Elektrim: tym razem może się już nie udać

Wierzyciele piszą wniosek o upadłość Elektrimu. Spółka ma jednak jeszcze siedem dni na spłatę kolejnej raty długu. Jeśli wywiąże się ze zobowiązań, obligatariusze powinni odstąpić od roszczeń. Chyba że przyświeca im zupełnie inny cel.

Wierzyciele piszą wniosek o upadłość Elektrimu. Spółka ma jednak jeszcze siedem dni na spłatę kolejnej raty długu. Jeśli wywiąże się ze zobowiązań, obligatariusze powinni odstąpić od roszczeń. Chyba że przyświeca im zupełnie inny cel.

Wierzyciele Elektrimu przygotowują wniosek o upadłość spółki. - W najbliższych dniach dokumenty powinny trafić do sądu - mówi jeden z ich przedstawicieli.

Jeśli zostanie uwzględniony, to obligatariusze, którym spółka winna jest około 2 mld zł, stoją na wygranej pozycji - majątek Elektrimu jest zastawiony na ich rzecz. Chodzi przede wszystkim o aktywa telekomunikacyjne Elektrimu (49 proc. Elektrimu Telekomunikacji (ET), do którego należy 51 proc. udziałów w Polskiej Telefonii Cyfrowej, największym w kraju operatorze komórkowym). Zastaw dotyczy także aktywów energetycznych (udziały w ZE PAK) i udziałów w kilku mniejszych spółkach.

Reklama

Cele wyższe.

Elektrim powinien zapłacić obligatariuszom 32 mln EUR (140 mln zł) do końca czerwca. Według naszych informacji protestują, bowiem już 16 czerwca pieniądze na ten cel powinien otrzymać tzw. paying agent. Nie otrzymał. I już wtedy obligatariusze alarmowali zarząd warszawskiej spółki.

- Nie jest wykluczone, że w najbliższych dniach ktoś z Elektrimu powie, że chce renegocjować porozumienie. Niech nawet nie próbuje - mówi krótko jeden z obligatariuszy.

Nie udało się nam uzyskać odpowiedzi na pytanie, co się stanie, jeśli jednak Elektrim w terminie spłaci zobowiązania. Część naszych rozmówców sugeruje, że obligatariusze protestują, bowiem konsekwentnie dążą do dawno określonego już celu - przejęcia aktywów telekomunikacyjnych Elektrimu. Na razie jednak ich oferty przejęcia ET (ostatnia w zamian za wierzytelności) nie spotykały się ze zrozumieniem zarządu spółki.

Kto ma rację

Podstawą roszczeń wierzycieli jest zarzut łamania przez Elektrim porozumienia w sprawie sposobu spłaty 2 mld zł długu. Spółka twierdzi, że to nieprawda.

Elektrim chcąc umożliwić spłatę przez ZE PAK 32 mln EUR pożyczki, zaproponował, że pieniądze takie pożyczy Elektrimowi Megadex, ten podniesie kapitał Embudu, który pożyczy pieniądze ZE PAK. Wówczas elektrownie oddadzą udzieloną w ubiegłym roku pożyczkę Elektrimowi, a Elektrim zapłaci ratę obligatariuszom. Problem w tym, że takiemu rozwiązaniu sprzeciwił się Piotr Rymaszewski, nominowany przez wierzycieli członek zarządu Elektrimu. Dlatego rada nadzorcza zawiesiła go. Pożyczki Megadexowi udzielono. Elektrim argumentuje również, że ta decyzja była w świetle porozumienia z obligatariuszami dozwolona i że rada nadzorcza wyraziła na nią zgodę. Przedstawiciele spółki dodają, że był to jedyny sposób na zrealizowanie postanowień porozumienia z wierzycielami.

- Złamanie umowy polega na tym, ze decyzja o pożyczce została podjęta wbrew członkowi zarządu mianowanego z ramienia obligatariuszy - wyjaśnia jeden z obligatariuszy.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Razem | upadłość | wierzyciele
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »