Alcoa otworzyła sezon wyników na Wall Street
Alcoa, największy producent aluminium na świecie, podrożała w handlu posesyjnym o 3,5%. W ten sposób inwestorzy nagrodzili spółkę, nie tylko za wypracowane w II kwartale 2010 roku zyski, ale także za optymistyczne prognozy popytu na aluminium, co daje nadzieję na zyski także w kolejnych kwartałach.
W II kwartale br. Alcoa wypracowała 136 mln dol. zysku netto, czyli 13 centów zysku w przeliczeniu na jedną akcję. Przychody wzrosły natomiast o 22% do 5,19 mld dol. Wyniki te były lepsze od rynkowego konsensusu. Oczekiwano bowiem 11 centów zysku na akcję oraz 5,047 mld dol. przychodów. Jednak bardziej niż wyniki mogą cieszyć prognozy oczekiwanego przez spółkę wzrostu popytu na aluminium w tym roku o 12% wobec szacowanych wcześniej 10%.
W poniedziałek pozytywnie informacje napłynęły nie tylko z aluminiowego giganta, ale także Novellusa i CSX. Te spółki także pochwaliły się lepszymi od prognoz wynikami.
Alcoa otworzyła sezon publikacji wyników kwartalnych na Wall Street. W najbliższych 2-3 tygodnia, informacje płynące z amerykańskich spółek, będą obok danych makroekonomicznych, podstawowym wyznacznikiem trendów na rynkach finansowych.
Analitycy ankietowani przez Thomson Reuters prognozują, że zyski spółek z indeksu S&P500 będą w II kwartale 2010 roku o 27% wyższe niż przed rokiem, po tym gdy w I kwartale dynamika ta sięgnęła 52%. Jednak to nie same wyniki są dla rynku kluczowe, ale przedstawiane przez spółki prognozy koniunktury w kolejnych kwartałach.
Dziś po sesji na Wall Street raport opublikuje Intel. Rynek oczekuje w II kwartale br. 43 centów zysku na akcję, przy przychodach na poziomie 10,3 mld dol.
Wczorajsza korekta w górę prognoz dla rynku aluminium, dokonana przez Alcoe, nie sprowokowała wzrostu cen tego metalu. Wręcz przeciwnie. Spadły one w reakcji na lekkie ochłodzenie nastrojów na azjatyckich rynkach. Rano notowania aluminium kształtowały się na poziomie 1928 dol., wobec 1946 dol. w poniedziałek na zamknięciu.
Kurs aluminium od miesiąca pozostaje w konsolidacji, którą na wykresie dziennym można od dołu zamknąć poziomem 1896 dol., a od góry 1978 dol. Wybicie z niego wskaże kierunek zmian w kolejnych tygodniach. Na gruncie analizy technicznej prawdopodobieństwo wyjścia górą wydaje się większe, niż dołem.
Początek sezonu publikacji wyników na Wall Street, póki co nie generuje w sposób pośredni, żadnych impulsów dla rynku walutowego. Kurs EUR/USD od piątku koryguje wcześniejsze wzrosty, które zaprowadziły tę parę w okolice 1,27 dolara, gdzie silny opór tworzy kilkumiesięczna linia bessy. Na gruncie analizy technicznej, jako że w dalszym ciągu nie ma sygnałów zmiany trendu, poziom ten wyznacza kres zwyżki. Zgoła inaczej przedstawia się sytuacja tej pary analizowana przez pryzmat czynników fundamentalnych.
Mające swe źródła w słabym euro, ożywienie w gospodarkach największych krajów Strefy Euro, jakie w ostatnich tygodniach sygnalizowały dane makroekonomiczne, koresponduje z cyklicznym ochłodzeniem koniunktury w Stanach Zjednoczonych. W najbliższym czasie ten kontrast powinien jeszcze mocniej się zarysować. Stąd też, należy oczekiwać pewnej presji popytu na EUR/USD.
Szwajcarski frank był w ostatnim czasie podstawowym aktywem, gdzie w okresie rosnącej niepewności (następstwa drążącego Europę kryzysu fiskalnego), uciekał kapitał. Rezygnacja Narodowego Banku Szwajcarii z uprawianej przez 15 miesięcy polityki interwencji walutowych, dodatkowo wspierał proces aprecjacji franka. Jednak to silne umocnienie, zwłaszcza w relacji do wspólnej waluty, jest podstawowym zagrożeniem dla tamtejszej gospodarki.
Na horyzoncie ponownie może pojawić się ryzyko deflacji. Inwestorzy dostrzegli takie niebezpieczeństwo po publikacji czerwcowych danych o inflacji CPI w Szwajcarii. Nieoczekiwanie spadła ona do 0,5% z 1,1% R/R, podczas gdy oczekiwano spadku tylko do 1%. Publikowane we wtorek dane o cenach producentów i importu dla Szwajcarii, mogą potwierdzić to niebezpieczeństwo. Gdyby tak się stało, to naturalną reakcją powinno być osłabienie szwajcarskiej waluty.
Nie tylko samym sezonem wyników będzie w najbliższych dniach żył rynek. W dalszym ciągu bacznie powinny być obserwowane dane makroekonomiczne z głównych światowych gospodarek. Oprócz wspomnianych danych cenach producentów i importu dla Szwajcarii, dziś przed południem inwestorzy poznają jeszcze czerwcowy raport o inflacji CPI w Wielkiej Brytanii (prognoza: 3,2% R/R) oraz lipcową wartość niemieckiego indeksu instytutu ZEW (prognoza: 25).
Po południu natomiast zostaną opublikowane dane o bilansie handlu zagranicznego dla USA (prognoza: -39 mld USD) i Kanady (prognoza: 0,1 mld CAD).
Marcin R. Kiepas