Fala zwolnień prezesów spółek

W 2000 r. na nie spotykaną dotąd skalę doszło do zmian w zarządach spółek giełdowych. Aż w 53 firmach wymieniono prezesów. Zdecydowana większość spółek należy do mniejszych i średnich przedsiębiorstw.

W 2000 r. na nie spotykaną dotąd skalę doszło do zmian w zarządach spółek giełdowych. Aż w 53 firmach wymieniono prezesów. Zdecydowana większość spółek należy do mniejszych i średnich przedsiębiorstw.

Głównymi przyczynami roszad na wysokim szczeblu kierowniczym były słabe wyniki finansowe i przetasowania w akcjonariacie. Z pracy odeszło kilku długoletnich menedżerów, którzy wprowadzali spółki na giełdę i pozyskali dla nich inwestorów strategicznych. W paru firmach prezesi-akcjonariusze wycofali się z bezpośredniego zarządzania, przechodząc do rad nadzorczych. Zmiany w zarządach były też pochodną rozpoczęcia przez spółki nowej działalności. Coraz częściej wysokie stanowiska menedżerskie zajmują młodzi ludzie. Nie brakuje też popytu na "starszych", doświadczonych menedżerów, znających się na danej branży i posiadających rozległe kontakty. Na uwagę zasługuje m.in. powołanie na stanowisko prezesa giełdowej spółki 26-letniej osoby oraz byłego ministra.

Reklama

W ubiegłym roku doszło do zmian na stanowisku prezesa zarządu w 53 spółkach giełdowych. Liczba odwołanych menedżerów w porównaniu z rekordowym pod tym względem 1998 r. wzrosła o ponad 150%. Głównymi przyczynami zmian w zarządach były słabe wyniki finansowe i przejęcia spółek przez nowych inwestorów. Zdaniem analityków, w tym roku przetasowania wśród kadry kierowniczej będą kontynuowane, choć na mniejszą skalę.

W 2000 roku zmienił się prezes co czwartej spółki giełdowej, a dla porównania - dwa lata wcześniej co dziesiątej. Skala roszad w zarządach w porównaniu z poprzednimi latami jest dla wielu analityków zaskoczeniem, choć podkreślają oni, że zmiany nie są czymś złym. Najważniejsze jest to, czy nowy zarząd i jego decyzje przyczynią się do wzrostu wartości firmy. Wiesław Rozłucki, prezes GPW, uważa, że duża liczba zmian na stanowisku prezesa świadczy o tym, że sposób zarządzania polskimi spółkami wciąż jest niezadowalający.

Wiele do życzenia pozostawia też funkcjonowanie organów nadzorczych, które decydują o zmianach w zarządach. - Nie ma więc pewności, czy zmiana prezesa nie jest tylko ruchem pozornym i przyniesie pozytywny efekt - mówi prezes W. Rozłucki. Zdaniem Marcina Sadleja, dyrektora Departamentu Analiz i Doradztwa CDM Pekao SA, duża liczba zmian w zarządach w 2000 r. może być pochodną spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego. Według niego, dobra koniunktura może sprawić, że większość prezesów będzie w stanie kierować firmą, której wyniki nie pogorszą się. - Duże zmiany w zarządach występują cyklicznie. Następnej fali zwolnień prezesów spodziewałbym się dopiero za 3 może 4 lata - przewiduje dyrektor M. Sadlej.

Zmiany w zarządach wiążą się z dodatkowymi kosztami. Znalezienie dobrego prezesa nie jest łatwym zadaniem.

Headhunterzy za swoje usługi pobierają bardzo wysokie wynagrodzenie, które niekiedy może sięgać kilkudziesięciu procent rocznej pensji menedżera. Więcej kosztuje spółkę odwołanie prezesa przed upływem kadencji. Budimex za odwołanie zarządu, którym kierował Grzegorz Tuderek, wypłacił ponad 2 mln zł odszkodowania. W 2000 r., pomimo dużej liczby zmian prezesów, o odprawach wszyscy milczeli. Na rynku mówi się jednak, że jeden z prezesów miał kontrakt, który gwarantował mu odszkodowanie za wcześniejsze zwolnienie w wysokości 36 miesięcznych pensji.



Zwolnienia za złe wyniki



Jednym z głównych powodów, który nie zawsze jest ujawniany, odwołania prezesa są niezadowalające wyniki finansowe. Tak mogło być m.in. w Animeksie, Ekodrobie, Mostostalu Warszawa, Jelfie, Okocimiu, Elektrimie Kablach, Delii, Próchniku, Oceanie czy Beton Stalu. Z funkcji prezesa tej ostatniej spółki został odwołany Grzegorz Tuderek, były długoletni prezes Budimeksu. Akcjonariusze liczyli, że jego wieloletnie doświadczenie w kierowaniu przedsiębiorstwem budowlanym, a w szczególności rozległe kontakty, pomoże wyprowadzić firmę na prostą. Okazało się, że Beton Stal był w bardzo kiepskiej kondycji i nawet prezes G. Tuderek nie mógł mu pomóc. We wrześniu został odwołany. Spółka miała jeszcze dwóch prezesów. Pod koniec roku sąd ogłosił jednak jej upadłość. Akcjonariusze robią teraz wszystko, aby ją uratować. Chcą doprowadzić do postępowania układowego w upadłości. Czy wcześniejsza zmiana w zarządzie Beton Stalu uchroniłaby spółkę przed "katastrofą"? Wydaje się, że szanse na to byłyby znacznie większe.

Dzięki zmianie w zarządzie przed bankructwem wybronił się Próchnik (95 mln zł straty w 1999 r.). Nowy prezes odszedł od kontynuacji budowy holdingu tekstylnego. Jego tworzenie zbiegło się bowiem z kryzysem w branży wywołanym spadkiem sprzedaży na Wschód oraz obniżeniem rentowności przerobu ze względu na niski kurs marki. Prezes Przesmycki, sprzedał zakład w Rawie Mazowieckiej oraz wszystkie udziały w dwóch spółkach z grupy - Birunie i Koronkach. Głównym celem tych transakcji było odzyskanie płynności finansowej i spłata przeterminowanych zobowiązań. Choć nie przyniosły one zysku księgowego, firma poprawiała swoją wiarygodność i może dalej się restrukturyzować. Nowy zarząd zamierza promować markę "Próchnik" i poprawić jej wizerunek. Rozważa utworzenie spółki z o.o., która zajmie się produkcją odzieży i wykorzystaniem giełdowej firmy do rozpoczęcia nowej działalności.

Delia, która zaczęła przynosić coraz większe straty, także "dostała" nowego szefa. Prezes D. Baran szybko zabrał się do ratowania spółki. Po miesiącu od objęcia funkcji zapowiedział redukcję zatrudnienia o prawie 30%, w celu obniżki zbyt wysokich kosztów stałych. Postanowił też wprowadzić dyscyplinę finansową i lepsze zarządzanie aktywami. Już przewiduje, że zaproponowana przez niego restrukturyzacja powinna przyczynić się do wypracowania przez Delię w 2001 r. zysku operacyjnego.

Ze względu na pogarszające się wyniki (blisko 30 mln zł straty w 1999 r.) doszło do zmian w zarządzie Mostostalu Warszawa, którego pakiet 24% akcji kupiła hiszpańska Acciona. Z funkcji prezesa został odwołany Karol Heidrich, który stał na czele spółki od 23 lat. Przeszedł do rady nadzorczej. Problemy Mostostalu Warszawa zaczęły się od niewłaściwego kontrolowania kontraktu na Bemowie i konieczności utworzenia rezerw na utratę wartości udziałów w Fermstalu. Nowe władze spółki od razu zapowiedziały, że nałożą dyscyplinę na monitorowanie realizacji wszelkich umów i wprowadzą procedury kontraktowe, co powinno wpłynąć na poprawę wyników finansowych. Akcjonariusze ciągłe na to czekają. W celu poprawy płynności finansowej i zniwelowania straty (po III kw. 2000 r. przekraczała 20 mln zł) zarząd postanowił nawet sprzedać biurowiec, który pierwotnie miał być siedzibą firmy. Prezes Neil Balfour w każdej chwili może zostać odwołany. Na styczniowej radzie nadzorczej jego odejścia domagali się przedstawiciele Elektrimu (ma 28% akcji).

Nie każdy prezes może wyciągnąć spółkę z dołka. Potrzebne są do tego odpowiednie predyspozycje i determinacja w realizacji celu. Po zatrzymaniu przez policję prezesa Oceanu Wiesława Malinowskiego na stanowisku zastąpił go Jerzy Wolak. Sytuacja spółki, której największy akcjonariusz siedział w areszcie (podejrzewano go o fałszowanie i niszczenie dokumentów oraz poświadczenie nieprawdy) zaczęła się pogarszać. Urząd kontroli skarbowej zażądał zapłaty zaległości podatkowych w wysokości kilku milionów złotych. Później zostały zajęte konta bankowe firmy. Coraz trudniejsza sytuacja Oceanu zaczęła przerastać prezesa J. Wolaka, który złożył rezygnację z pełnionej funkcji. Ratowania spółki podjął się Szymon Jachacz. Za jego namową firma podjęła decyzję o emisji ratunkowej. Rozmowy z wierzycielami zaczęły wskazywać na możliwość zawarcia ugody. Nowemu prezesowi pracę ułatwiło wyjście na wolność W. Malinowskiego. Wierzyciele wycofali wnioski o ogłoszenie upadłości. Wkrótce firma porozumiała się z urzędem skarbowym w sprawie spłaty zaległych podatków. Jeżeli teraz znajdą się inwestorzy skłonni objąć nowe akcje Oceanu, wysiłki prezesa S. Jachacza zostaną uwieńczone sukcesem. Po dokapitalizowaniu spółka z pewnością przetrwa obecny poważny kryzys.



Nowy właściciel - nowy prezes



W 2000 r. do zmian w zarządach dochodziło też po przejęciu spółki przez grupę nowych akcjonariuszy. Tak było m.in. w Hucie Ferrum, Energomontażu-Północ, Pepeesie, Krośnie, Lubawie czy Pagedzie. W Hucie Ferrum, której wyniki zaczęły się pogarszać i Energomontażu-Północ, umacniającym się na rynku developerskim, kontrolę przejęła grupa inwestorów związana z Colloseum. W obu spółkach nowy akcjonariusz musiał rywalizować z innymi dużymi udziałowcami o wpływy w radzie nadzorczej. W Hucie Ferrum - z Izostalem, a Energomontażu--Północ - z Elektrimem. Colloseum, które wcześniej nie było szerzej znane na rynku, poradziło sobie z oboma wytrawnymi inwestorami. W Ferrum nowe władze jesienią przystąpiły do realizacji programu restrukturyzacyjnego, w tym głównie do redukcji kosztów. Udało im się przekonać jednego z głównych wierzycieli do przedłużenia spłaty kredytów. Prezes Henryk Pfeifer skorygował też prognozę na 2000 r. Zamiast zyskiem, zamknie się on wysoką stratą. Porządkowanie bilansu, które znajdzie odzwierciedlenie w wynikach za 2000 r., z pewnością ułatwi funkcjonowanie spółce w tym roku.

W Energomontażu-Północ Colloseum dokonało dużych zmian w zarządzie kilka tygodni temu. Nowy prezes Zdzisław Czerniak nie ujawnił jeszcze swojej strategii. Warszawska spółka, która wykazuje zyski i coraz wyższą sprzedaż, nie potrzebuje "terapii szokowej". Wiadomo, że poza rozwojem działalności developerskiej firma ma poszukać nowych źródeł przychodów, m.in. ze względu na zastój inwestycyjny w energetyce.

Lubawa, która ponad trzy miesiące temu została przejęta przez rodzinę Ochników, czeka na nowego szefa zarządu, którego być może poznamy 6 lutego. Odwołanie prezesa Andrzeja Mrozka było konsekwencją wprowadzenia do 5-osobowej rady nadzorczej, aż czterech przedstawicieli nowego akcjonariusza. Ze względu na pogarszające się wyniki Ochnikowie od razu przystąpili do cięcia kosztów. Na początku ograniczyli liczbę członków zarządu z trzech do dwóch. Rodzina Ochników ma firmę szyjącą odzież skórzaną. Na razie wykluczyła możliwość połączenia tej spółki z Lubawą.

Zmiany w zarządzie Krosna były zaskoczeniem dla rynku, szczególnie że doszło do nich po przejęciu kontroli przez Zdzisława Sawickiego ponad półtora roku temu. Największy akcjonariusz huty szkła, której wyniki finansowe są na dobrym poziomie, tłumaczył, że do realizacji ambitnej strategii rozwoju potrzebni mu są nowi ludzie. Odwołał więc długoletniego szefa firmy. Prezesem spółki został Łukasz Zborowski (35 lat) absolwent Wyższego Seminarium Duchownego, przez 5 lat pracownik PZU Życie, ostatnio na stanowisku dyrektora inspektoratu w Rzeszowie. Zdaniem Z. Sawickiego, nowy prezes ma wiele cech przywódczych i może zagwarantować, że zyski Krosna i jego wartość rynkowa będą rosły. Spółka planuje do 2005 r. m.in. unowocześnić produkcję, zrestrukturyzować dystrybucję wyrobów w kraju, powołać własne biuro sprzedaży eksportowej i zintensyfikować handel na rynkach wschodnich. Na inwestycje ma przeznaczyć około 150 mln zł.



Zmiany profilu działalności



Radykalne zmiany profilu działalności spółek giełdowych i "wejście" w bardzo popularny w 2000 r. internet oraz media prowadziły również do przetasowań w składzie zarządu. Najlepszym przykładem jest tu m.in. Internet Group (dawniej Ariel) oraz Chemiskór (będzie się nazywał 4 Media). Obie spółki, dzięki odejściu od pierwotnej działalności operacyjnej, czyli produkcji butów i garbowania skór, uchroniły się przed bankructwem.

Ze względu na kryzys w branży lekkiej wykazywały duże straty. Największy akcjonariusz Ariela postanowił wnieść do spółki internetowego providera firmę ZigZag, podnieść jego kapitał, zmienić nazwę i zatrudnić nowych ludzi. Prezesem Internet Group został, mający zaledwie 26 lat, Marcin Marszałek, który mimo młodego wieku miał już pewne doświadczenie w zarządzaniu. W latach 1996-98 był dyrektorem naczelnym w firmie internetowej, a później przez dwa lata pełnił funkcję dyrektora biura strategii i rozwoju w firmie telekomunikacyjnej. Internet Group, tak jak i Chemiskór, konsekwentnie realizuje przyjętą strategię rozwoju i odzyskuje zaufanie inwestorów. Obie spółki z sukcesem przeprowadziły nowe emisje akcji. Internet Group przejmuje lokalnych providerów, a Chemiskór dokonuje akwizycji wydawców gazet (przejął m.in. "Życie") oraz rozgłośni radiowych. Prezes Chemiskóru Wojciech Krefft, powiązany ze środowiskiem gdańskich liberałów, ma zakusy na dalsze inwestycje. Podpisał już umowę w sprawie przejęcia od Yawalu dwóch spółek zależnych - Y-Press oraz Y-Net.



Odejścia gwiazd



W 2000 roku z zajmowanych funkcji odeszło kilku długoletnich prezesów, którzy niekiedy byli twórcami sukcesu firm. Wśród nich moża wymienić Romana Kluskę z Optimusa, Witolda Zaraskę z Exbudu, Henrykę Pieronkiewicz z BPH, Zofię Gaber z Agrosu i Ryszarda Harhalę ze Stalexportu. Odejścia niektórych z nich są konsekwencją przejęcia firm przez zagranicznych inwestorów strategicznych.

Na początku 2000 roku z kierowania Bankiem Przemysłowo-Handlowym zrezygnowała Henryka Pieronkiewicz. Nieoficjalnie mówiło się, że powodem jej odejścia był konflikt z niemieckim Bayerische Hypo-und Vereinsbank, który zwiększył udziały do około 80%. Prezes H. Pieronkiewicz szybko znalazła nową posadę. Została szefem PKO BP - największego polskiego banku detalicznego, który ma zostać sprywatyzowany. Roman Kluska zrezygnował z prezesowania Optimusowi po sprzedaży prawie wszystkich akcji spółki, która ostatecznie trafi pod kontrolę ITI. Na kilka miesięcy wszedł nawet do rady nadzorczej Optimusa, jednak pod koniec roku zrezygnował z tej funkcji. Podobno ma się zająć działalnością na rynku nieruchomości. Prezes W. Zaraska, który pozyskał dla Exbudu inwestora strategicznego - szwedzki koncern Skanska (odsprzedał mu też swoje akcje) na stałe znalazł miejsce w radzie nadzorczej.

Z funkcji szefa zarządu Agrosu odeszła Zofia Gaber. Przeprowadziła prywatyzację firmy i wprowadziła ją na giełdę. Na przekształceniach własnościowych najwięcej zyskała jednak spółka TIG Agros. Jej największym udziałowcem była sama prezes Z. Gaber. To dzięki niej jednak do spółki wszedł francuski koncern Pernod Ricard. Zainwestował w Agros głównie z powodu posiadanych przez firmę praw do zagranicznych rejestracji znaków towarowych polskich wódek. Odsunięcie prezes Gaber od władzy mogło być związane z narastającym konfliktem właśnie wokół znaków towarowych.

W Stalexporcie Ryszarda Harhalę zastąpił Emil Wąsacz, były szef Ministerstwa Skarbu Państwa. Został powołany na wniosek kolegów z resortu oraz EBOR. Prezes E. Wąsacz zna dobrze branżę, w której działa Stalexport. W latach 1991-94 pełnił funkcję prezesa Huty Katowice, a od 1995 r. do 1997 r. był szefem Huty Szczecin. Nowy prezes Stalexportu od razu zabrał się za restrukturyzację spółki. W celu obniżenia zadłużenia grupy firma zamierza podwyższyć kapitał od 30 do 100 mln zł, o czym zdecyduje NWZA zwołane na 26 stycznia (obecnie kapitał wynosi ponad 128 mln zł).



Oddzielenie własności od zarządzania



Zdaniem wielu specjalistów, funkcje właścicielskie powinny być oddzielone od kierowniczych. Trudno się jednak dziwić, że założyciel firmy chce nią kierować. Kiedy rozwój przedsiębiorstwa go przerasta lub spółka zaczyna mieć kłopoty, wtedy sięga po pomoc.

Główny akcjonariusz Apeksimu Andrzej Rybkowski, po sprzedaży ok.15% akcji firmy i zachowaniu 30-proc. udziału w kapitale, wycofał się z jej bezpośredniego zarządzania (przeszedł do rady nadzorczej). Spółka już wcześniej miała problemy z podpisaniem nowych kontraktów i generowała straty. Nowy prezes Zbigniew Mikusek już ma kilka sukcesów. Zdążył podpisać dla Apeksimu kilka ważnych umów, m.in. na dostawę i wdrożenie oprogramowania aplikacyjnego (Ruch Chorych i Apteka) dla 74 szpitali. Wygrał też kontrakt na wdrożenie systemu informatycznego w BGŻ.

Paweł Obrębski, posiadając ponad 70% udziałów w głosach na WZA Atlantisu, do niedawna był jego prezesem. Ze względu na narastające problemy firmy, zajmującej się głównie produkcją płyt warstwowych, zrezygnował z funkcji. Został szefem rady nadzorczej. Paweł Obrębski nie wybrał jeszcze swojego następcy. Szuka odpowiedniej osoby, która sprawnie przeprowadzi firmę przez gruntowną restrukturyzację. Atlantis zamierza rozpocząć działaność internetową, chce przejąć dwie spółki z tej branży i sprzedać aktywa związane ze starą ekonomią.



Grażyna Jaskuła-Pereta, wiceprezes Business Centre Club

Nie ma jednego słusznego modelu zarządzania. Każdy menedżer musi go zbudować w zależności od wszelkich uwarunkowań rynkowych i celu, który ma osiągnąć. Duża część polskich menedżerów w zarządzaniu opiera się na własnych doświadczeniach, a nie wiedzy, którą może zdobyć. Sięga po nią, gdy firmę ogarnia kryzys.

Wówczas na edukację jest już za późno. Ostatnio maleje znaczenie menedżera uniwersalnego, czyli osoby dobrej do każdej misji i na każdy czas. Nastaje pora menedżera zróżnicowanego o zdolnościach do realizacji konkretnych projektów i różnych podejściach strategicznych, specjalistycznych, innowacyjnych.

Wieloletnie, niezmienne sprawowanie zarządu zawsze może się przerodzić w rutynę, co wywołuje brak elastyczności w działaniu, niechęć do zmian i nieliczenie się z oczekiwaniami udziałowców, zwłaszcza tych mniejszościowych. Złym zjawiskiem jest jednak zmiana, która jest związana z zapewnieniem prezesowskiego bytu "kolesiowi", bo w takim przypadku może zostać przerwana jakaś ciągłość, np. budowy organizacji czy procesu restrukturyzacji itp.

Analizując zmiany prezesów spółek giełdowych w 2000 r., niektóre z nich uznałabym za niekorzystne dla firm, podejrzane lub mające zabarwienia polityczne. Rynek kapitałowy jest bardzo wrażliwy i ocena zmian w zarządach po pewnym czasie znajdzie z pewnością odzwierciedlenie w wartości akcji.



Andrzej Kosiński, doradca inwestycyjny ABN Amro Asset Management

Na jakość zarządzania w polskich spółkach, a pośrednio i ich wyniki, inwestorzy, szczególnie zagraniczni, narzekali już od dłuższego czasu. Trzeba jednak pamiętać, że zmiana managementu nie od razu przyniesie efekty w postaci wzrostu zysku i udziału w rynku. Przykładowo, nowy prezes Mostostalu Warszawa do dziś budzi kontrowersje przynajmniej wsród niektórych akcjonariuszy, a wyniki finansowe spółki wciąż nie spełniają oczekiwań udziałowców. Bardziej dobitnym przykładem może być Beton Stal, który w ubiegłym roku miał czterech prezesów i znalazł się w stanie upadłości.

Zmiany w zarządach często sporo kosztują. Pamiętamy o wysokich odprawach, jakie musiał zapłacić Budimex prezesowi Tuderkowi. W przypadku mniejszych spółek odszkodowania mogą w istotny sposób odbić się na wynikach. Warto jednak podjąć ryzyko. Nowy zarząd wspomnianego Budimeksu konsekwentnie realizuje strategię rozwoju i zbiera bardzo dobre noty od inwestorów.

Po rekordowym pod względem liczby odwołań prezesów 2000 roku nie spodziewałbym się w najbliższym czasie podobnej skali roszad w zarządach. W kilku spółkach zmiany managementu byłyby uzasadnione.



Sebastian Buczek, doradca inwestycyjny ING BSK Asset Management

Po pierwsze zmiany w zarządach były wynikiem przetasowań w akcjonariacie. Jeżeli zmienia się właściciel, to zwykle wymieniany jest zarząd lub część jego członków. Inwestor chce, aby w spółce władzę sprawowali jego ludzie. Drugim powodem roszad wśród kadry menedżerskiej były słabe wyniki finansowe osiągane przez spółki. Akcjonariusze niezadowoleni z poczynań zarządu dokonują zmian, które w przyszłości mają poprawić sytuację spółki.

Przeważnie zmiany w zarządach dotyczyły mniejszych spółek, w dużych przedsiębiorstwach są raczej sporadyczne. Co ciekawsze, zmiany najwyższej kadry w dużych firmach nie są spowodowane ani przetasowaniami w akcjonariacie, ani wynikami finansowymi, które przeważnie są stabilne. Są one często wynikiem awansu w ramach większej organizacji (np. BSK).

Na rynku menedżerów cały czas poszukiwani są ludzie młodzi, aczkolwiek z dużym doświadczeniem, dobrze wykształceni i posiadający coś jeszcze - predyspozycje bycia liderem. Z pewnością także w bieżącym roku dojdzie do roszad w zarządach. Gorsi menedżerowie będą wypierani przez lepszych, jednak trudno powiedzieć, czy proces ten się nasili. W dużym stopniu będzie to zależało od akcjonariuszy, jak i od samych menedżerów.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: firma | kryzys | odwołanie | huty | fala | zwolniony | zwolnienie | internet | kadry | firmy | Warszawa | problemy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »