Cztery OFE pod kreską?

Spadki na giełdzie mocno uderzyły w fundusze emerytalne. Na koniec grudnia aż 4 z nich mogą nie osiągnąć minimalnej stopy zwrotu. A to będzie oznaczało dla zarządzających nimi towarzystw konieczność wyłożenia milionów złotych na dopłaty.

Spadki na giełdzie mocno uderzyły w fundusze emerytalne. Na koniec grudnia aż 4 z nich mogą nie osiągnąć minimalnej stopy zwrotu. A to będzie oznaczało dla zarządzających nimi towarzystw konieczność wyłożenia milionów złotych na dopłaty.

Co kwartał Komisja Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych wylicza minimalną wymaganą stopę zwrotu za minione 24 miesiące. Jeśli jakiś fundusz jej nie uzyska, zarządzające nim towarzystwo emerytalne musi dołożyć pieniędzy do rachunków klientów. Do tej pory zdarzyło się to tylko PTE PKO/Handlowy, które trzykrotnie dopłacało klientom OFE Bankowy. Jednak z wyliczeń PARKIETU wynika, że na koniec tego roku aż cztery fundusze emerytalne mogą nie osiągnąć minimalnej stopy zwrotu.

Minimalny zysk, jaki fundusze powinny uzyskać od końca grudnia 2000 r. do 13 sierpnia tego roku, czyli przez niecałe 20 miesięcy, wynosi 6,407%. Takiego wyniku nie udało się osiągnąć OFE Dom, którego jednostka w tym okresie wzrosła o niespełna 5,8%. Skarbiec-Emerytura zarobił w tym czasie 4,48%, fundusz Kredyt Banku - 4,1%, a Pocztylion - niespełna 3,9%.

Reklama

Wprawdzie do końca roku jest jeszcze 4,5 miesiąca, więc zarządzający mogą poprawić wyniki, jednak będzie to trudne zadanie. Od pewnego czasu największe OFE uzyskują najlepsze wyniki. W rezultacie zawyża to wysokość minimalnej wymaganej stopy zwrotu. Świadczy o tym m.in. to, że średnia arytmetyczna zmiana wartości rozrachunkowej funduszy, liczona dla całego rynku, jest o ponad 2 pkt. proc. niższa od średniej ważonej aktywami (która, podzielona przez dwa, daje minimalną stopę zwrotu). W tej sytuacji wyniki najsłabszych funduszy muszą być o wiele lepsze, aby pod koniec grudnia utrzymać się "nad kreską".

OFE, które muszą poprawić swoje wyniki, mają obecnie praktycznie tylko dwie możliwości. Albo dokupią akcji i będą miały ich znacznie więcej niż konkurencja, dzięki czemu jednostki szybko będą rosnąć, jeśli powróci hossa na GPW, albo mocno zredukują udział akcji w portfelach w oczekiwaniu na dalsze spadki na giełdzie, bo wtedy obligacje poprawią ich wyniki. Wśród funduszy zagrożonych dopłatą na koniec grudnia są takie, które stosują pierwszą strategię (np. OFE Dom ma największy udział akcji w portfelu na rynku), i takie, które wybrały drugie rozwiązanie (np. OFE Skarbiec posiada najmniej akcji). Obie te możliwości są jednak ryzykowne. Fundusze preferujące akcje mogą dużo stracić, jeśli bessa się przeciągnie. Z kolei fundusze stawiające na papiery dłużne mogą nie uzyskać tak szybkiego wzrostu jednostek jak konkurencja, jeśli giełda się ożywi. Jednak bez poprawy wyników zarządzające nimi towarzystwa emerytalne będą musiały do nich dopłacać. Z szacunków PARKIETU wynika, że na 13 sierpnia do tych czterech OFE trzeba by dopłacić 26 mln zł, z czego najwięcej, ok. 13 mln zł, do Pocztyliona.

Znacznie lepiej wygląda sytuacja funduszy emerytalnych, jeśli wziąć pod uwagę dwuletnią stopę zwrotu, która będzie liczona na koniec tego kwartału. Od końca września 2000 r. do 13 sierpnia br. fundusze zarobiły średnio ponad 18%, a minimalny zysk wynosi 10,42%. Żaden z funduszy na razie nie uzyskał gorszego wyniku, choć bardzo bliski minimum jest OFE Kredyt Banku - 10,73%.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: 13 sierpnia | fundusze | OFE | stopy zwrotu | kreski | fundusze emerytalne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »