Dramatyczna sytuacja PKP Cargo. "Kto i dlaczego do tego doprowadził?"
- Od trzech tygodni, każdego dnia, zadaję sobie pytanie, kto i dlaczego doprowadził naszą spółkę do takiej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy - mówi Interii Biznes p.o. prezesa PKP Cargo Marcin Wojewódka, który stery w kolejowym przewoźniku przejął z końcem kwietnia. Na razie chce wysłać część załogi na postojowe; wypowiedział też kosztowne umowy sponsoringowe, w których znaleziono poważne zastrzeżenia natury etycznej. - Chcę jasno powiedzieć, że jeśli zidentyfikujemy i potwierdzimy nieprawidłowości, to nie cofniemy się przed działaniami przepisanymi prawem - zapewnia.
Lista problemów PKP Cargo - notowanego na giełdzie największego polskiego operatora przewozów kolejowych - jest długa. Spółka od dawna jest w złej kondycji finansowej, traci płynność. Wstępne wyniki za I kwartał 2024 r. tylko to potwierdzają: strata netto spółki na poziomie skonsolidowanym wyniosła 118,1 mln zł (w analogicznym okresie roku poprzedniego spółka wypracowała zysk netto w wysokości 104 mln zł).
Rynkowa pozycja spółki osłabia się. Jak podał Urząd Transportu Kolejowego, udział PKP Cargo w rynku przewiezionych towarów pod względem masy spadł po marcu br. do 28,7 proc. całego rynku wobec 33,9 proc. rok temu, a pod względem wykonanej pracy przewozowej zmniejszył się do 29,4 proc. po marcu z niecałych 37 proc. rok wcześniej.
W PKP Cargo oglądają teraz każdą złotówkę. Od 1 czerwca 2024 r. firma chce wysłać nawet 30 proc. załogi na tzw. nieświadczenie pracy, popularnie zwane "postojowym". Nowe władze giełdowego przewoźnika na czele z pełniącym obowiązki prezesa Marcinem Wojewódką wzięły się także za przegląd umów sponsoringowych podpisanych przez poprzedników, by sprawdzić, czy w tym obszarze nie da się znaleźć oszczędności.
Pod lupę trafiły działalność sponsoringowa PKP Cargo w zakresie wspierania klubów piłkarskich Widzew Łódź oraz Unia Skierniewice, a także umowa z Polskim Komitetem Olimpijskim.
"Przeprowadzone analizy wykazały, że zawarcie w 2023 roku większości umów sponsoringowych było całkowicie bezzasadne, a w niektórych przypadkach powodowane było prywatnymi politycznie motywowanymi interesami ówczesnych członków zarządu PKP Cargo, będącymi niestety w pierwszej kolejności w istocie politykami ówcześnie rządzącej partii politycznej, nie zaś managerami dbającymi o dobro spółki PKP Cargo. Co więcej, w części z tych umów zawarte zostały świadczenia osobiste na rzecz osób związanych z PKP Cargo, np. w postaci sponsorowania wyjazdu oraz pobytu takiej osoby na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w lecie 2024 roku" - poinformowała spółka w komunikacie.
Nowe władze spółki nie owijają w bawełnę. "Musimy sobie jasno powiedzieć, że na skutek nieodpowiedzialnych działań naszych poprzedników oraz ich politycznych mocodawców PKP Cargo znalazła się w trudnej sytuacji, która wymaga od nas podejmowania między innymi takich niepopularnych decyzji, jak rozwiązanie umów sponsoringowych z klubami i organizacjami sportowymi" - powiedziała członkini zarządu ds. finansowych Monika Starecka.
Od słów firma przeszła do czynów - z dniem 10 maja wycofała się, ze skutkiem natychmiastowym, ze wszystkich wspomnianych wyżej umów. "Niestety, z naszego punktu widzenia jako zarządu, który przyszedł ratować spółkę, dużo ważniejsze jest zbieranie środków na wypłaty wynagrodzeń dla tysięcy pracowników PKP Cargo S.A. czy regulowanie przez spółkę zobowiązań za usługi i towary niezbędne do prowadzenia działalności przewozowej, niż promowanie obecnie logo PKP Cargo nad Sekwaną czy w województwie łódzkim" - stwierdziła Monika Starecka. "Te zaoszczędzone miliony złotych przeznaczymy na bardziej potrzebne cele" - zapewniła.
Umowy rozwiązano - ale pozostają liczne pytania, m.in. o świadczenia na rzecz "osób związanych" ze spółką, zapisane w kontrakcie z PKOl, a także o tożsamość tych osób. Czy chodzi o członków poprzedniego zarządu PKP Cargo?
- Całkowicie świadomie posłużyliśmy się takim dosyć szerokim sformułowaniem - mówi w rozmowie z naszym serwisem dr Marcin Wojewódka, p.o. prezesa PKP Cargo. - Jeszcze szczegółowo badamy tę sprawę, dlatego w komunikacie nie wskazywaliśmy nikogo z imienia i nazwiska, kto miałby otrzymać świadczenia osobiste z tytułu umowy z PKOl. Jeśli natomiast okazałoby się, że w tym przypadku miały miejsce rzeczy niepożądane, to nie wykluczałbym, że to inny podmiot będzie informował opinię publiczną o personaliach, i - że tak powiem - "w innym trybie".
- Raz jeszcze podkreślam, tak, jak dzisiaj trzy razy się zastanowimy, zanim wydamy jakąkolwiek złotówkę z PKP Cargo, to tak samo będziemy analizować przeszłość; szczególnie za okres, za który nie doszło jeszcze do przedawnienia roszczeń - mówi Wojewódka, który jest radcą prawnym (a także doktorem nauk ekonomicznych). - Chcę jasno powiedzieć, że jeśli zidentyfikujemy i potwierdzimy nieprawidłowości, to nie cofniemy się przed działaniami przepisanymi prawem.
Poprosiliśmy również o doprecyzowanie, jakiego rzędu kwoty ma na myśli spółka, mówiąc o "milionowych" oszczędnościach związanych z rezygnacją z umów sponsoringowych.
- Wycofanie się umów sponsoringowych przyniesie nam znaczące oszczędności, idące rzeczywiście w "miliony złotych", ale nie mogę podać konkretnej kwoty, gdyż jesteśmy związani postanowieniami o poufności tych umów - mówi p.o. prezesa PKP Cargo. - Mogę zapewnić, że dzisiaj w PKP Cargo liczymy każdą złotówkę, tak więc i te miliony nam się przydadzą. O dokładnej kwocie oszczędności z tych działań myślę, że dowiedzą się państwo w sprawozdaniu rocznym za 2024 rok.
Marcin Wojewódka został oddelegowany przez radę nadzorczą PKP Cargo do czasowego wykonywania czynności członka zarządu spółki i zarazem pełnienia obowiązków prezesa na okres od 26 kwietnia do 25 lipca. Stery kolejowego przewoźnika przejął już jakiś czas temu. Jak podkreśla, wciąż nie może pogodzić się z tym, co zastał w spółce.
Pytamy p.o. prezesa PKP Cargo o to, czy obecne władze spółki planują podjąć działania zmierzające do odwrócenia negatywnych tendencji w zakresie przewozów kolejowych. Problemy giełdowego przewoźnika wpisują się w szerszy obraz problemów całego sektora.
Kolej jako taka przegrywa obecnie z transportem drogowym, który jest głównym beneficjentem rosnącego wolumenu przewożonych towarów. Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka, a na plan pierwszy wysuwają się niewystarczająca prędkość pociągów i niestabilny czas przewozów. Jak tłumaczył w rozmowie z naszym serwisem ekspert Instytutu Sobieskiego Michał Beim, pociągi towarowe w Polsce często są po prostu odstawiane, żeby przepuszczać spóźnione pociągi pasażerskie. Jeśli PKP Cargo chce być konkurencyjnym przewoźnikiem, na którym można polegać, musi spróbować rozwiązać ten problem, także we współpracy z PKP PLK, które zarządza infrastrukturą kolejową w Polsce, i ze spółkami świadczącymi usługi w zakresie kolejowych przewozów pasażerskich.
- Priorytetem nowego zarządu jest naprawa naszej Spółki, co musi się wiązać z odpowiednim zauważalnym wzrostem przewozów Grupy PKP Cargo zarówno w ujęciu masy ładunków, jak i pracy przewozowej - zapewnia Wojewódka. - Bardzo zależy nam, aby oferta Spółki była bardziej konkurencyjna na rynku, abyśmy lepiej odpowiedzieli na potrzeby klientów. Bo z tym, niestety, różnie do tej pory bywało. Przy czym chodzi nie tylko o naszą konkurencyjność w obrębie branży kolejowej; będziemy dążyć także do tego, aby PKP Cargo przejęło część ładunków wożonych teraz przez ciężarówki. Hasło "TIR-y na tory" nie może pozostać na papierze.
- Na pewno pomogłoby nam w tych działaniach podniesienie prędkości handlowej pociągów towarowych i będziemy w tym kierunku współpracować z PKP PLK. Tej współpracy sprzyja na pewno polityka państwa - Ministerstwo Infrastruktury wręcz domaga się od spółek kolejowych podjęcia bliższej współpracy, której celem ma być poprawa jakości transportu kolejowego w Polsce. Będziemy konsekwentnie podejmowali działania w tym kierunku - obiecuje p.o. prezesa.
Oprócz działań doraźnych, pomogłyby też z pewnością działania długofalowe. Ekologiczny transport jest na topie, a kolej emituje znacznie mniej dwutlenku węgla na jednostkę przewożonego towaru w porównaniu z transportem drogowym; poza tym jeden pociąg może przewieźć znacznie więcej ładunków niż jeden TIR. A kiedy mówimy o pociągach z napędem elektrycznym, robi się jeszcze bardziej ekologicznie. Może warto byłoby podjąć lobbing w Brukseli na rzecz wpisania transportu kolejowego w cele klimatyczne Wspólnoty i w ten sposób wesprzeć spółkę?
- Oczywiście, że takie zapisy bardzo by pomogły w rozwoju kolei, która jest najbardziej ekologicznym środkiem transportu, a tym samym wpłynęłoby to korzystnie na perspektywy rozwoju PKP Cargo - odpowiada Wojewódka. - Ekologia i zagadnienia klimatyczne ujęte zostały w naszej strategii ESG. Modernizujemy lokomotywy, aby zmniejszyć zużycie energii i paliwa trakcyjnego. Sukcesywnie realizowany jest również program wymiany żeliwnych wstawek hamulcowych na kompozytowe, dzięki czemu zmniejszamy poziom hałasu. Staramy się także ograniczać zużycie surowców i energii w innych aspektach działalności spółki.
- Ale, powiedzmy też sobie szczerze, tego rodzaju działania nie są panaceum na obecną dzisiejszą trudną sytuację naszej Spółki. Cele klimatyczne to przyszłość, do której dążymy, ale poprawić sytuację finansową PKP Cargo musimy szybciej. Inaczej nie będziemy w stanie zrealizować naszych planów w zakresie ESG.
Na razie spółka skupia się więc na działaniach doraźnych. Wspomniane planowane postojowe jest jednym z nich - zapewne przyniesie oszczędności, bo pracownicy skierowani na tzw. nieświadczenie pracy będą otrzymywać świadczenie socjalne w wysokości 60 proc. miesięcznego ekwiwalentu pieniężnego przez okres nie krótszy niż miesiąc i nie dłuższy niż dwanaście miesięcy. Ale wypowiedzieć w tej sprawie muszą się jeszcze związki zawodowe, z którymi nowe władze spółki musiały skonsultować swoje plany. Na udzielenie odpowiedzi związkowcy mają czas do 25 maja.
W środę 15 maja po południu spółka poinformowała zaś, że zarząd PKP Cargo podjął decyzję w zakresie nie dokonywania wzrostu wynagrodzeń, o którym mowa w "Pakcie Gwarancji Pracowniczych". W tym swoistym kontrakcie podpisanym jeszcze w 2013 r. przedstawiciele pracowników i zarządu przyjęli założenie, zgodnie z którym wzrost wynagrodzeń załogi PKP Cargo uzależniony jest od wyniku i sytuacji finansowej spółki.
- Decyzja jest wynikiem trudnej sytuacji finansowej spółki. W poczuciu odpowiedzialności za dalsze losy i rozwój Grupy PKP Cargo zarząd działa odpowiedzialnie i nie może podejmować decyzji oraz inicjować działań, które stałyby w sprzeczności z długoterminowym interesem pracowników oraz spółki, niwecząc tym samym efekt przygotowywanych i sukcesywnie wdrażanych działań naprawczych - skomentował najnowszy ruch zarządu p.o. prezesa Marcin Wojewódka.
Katarzyna Dybińska