Brokerzy wyjdą na ulice
Wkrótce przedstawiciele biur i domów maklerskich mogą opuścić biura, by dotrzeć bezpośrednio do klientów. Takie rozwiązanie proponuje KPWiG. Brokerzy twierdzą, że to doskonały pomysł.
Projekt ustawy o organizacji obrotu papierami wartościowymi zgłoszony przez Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG) przewiduje możliwość zatrudniania przez domy maklerskie agentów. Będą oni mogli zajmować się dystrybucją produktów maklerskich. Projekt trafił już do resortu finansów.
- To będą swego rodzaju akwizytorzy. Ich działalność ma polegać przede wszystkim na reklamowaniu i rekomendowaniu usług domów maklerskich oraz przyjmowaniu zleceń - mówi Dariusz Malesa, wicedyrektor departamentu domów maklerskich KPWiG.
Ale uwaga - agenci nie będą mogli pobierać jakichkolwiek wpłat pieniężnych.
W Unii już tak jest
Agenci domów maklerskich już od lat działają w krajach Unii Europejskiej. Jednak tylko we Włoszech o agencie mówi się wprost w ustawie. Dyrektywa unijna odnosząca się do sposobu świadczenia usług inwestycyjnych dopuszcza sformalizowanie prowadzenia tego typu działalności.
- Odbieraliśmy sygnały zainteresowania takim rozwiązaniem ze strony uczestników rynku kapitałowego, m. in. ze Związku Maklerów i Doradców, znaliśmy dyrektywę unijną, postanowiliśmy więc wprowadzić takie przepisy - wyjaśnia Aleksander Chłopecki, zastępca przewodniczącego KPWiG.
Twórcy projektu w artykułach dotyczących agentów wzorowali się na przepisach o agentach ubezpieczeniowych.
- Tą drogą z powodzeniem oferowane były usługi ubezpieczeniowe. Liczymy, że podobnie będzie z usługami inwestycyjnymi - mówi Aleksander Chłopecki.
Licencję da komisja
Agentem może automatycznie zostać makler lub doradca inwestycyjny. Zwykły Kowalski, zgodnie z projektem, musi się wykazać odpowiednią wiedzą, doświadczeniem zawodowym w zakresie usług finansowych i znajomością przepisów prawa oraz standardów działalności firm inwestycyjnych. Taką licencję ma przyznawać KPWiG. Komisja może zresztą cofnąć zezwolenie, jeśli agent łamie prawo lub nie dochowa należytej staranności w wykonywaniu obowiązków. Co ciekawe - odpowiedzialność za posunięcia agenta ponosi dom maklerski.
Projekt spełnia też postulaty wynagradzania maklerów w zależności od ich aktywności. Najsłabsi po prostu wypadną z rynku. - To krok w dobrą stronę - ocenia Krzysztof Grabowski ze Związku Maklerów i Doradców.
Domom lżej
Jeśli ustawa wejdzie w życie, pozwoli maklerom wyjść zza biurka. Na zwiększenie ich aktywności liczą przede wszystkim ich pracodawcy, czyli domy maklerskie. - Takie rozwiązanie powinno istnieć już od dawna. Nie widzę przeszkód w podpisywaniu umów z takimi osobami - uważa Maria Dobrowolska, prezes Izby Domów Maklerskich.
Jej zdaniem, o wszystkim będzie decydował po prostu rachunek ekonomiczny. - Po kilku miesiącach od wejścia w życie ustawy będzie można ocenić, czy praca agentów przynosi efekty, tzn. czy poszerzyła się baza naszych klientów - dodaje Maria Dobrowolska.
W biurach i domach maklerskich (BDM) agenci budzą nadzieję na choćby nieznaczną poprawę wyników finansowych. W pierwszym kwartale tego roku osiągnięty przez BDM wynik z całokształtu działalności utrzymał się na podobnym poziomie, jak rok temu (22,4 mln zł). Wciąż jednak daleko do zysków z okresu giełdowego boomu z lat 1999-2000.
Liczba rachunków prowadzonych przez BDM wzrosła co prawda w pierwszym kwartale o blisko 18 proc., ale w porównaniu z na przykład 2000 r. jest ich o ponad 150 tys. mniej, a wartość zgromadzonych na nich środków jest prawie dwukrotnie mniejsza.
Domy maklerskie popierają pomysły komisji i liczą na zainteresowanie klientów. Zdaniem Jacka Obrockiego z Beskidzkiego Domu Maklerskiego, agenci przyniosą profity tylko wtedy, kiedy sytuacja na giełdzie będzie sprzyjać inwestowaniu w akcje. - Sami agencji niczego nie wyczarują, jeśli nie będą mieli dobrego produktu - podsumowuje Jacek Obrocki.