Bitcoin przegrywa z kryzysem. Cyfrowe złoto, "gra dla jeleni"
Dla kryptowalut ostatnie tygodnie nie są udane. Bitcoin znalazł się w impasie. Szkodzi mu kryzys ukraiński, a nie pomaga - wbrew wcześniejszym prognozom - wysoka inflacja na świecie. Nassim Nicholas Taleb, autor “Czarnego łabędzia", nazywa bitcoina "grą dla jeleni".
Bitcoin spadł w weekend poniżej poziomu 40 tysięcy dolarów i nadal słabł wraz z pogłębianiem się kryzysu na Ukrainie. We wtorek najpopularniejsza kryptowaluta świata osunęła się na wykresie do dwutygodniowego minimum i była warta 36 372 dolary zaraz po tym, jak prezydent Rosji rozkazał wysłać wojska, by "podtrzymywały pokój" w dwóch kontrolowanych przez separatystów regionach wschodniej Ukrainy, które Moskwa uznała za niepodległe.
Dla wielu analityków wydarzenia ostatnich dni podważają tezę, że bitcoin jest rajem w czasach zawirowań geopolitycznych i jest w stanie pełnić rolę bezpiecznej przystani. Taką cechę można natomiast przypisać złotu. - W najnowszym zamęcie na świecie bitcoin, zasób rzekomo będący bezpieczną przystanią, po cichu osłabł i osiąga wyraźnie gorsze wyniki niż jego największy przeciwnik, czyli złoto - oświadczył John Roque z 22V Research. Prognozuje też, że bitcoin może spaść poniżej 30 tysięcy dolarów, czyli poziomu, którego nie widziano od lipca zeszłego roku. Dzieje się tak, gdyż inwestorzy coraz bardziej faworyzują "żółty metal" i przesuwają jego notowania w kierunku historycznego maksimum.
- Niezdolność bitcoina do utrzymania 40 tysięcy dolarów w warunkach wzmożonych napięć na Ukrainie oznacza, że poziom 30 tysięcy wraca do gry. Geopolityka na razie zastąpiła inflację jako główny czynnik napędzający zarówno rynki tradycyjne, jak i kryptowaluty - stwierdził współzałożyciel i partner zarządzający Nexo, Antoni Trenchev.
Z kolei Katie Stockton, założycielka Fairlead Strategies, podkreśla, że także analiza techniczna nie działa na korzyść bitcoina. W jej ocenie, dopóki jego kurs lokuje się poniżej długoterminowego poziomu wsparcia wynoszącego około 37 400 dolarów, cenę czeka kolejny kluczowy test techniczny na poziomie 27 200 dolarów.
Także na polskim rynku kryptowalutowym nie dzieje się dobrze. Jeszcze niedawno za bitcoina płacono 190 tysięcy złotych, a teraz około 150 tysięcy. - Bitcoin zaliczył kolejny lokalny dołek i zmierza w kierunku poziomu 145 050 złotych, który jest wsparciem technicznym dla byków. Wygląda na to, że niedźwiedzie przebudziły się już z zimowego snu i całkowicie kontrolują rynek bitcoina - komentuje analityk giełdy Zonda, Sebastian Seliga.
W tej chwili na rynkach światowych za bitcoina płaci się około 38 tysięcy dolarów, a za ethereum, czyli drugą kryptowalutę świata - 2 600 dolarów. W jej przypadku - zdaniem wielu ekspertów - test tegorocznych dołków i strefy wsparcia na poziomie 2350 dolarów wydaje się być jedynie formalnością.
Popularny analityk kryptowalut, Benjamin Cowen ujawnił, że widzi cenę "etheru" nawet poniżej 2 tysięcy dolarów. - Nadal znajdujemy się w przedziale konsolidacji między 1 700, a 4 tysiące dolarów. Myślę jednak, że z powodu wielu nakładających się na siebie problemów, najbardziej prawdopodobną opcją w najbliższych tygodniach jest ponowne zejście w okolice 1 700 dolarów - prognozuje Cowen.
Znany inwestor, Peter Brandt, którego na twitterze śledzi ponad 600 tysięcy osób, uważa, że krytptowaluty, a zwłaszcza bitcoin nieprędko wyrwie się z niedźwiedziego uścisku. W jego opinii, korekta na wykresie może zostać wydłużona. Swoje przypuszczenia opiera na fakcie, że w poprzednich cyklach najstarsza kryptowaluta świata potrzebowała kilkudziesięciu miesięcy, by odnotować następne rekordy cenowe.
Peter Brandt zbeształ ostatnio ludzi, którzy wokół bitcoina tworzą szum i promują kryptowalutę obiecując mniej doświadczonym uczestnikom rynku natychmiastowy, duży zarobek. Jego zdaniem, wielkie zyski z bitcoina zawsze trafią do najbardziej cierpliwych inwestorów.
Du Jun współzałożyciel Huobi - w ostaniej rozmowie z CNBC powiedział, że jego zdaniem do końca 2024 roku lub początku 2025 roku nie pojawi się kolejna hossa na rynku kryptowalut. Dodał, że obecny cykl może być wczesnym etapem bessy.
Jun uważa, że cykle rynkowe bitcoina są ściśle powiązane z halvingiem. Przypomnijmy, że halving to powszechnie stosowany model ekonomiczny w zarządzaniu kryptowalutami. Polega na tym, że gdy ilość kryptowalut krążących w sieci osiąga maksymalny pułap, ich wydobycie przez górników zmniejsza się o 50 proc.
Współzałożyciel Huobi podkreśla, że w poprzednich cyklach, rok po każdym halvingu ceny bitcoina gwałtownie rosły. Kolejny halving jest zaplanowany na 4 maja 2024 roku, czyli za około 800 dni. Jeśli historia się powtórzy, końcówka 2024 roku może być czasem dynamicznych wzrostów dla bitcoina i innych aktywów cyfrowych.
Wszelkie złudzenia co do bitcoina stracił natomiast autor “Czarnego łabędzia" matematyk Nassim Nicholas Taleb, który nazywa tę kryptowalutę "perfekcyjną grą dla jeleni" w okresie niskich stóp procentowych. Taleb, który niegdyś podziwiał bitcoina, rok temu dokonał całkowitego zwrotu w poglądach. Dwa tygodnie temu ujawnił, że zaczął sprzedawać swoje "coiny", a jednocześnie skrytykował zmienność flagowej kryptowaluty i stwierdził, że nie jest ona w stanie być realnym środkiem płatniczym.
Od wielu miesięcy Taleb nie gryzie się w język. Najpierw nazwał bitcoina piramidą finansową, a lipcu 2021 roku tweetował, że jest on “magnesem na imbecyli". W grudniu stwierdził, że jest “topornym i przestarzałym" produktem niskich stóp procentowych. Przewidywał też, że bitcoin załamie się z powodu wysokiej inflacji. W zeszłym miesiącu określił bitcoina mianem "choroby zakaźnej".
Niepoprawnym optymistą pozostaje natomiast Ricardo Salinas Pliego, trzeci najbogatszy człowiek w Meksyku. Zachęca inwestorów, by kupili bitcoina, dopóki cena jest niska. Takimi poradami podzielił się ostatnio z użytkownikami twittera. Dodał, że najlepiej dokonać zakupu i na razie zapomnieć o sprzedaży, bo ta inwestycja zwraca się w długim terminie.
Założyciel i dyrektor generalny Grupo Salinas do kupowania bitcoinów zachęcał już w listopadzie 2021 roku w związku z masowym dodrukiem dolara w Stanach Zjednoczonych. Wtedy mówił, że niepokoi go skala tworzenia ‘’fałszywych pieniędzy’’.
Jacek Brzeski