​"DGP": Unijny trybunał pogorszył wyniki banków

Kredytodawcy tworzą rezerwy na ryzyko prawne w hipotekach walutowych i na zwrot prowizji od pożyczek spłacanych przez klientów przed terminem - pisze czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna".

Jak zaznacza gazeta, prawie ćwierć miliarda złotych kosztował w końcówce ub.r. PKO BP, największy krajowy bank, tzw. mały TSUE - orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zgodnie z którym, jeśli klient oddaje pożyczkę przed terminem, to należy oddać mu część prowizji przypadającej na okres niekorzystania z pieniędzy.

"W sumie dla pięciu dużych krajowych banków to koszt przekraczający 600 mln zł (niektóre ujmowały je już w wynikach poprzedniego kwartału)" - czytamy. Dodano, że w skali sektora te koszty będą większe, bo nie wszystkie instytucje opublikowały jeszcze całoroczne wyniki. "Mały TSUE jest np. dużym obciążeniem dla Alior Banku, który swoje wyniki przedstawi pod koniec lutego.

Reklama

W III kw. orzeczenie kosztowało tę instytucję 100 mln zł. Rezultatów nie przedstawił też dotąd Pekao, trzeci gracz na naszym rynku. W listopadzie szacował, że mały TSUE zabierze mu 50 mln zł w 2019 r. i 100 mln w 2020 r. Na pełne odrobienie utraconych dochodów zarząd dawał sobie wówczas trzy lata" - napisano w "DGP".

..................

Zdaniem analityków z perspektywy finansistów problem polega na tym, że sprawa dotyczy nie tylko starych kredytów. "W odniesieniu do tych banki tworzą jednorazowe rezerwy. Ale muszą się też liczyć z tym, że przed terminem będą spłacane kredyty +żyjące+ dziś, a także te udzielone w przyszłości. Mały TSUE będzie się więc odbijał negatywnie również na przyszłych wynikach. Nie oznacza to jednak, że bankowcy mają całkiem związane ręce. Otwarcie deklarują, że będą podejmować działania skutkujące ograniczeniem negatywnego wpływu orzeczenia trybunału".

Wcześniej rzecznik finansowy apelował do banków o przedstawienie atrakcyjniejszych warunków ugody. "Rz" przypomina, że te na razie bazowały głównie na przewalutowaniu po średnim kursie NBP, co dawało klientom niewielkie korzyści finansowe i nie rozwiązywało ich głównego problemu - dużego umocnienia kursu franka i wzrostu długu wyrażonego w złotych.

"Jedną z rozważanych opcji ma być przeliczenie, ile kosztowałby do tej pory teoretyczny kredyt w złotych, który miałby zamiast frankowego zaciągnąć przed laty klient. Gdyby się okazało, że frankowy kredyt kosztował go więcej, bank zwróciłby mu nadwyżkę. Jednak głównym problemem przy "zamianie" frankowego kredytu na złotowy byłaby jego wartość w złotych". "Odpowiedź klientów na próbę ugody będzie uzależniona od warunków. Zasada jest prosta: im większa korzyść dla klienta, tym większy koszt dla banku. Dotyczy to też czasu: szybkość ugód jest dobra dla klienta, ale dla banków oznacza ryzyko skumulowania kosztów w krótkim czasie, na co nie wszystkie banki stać" - powiedział gazecie Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego

PAP
Dowiedz się więcej na temat: bank | TSUE | frankowicze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »