Europejskim giełdom nie grozi bessa

Wejście Polski do Unii Europejskiej zbiegnie się z bardzo korzystnymi warunkami na europejskim rynku akcji. Taki wniosek wynika z oszacowań opublikowanych przez amerykański bank inwestycyjny Morgan Stanley Dean Witter.

Wejście Polski do Unii Europejskiej zbiegnie się z bardzo korzystnymi warunkami na europejskim rynku akcji. Taki wniosek wynika z oszacowań opublikowanych przez amerykański bank inwestycyjny Morgan Stanley Dean Witter.

Według MSDW, w latach 2001-2010 popyt na akcje w Europie będzie miał wartość 10,1 bln USD, natomiast podaż - tylko 5,4 bln USD. Z oszacowań tego banku wynika, że w tym roku niezaspokojony popyt stanowi 6% ogólnej wartości europejskiego rynku akcji, a pod koniec dziesięciolecia zmniejszy się do 2%. Istnienie takiego niezaspokojonego popytu oznacza, że na rynku tym nie może zapanować poważniejsza bessa.

Według tego banku, popyt ten będzie miał trzy główne siły motoryczne: starzenie się społeczeństw europejskich, niskie stopy procentowe i zmiany ustawodawcze sprzyjające lokowaniu oszczędności na rynku kapitałowym. Autorzy tej prognozy sądzą, że porównanie z rynkiem amerykańskim wskazuje, że jest ona zbyt ostrożna.

Reklama

Tegoroczne zaburzenia, wynikające z niepewności co do sytuacji gospodarki amerykańskiej, zdaniem MSDW, nie naruszają zasadniczego kształtu tej prognozy.

Jej autorzy twierdzą, że w okresie recesji oszczędności gospodarstw domowych nie maleją, ale wzrastają, ponieważ ludzie nie mający pewności zatrudnienia ostrożniej wydają pieniądze (gdy w Wlk. Brytanii w 1991 r. PKB spadł o 1,5%, stopa oszczędności wzrosła z 7,4% do 9,3%).

Analiza danych z rynku amerykańskiego wskazuje, że owe dodatkowe oszczędności są lokowane w akcjach, jako że podczas recesji w 1991 r. napływ kapitału na rynek akcji w ujęciu netto był wprawdzie niewielki (0,7% PKB), ale był dodatni. Również w Europie, mimo mało korzystnych notowań w II półroczu ub.r., napływ kapitału z towarzystw powierniczych utrzymał się, co interpretowane jest jako dowód, że również na tym rynku upowszechniła się amerykańska praktyka "łowów na suma" - która to ryba, jak wiadomo, żeruje przy dnie.

Godne uwagi jest, że zaangażowanie europejskich funduszy powierniczych na rynku akcji w ciągu 4 kwartałów do września ub.r. wzrosło z 36% do 49%, z czego na wzrost wartości już posiadanych pakietów przypada tylko 1/3.

Wskazując na ewolucję rynku amerykańskiego, gdzie procesy te są najlepiej udokumentowane, autorzy prognozy MSDW twierdzą też, że od stopy wzrostu gospodarczego nie jest również zależna wartość nowych emisji wchodzących na rynek, a jeśli takiej zależności można się dopatrzeć, to może ona być odwrotna. W latach, w których w Stanach Zjednoczonych wystąpiła recesja: 1980, 1990 i 1991, na rynek weszły emisje stanowiące 3% wartości rynku, gdy 30-letnia przeciętna wynosi 2,6%.

Według autorów tego opracowania, prognoza ta może być zaniżona, bowiem założone w niej zaangażowanie funduszy powierniczych i emerytalnych oraz towarzystw ubezpieczeniowych na rynku akcji jest niższe niż w Stanach Zjednoczonych, natomiast relacja nowych emisji do wartości rynku jest wyższa (3,5%). Zwracają oni też uwagę, że z wyjątkiem Szwajcarii, Finlandii, Wlk. Brytanii i Holandii, w pozostałych krajach Europy, a zwłaszcza w Niemczech i we Włoszech rynki kapitałowe są dotychczas bardzo słabo rozwinięte, jako że w całej

Europie wartość ich stanowi 98% PKB w porównaniu ze 181,1% w Stanach Zjednoczonych. Dojście do poziomu amerykańskiego wróżą im oni w 2007 r.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: oszczędności | Morgan Stanley | rynek akcji | bessa | popyt | PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »