Corporate governance: Kodeks życzeń i zażaleń

Po zaledwie pięciu latach obowiązywania giełdowy kodeks dobrych praktyk przechodzi rewitalizację. Dziś już wiadomo, że rewolucji nie będzie.

Po zaledwie pięciu latach obowiązywania giełdowy kodeks dobrych praktyk przechodzi rewitalizację. Dziś już wiadomo, że rewolucji nie będzie.

Mniej niezależnych członków w radzie nadzorczej i w zasadzie mniej obostrzeń. W zamian - ostrzejsza definicja niezależnego przedstawiciela i kilka konkretnych wytycznych, choćby dotyczących strony internetowej - to najkrótsze podsumowanie blisko rocznych prac nad zmianą zasad ładu korporacyjnego w Polsce.

Jedni mówią: góra urodziła mysz. Inni: to duży krok naprzód w zrobieniu z Warszawy regionalnego centrum finansowego. Czas zweryfikuje te stanowiska, ale już teraz można założyć, że przyjęte 4 lipca tego roku "Dobre praktyki spółek notowanych na GPW" w znikomym stopniu wpłyną na codzienne życie inwestora giełdowego i samych firm. I to mimo medialnego rozgłosu, jaki się tej sprawie nadało.

Reklama

Konferencje, dyskusje panelowe, publiczne konsultacje - wszystko po to, by na tematykę korporacyjnego savoir-vivre'u zwróciły baczną uwagę przynajmniej zarządy. Nieprzypadkowo użyliśmy tego terminu. Ludwik Sobolewski, prezes giełdy, tak bowiem przekonywał emitentów do zaakceptowania przygotowywanego kodeksu, wówczas jeszcze nieprzyjętego przez Radę Giełdy:
- Gdy ktoś przychodzi na przyjęcie, to jest oczywiste i dla niego, i dla gospodarzy, że przy stole obowiązują pewne zasady. Siedzi się, a nie leży, je sztućcami, a nie palcami i, najogólniej mówiąc, zachowuje kulturalnie. I nikt nie wyobraża sobie, by gość już od progu stwierdził, że z zasad savoir-vivre'u wybiera posługiwanie się nożem i widelcem, ale będzie leżał.

Przykład ten uzmysławia, jak bardzo swego czasu zależało giełdzie na przeforsowaniu obowiązku przyjmowania przez spółki nowych zasad ładu korporacyjnego w całości lub wcale. Z zamiarów tych zostało tyle co nic. Zasady, należące bądź co bądź do kategorii tzw. miękkiego prawa, zostały odchudzone (o szesnaście artykułów - czyli o jedną trzecią) i zliberalizowane.

Dobry komentarz stanowi tu wypowiedź Krzysztofa Grabowskiego, doradcy przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego:
- Sukcesem będzie, jeżeli przestrzeganie kodeksu w całości zadeklaruje 10, może 20 proc. giełdowych spółek. Ale ważne, by były to duże firmy, które pociągną za sobą resztę emitentów.

Zadowolenia z pozostania przy zasadzie comply or explain (przyjmuj albo wyjaśnij; w domyśle - wyjaśnij, dlaczego nie akceptujesz) nie kryje nawet prof. Grzegorz Domański, pomysłodawca zmian i przewodniczący Komitetu Dobrych Praktyk, tworzącego niegdyś polskie reguły ładu korporacyjnego. "Nawet", ponieważ samym okrojeniem dotychczas obowiązujących "Dobrych praktyk w spółkach publicznych", których był najważniejszym autorem, bynajmniej nie jest zachwycony:
- Rygorystyczne postawienie sprawy implementacji to byłby ruch samobójczy. Te zamierzenia nie miały prawa się udać, bowiem krytyka w toku dyskusji okazała się tak zasadnicza, że po prostu trzeba było z nich zrezygnować.

Podobnego zdania o odrzuconym pomyśle jest Ewa Jakubczyk-Cały, prezes PKF Consult, firmy zaangażowanej w prace nad zmianami w kodeksie:
- Wyglądało mi to na blef. Bo niby na jakiej podstawie prawnej można by było wówczas ewentualnie nie dopuścić emitenta do obrotu giełdowego?

Zdaniem profesora Domańskiego, zwolennicy radykalnych, niezaakceptowanych rozwiązań, musieli sobie uświadomić, że jeśli zrobią z nich normy regulaminowe, to będą musieli wprowadzić sankcje za ich łamanie. I tym samym wpakują się w jeszcze większe tarapaty, dlatego że uzyskaliby efekt dokładnie odwrotny od tego, który był zamierzony. Zapewne niejedna spółka w ogóle zrezygnowałaby z wejścia na giełdę. Ostatecznie pozostała więc reguła "przyjmuj albo wyjaśnij" i zasada rocznych deklaracji - sprawozdań.

A że początkowo tego zapału regulacyjnego był nadmiar, przyznaje i sam Ludwik Sobolewski:
- Celem głównym jest to, byśmy, jako giełda, byli konkurencyjni. A do tego potrzebujemy konkurencyjnych zasad.
Bo przecież i tak w praktyce najbardziej liczyć się będzie nie to, czy spółki zadeklarują, że znają zasady rynkowego dobrego zachowania, lecz czy ich przestrzegają. I warto przy tym pamiętać, że nawet - pozostając przy terminologii form towarzyskich - rozpychając się łokciami przy giełdowym stole, wcale nie łamie się prawa. W końcu, od czego jest kodeks spółek handlowych?

Dlatego też nowe zasady ładu korporacyjnego mają mieć u nas wymiar bardziej pragmatyczny niż ideowy. Zamiast wielkich słów i sankcji - maksymalne ułatwienia dla inwestorów. Tak aby mieli lepszy przegląd tego, co robią zarządy ich spółek.

Jednocześnie rodzi się tu kolejne pytanie: czy "Zasadami" przejmą się same korporacje? Okazuje się, że już obecne regulacje (a i tak są one po pewnej kosmetyce z roku 2005) lekceważone są w stopniu wręcz zatrważającym. Wystarczy powiedzieć, że najbardziej kontrowersyjne zapisy, odnoszące się do tzw. niezależnych członków rad nadzorczych i ich roli w spółce, odrzucało nawet dwie trzecie emitentów.
A zatem porażka na całej linii? Przewodniczący Rady Giełdy Piotr Kamiński i Ludwik Sobolewski unikają, jak mogą, tego słowa.
- Kodeks to narzędzie pomocnicze, aby rynek wiedział, jakimi się kierować zasadami - przypomina Kamiński.
- Bez niego i doświadczeń z tego wynikających, tak pozytywnych, jak i negatywnych, nie byłoby co poprawiać.
- Porażką byłoby, gdybyśmy na nim poprzestali - wtóruje mu Sobolewski.
- A dzisiaj możemy powiedzieć, że cały ruch corporate governance to jedno z osiągnięć naszego rynku.
Jakubczyk-Cały dodaje zaś, że regulacje te nie tyle okazały się nietrafione, co zbytnio wyprzedzały rozwój rynku.

Ile w tym racji, można dyskutować. Za to cichą satysfakcję z obecnej liberalnej nowelizacji może odczuwać Polskie Forum Corporate Governance, dziecko Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Gdy przed laty przyjmowano pierwsze regulacje, przedstawiciele PFCG przestrzegali przed przeregulowaniem giełdy zapisami. Lecz i teraz nie są do końca zadowoleni ze zmian.
- Nasze obecne propozycje ponownie nie zyskały pełnej aprobaty, ale nastąpił postęp - zaznacza Michał Przybyłowski, ekspert PFCG.
- Chociaż główne zalecenie, czyli zmniejszenie liczby niezależnych członków rad, znalazło się w ostatecznej wersji, to czuję lekki niedosyt co do ich kompetencji.

Zmiany, jakie przyjęto - zdaniem Przybyłowskiego - pokazują brak konsekwencji. W trakcie konsultacji najwięcej mówiło się o budzących wiele kontrowersji niezależnych członkach rad nadzorczych, ale ostatecznie osłabiono ich pozycję. Naturalne jest przecież, że posiadacze największych pakietów akcji chcą mieć przewagę w radzie.
Tymczasem z jednej strony ograniczono liczbę niezależnych członków do dwóch (co zresztą PFCG rekomendował już przed laty), ale przy okazji nowe regulacje słabiej opisują ich kompetencje nadzorcze. Na dodatek kodeks nie precyzuje sposobu powoływania i odwoływania członków niezależnych, których wybór - zgodnie z rekomendacją PFCG - mógłby odbywać się przy wyłączeniu głosów akcjonariusza większościowego.

Zmieniono również zasady funkcjonowania komitetów wewnętrznych, zwłaszcza w odniesieniu do ich składu.
- W efekcie pozycja niezależnych członków jest nawet słabsza niż przewidywały to nasze zalecenia, a ich rola sprowadza się do "włączania pomarańczowego światła", sygnalizującego akcjonariuszom, że w spółce dzieje się coś niedobrego - ocenia Przybyłowski.

Emocje wzbudzała także sprawa wyboru podmiotu uprawnionego do badania sprawozdania finansowego. Ustalono, że powinien się on zmieniać co najmniej raz na siedem lat, tak jak zalecają to dyrektywy unijne. Według zwolenników tej zasady, częstsze zmiany mogą niepotrzebnie narażać firmy na koszty i sprawiać dodatkowe problemy we wdrażaniu nowej firmy audytorskiej w specyfikę spółki. Przeciwnicy oponują, że zwolennikami są zwykle przedstawiciele zarządów, którzy zwyczajnie nie chcą, żeby ktoś z zewnątrz zbytnio patrzył im na ręce.

- Tymczasem niezależność audytora ma ogromne znaczenie z punktu widzenia ochrony akcjonariuszy przed malwersacjami finansowymi - zauważa Michał Przybyłowski.
- Pozornie wyższe koszty zmiany audytora na pewno zwrócą się akcjonariuszom, zwłaszcza gdy ma to ich uratować przed skandalem podobnym do afery wokół Enronu.

Niezależnie od debat toczonych na górze, postanowiliśmy sprawdzić, jak do nowych zasad odnoszą się same giełdowe przedsiębiorstwa. Zwłaszcza te, które dotychczas deklarowały, że nie przestrzegają niektórych zaleceń. Na pierwszy ogień wzięliśmy LPP, firmę, która wsławiła się tym, że odżegnuje się nawet od uznania definicji niezależnego członka rady.
- Zasady, które mamy, są obowiązujące - ucina Dariusz Pachla, wiceprezes zarządu.
- Na dziś nie mamy zdania, jak to będzie po 1 stycznia 2008 roku, i nie chcemy się o tym wypowiadać.

Niemniej można domniemywać, że za pięć miesięcy gdański producent odzieży będzie obstawał przy swoim. Pojęcie niezależności, według nowych zasad, stanie się bowiem nawet szersze niż to zaleca Komisja Europejska. Za osobę niezależną nie będzie uznawany ani pracownik spółki zależnej czy stowarzyszonej, ani osoba powiązana z akcjonariuszem posiadającym 5 proc. głosów na walnym zgromadzeniu.

Kolejną "niepokorną" spółką był przez lata W. Kruk. Był, gdyż jak się przy okazji dowiedzieliśmy, firma już akceptuje obecne surowe wymogi dotyczące liczby członków niezależnych.
- Niegdyś mieliśmy dwóch, ale od początku tego roku jest ich zalecana większość, czyli czterech na siedmiu przedstawicieli - zapewnia Piotr Piechowiak, wiceprezes Kruka.
- Tym bardziej więc będziemy tego przestrzegać już pod rządami nowych regulacji.

Ale... inwestor giełdowy cały czas może się dowiedzieć na stronie internetowej, że W. Kruk nie akceptuje powyższej zasady. Po naszym wytknięciu tego błędu, w firmie uczciwie przyznano, że dopiero teraz to zauważono.

Można powiedzieć, że w ten sposób jubilerska korporacja sięgnęła wzorca zamiast deklarować, że przestrzega zasad, po prostu to robiła. Ale konkluzja może być i zupełnie inna - widać, jak bardzo to wszystkich obchodzi.

Adam Mielczarek

Manager Magazin
Dowiedz się więcej na temat: giełdy | kodeks | firmy | Radosław Sobolewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »