Elektrim rośnie i spada
Giełdowi analitycy nie są zgodni co do tego, jak konflikt z Vivendi wpływa na sytuację Elektrimu. Podobne nastroje panują wśród inwestorów - na otwarciu wczorajszej sesji za papiery holdingu płacono 37,3 zł (2,2% powyżej piątkowego zamknięcia), a na koniec dnia 35,8 zł (1,9% mniej niż w piątek).
Giełdowi analitycy nie są zgodni co do tego, jak konflikt z Vivendi wpływa na sytuację Elektrimu. Podobne nastroje panują wśród inwestorów - na otwarciu wczorajszej sesji za papiery holdingu płacono 37,3 zł (2,2% powyżej piątkowego zamknięcia), a na koniec dnia 35,8 zł (1,9% mniej niż w piątek).
- Najbardziej prawdopodobną konsekwencją kroków podjętych przez Vivendi będzie opóźnienie podpisania ostatecznej umowy z Deutsche Telekom w sprawie przejęcia przez Niemców udziałów w 6 spółkach zależnych Elektrimu - powiedział PARKIETOWI Andrzej Knigawka z ABN Amro. Jego zdaniem, inwestorzy powinni wstrzymać się z decyzjami inwestycyjnymi do 28 lutego, kiedy to powinny wyjaśnić się dalsze losy umowy z DT. Podobnego zdania jest Sobiesław Pająk z Wood & Co. Rekomendację kupna papierów warszawskiego holdingu podtrzymuje natomiast Paweł Puchalski z RCI Poland. - Decyzja Vivendi tylko potwierdza, że trwają rozmowy w sprawie dalszych losów firmy Elektrim Telekomunikacja, a rozpoczęcie procedury arbitrażowej traktuję jako element przetargowy w tych rozmowach - stwierdził P. Puchalski. Uważa on, iż Niemcy, którym zależy na przejęciu kontroli nad PTC, nie zdecydują się na opóźnianie umowy z warszawskim holdingiem. - To w rękach Elektrimu są atuty w grze o kontrolę nad operatorem sieci Era GSM - uważa P. Puchalski.Zdaniem Andrzeja Knigawki, nawet jeśli postępowanie Francuzów jest elementem gry negocjacyjnej, to Vivendi i Deutsche Telekom trudno będzie dojść do porozumienia w sprawie ceny za pakiet udziałów Elektrimu Telekomunikacja. - W ciągu ostatniego roku wyceny telekomów obniżyły się średnio o 60%. Dodatkowo dla DT, którego zadłużenie na koniec grudnia 2000 r. wynosiło 56 mld euro, duża premia przy inwestycji o wartości ponad 1 mld dolarów nie będzie łatwa do zaakceptowania - wyjaśnił analityk ABN Amro. Przypomnijmy, iż za 49% udziałów w ET Vivendi zapłacił 1,2 mld dolarów.
W opinii specjalistów, podpisanie przez Elektrim i DT w ciągu najbliższych dni ostatecznej umowy w sprawie nabycia przez Niemców za 180 mln dolarów udziałów w 6 spółkach zależnych warszawskiego holdingu będzie jednoznacznym i dobrym sygnałem dla firmy. Sygnał ten znalazłby swe odzwierciedlenie we wzroście kursu. Przeciąganie lub odkładanie transakcji będzie miało skutek odwrotny. - Trudno jest natomiast spekulować, co się rzeczywiście stanie - mówi S. Pająk.Elektrim tymczasem zapewnia, iż pozew arbitrażowy Vivendi nie ma podstaw prawnych, a jego celem jest jedynie zmuszenie firmy do zaprzestania negocjacji z DT. Francuzi zwrócili się do trybunału arbitrażowego, by m.in. stwierdził on, że Vivendi i Elektrim w swych stosunkach gospodarczych osiągnęły stan impasu. To pozwoliłoby Francuzom na skorzystanie z opcji put i sprzedaż Elektrimowi wszystkich udziałów w ET po cenie rynkowej (byłaby ona ustalona jako średnia wycen niezależnych banków inwestycyjnych). nNiezależnie od wyniku sporu na linii Elektrim - Deutsche Telekom - Vivendi warto zwrócić uwagę na niesamowity talent władz spółki do wdawania się w sytuacje konfliktowe. Łącznie z pozwem Vivendi warszawski holding zaangażowany jest już bowiem w trzy sprawy arbitrażowe. Przy ich wadze, o niejasnej sytuacji wokół umów z Eastbridge i Poland.com nie warto już chyba wspominać.