecnie.

Polscy gracze czy spekulanci?

Najwięcej na handlu emisjami w Polsce zyska oficjalnie borykający się z problemami finansowymi sektor energetyczny. Elektrownie jak choćby Południowy Koncern Energetyczny (25,5 mln ton), Elektrownia Dolna Odra (12,2 mln ton) czy duża Elektrownia w Połańcu już szykują się do podziału i inwestowania sporych zysków. Elektrownia Bełchatów może otrzymać ok. 34 mln ton uprawnień do emisji CO2 - to więcej, niż 250 węgierskich instalacji przemysłowych razem wziętych (ok. 30 mln ton).

Do gry przystąpią nawet mniejsze firmy ciepłownicze, które liczą z tego tytułu na średnie zarobki rzędu 1,5 mln zł w 2005.

Kolejnym sektorem, który emituje w Polsce dużo gazów cieplarnianych do atmosfery, jest hutnictwo. Niektóre huty już się przygotowują do wydania pieniędzy, jakie dostaną za sprzedane prawa do emisji CO2. Także PKN Orlen ma szanse pohandlować emisjami - może mu przypaść ok. 7 mln ton do odsprzedania...

Polski sektor energetyczny odpowiada za ponad 80 proc. emisji CO2 do atmosfery, natomiast swoje moce produkcyjne wykorzystuje zaledwie w niewiele ponad 50 procentach. Co jednak nie przeszkadza tym podmiotom - mimo przyszłych, zapewne już podzielonych zysków - podnosić ceny energii w 2005. Według ostatnich informacji, przyszły rok powitamy z 3-4 procentową podwyżką za prąd!

Ze względu na spore wielkości emisji przyznane Polsce, nasz rodzimy przemysł energetyczny znalazł się tez w kręgu zainteresowań zagranicznych inwestorów, którzy licząc na osiągnięcie zysków z tytułu realizacji Protokołu z Kioto chcą zainwestować w polską energetykę ok. 100 mln dolarów.

Może zatem polskie firmy powinny przeznaczyć ekstrakasę na miłą niespodziankę dla klientów i obniżkę cen za media: prąd czy ogrzewanie? Byłoby to pewne odstępstwo od normy, ale czy tych dodatkowych pieniędzy nie można by wykorzystać na rzecz wspólnego dobra i korzyści? "Oni" jak zwykle na tym zyskają, a nam przyjdzie znów wysupłać z kieszeni na podwyżkę za ich produkcję...

A.J.Kozak

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: elektrownie | CO2 | polskie firmy | Protokół z Kioto | Kioto | handel | firmy | protokół | przemysł | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »