FED: Wszyscy czekają co powie Ben

Zdecydowanie najważniejszym wydarzeniem tygodnia, które przyciągnęło uwagę wszystkich inwestorów było wystąpienia prezesa Rezerwy Federalnej, Bena Bernanke przed komisjami senackimi, a zwłaszcza środowe przed komisją ds. bankowości.

Ogólnie rzecz biorąc wszystkie wydarzenia dobiegającego końca tygodnia można sprowadzić do przypomnienia środowej sesji, która była kluczowa dla sytuacji na parze EURUSD, jednak omówienie tygodnia zacznijmy od początku, tj. od poniedziałku.

Pierwszy dzień tygodnia, pozbawiony istotnych publikacji miał spokojny przebieg. Inicjatywę przejęli zwolennicy dolara, co przyniosło efekt w postaci odreagowania umocnienia euro, które nastąpiło po czwartkowym wystąpieniu szefa EBC Jean Claud Tricheta. EURUSD spadł w poniedziałek z okolic 1,3020 poniżej poziomu 1,3070, gdzie rozpoczął również dzień następny.

Reklama

Wtorek okazał się preludium do wydarzeń, które miały nadejść w środę. Od godzin porannych warunki na rynku eurodolara dyktował popyt na wspólną walutę, dzięki czemu już po godzinie 11:00 kurs tej pary powrócił powyżej 1,30, a po pokonaniu tego poziomu nie zamierzał się zatrzymać. Pewności kupującym euro dodały opublikowane dane na temat deficytu w handlu zagranicznym. Otóż okazało się że, oczekiwania nierównowagi handlowej na poziomie -59,5 mld. USD były niedoszacowane, ponieważ ujemne saldo sięgnęło 61,18 mld. USD. Zachęceni tak słabym wynikiem zwolennicy euro, nawet po chwilowej realizacji zysków zdołali utrzymać kurs EURUSD powyżej 1,30, dzięki czemu możliwe było zamknięcie dnia w okolicach 1,3030.

Nadeszła środa, która okazała się punktem kulminacyjnym tygodnia. Strona popytowa na parze EURUSD, wykorzystując przygotowaną dzień wcześniej bazę w postaci wtorkowego zamknięcia w okolicach górnego ograniczenia przedziału konsolidacji, od samego rana z wzmożoną siłą rozpoczęła szturm na kluczowy opór w okolicach 1,3050. To co do tej pory nie udało się trzykrotnie w środę nie sprawiło inwestorom większego problemu. Granica na poziomie 1,3050 pękła już po godzinie 8:30 rano, co z jednej strony zachęciło do dalszego otwierania długich pozycji, a z drugiej uruchomiło zlokalizowane w tym rejonie zlecenia stop podciągając błyskawicznie EURUSD w okolice 1,31.

Nastroje rynku chłodziło jednak oczekiwanie na zaplanowane na godzinę 16:00 wystąpienie Bena Bernanke przed senacką komisją ds. bankowości. W efekcie EURUSD od godziny 9 rano aż do czasu rozpoczęcia wystąpienia rynek konsolidował się w przedziale 1,3070-1,31. Gdy padły pierwsze słowa szefa FED i gdy okazało się, że ich wydźwięk nie jest na tyle ?jastrzębi? ażeby odwrócić zaistniałą na rynku sytuację, rozpoczął się kolejny dynamiczny marsz kursu eurodolara w górę do poziomu 1,3050, który, z powodu realizacji zysków przez część inwestorów, okazał się barierą nie do pokonania tego dnia. Mimo wszystko eurodolar zakończył dzień wysoko bo w okolicach 1,3115, co oznacza wybicie się z trwającej ponad miesiąc konsolidacji.

Przełomem oczywiście okazały się nadchodzące ostatnio informacje o charakterze fundamentalnym, których wymowa była jednoznaczna. Otóż, zapowiada się na podwyżki stóp procentowych w Eurolandzie (pierwsza już w marcu), natomiast słabe dane makro z rynku amerykańskiego oddalają, jeśli nawet nie przekreślają szans na takie posunięcie FED w tym roku. Dlatego tak istotna okazała się wypowiedź Bena Bernanke, ponieważ sposób, w jaki on postrzega sytuację gospodarczą USA ma bezpośrednie przełożenie na politykę monetarną. Według niego, przed Stanami dwa lata wzrostu w umiarkowanym tempie (2,5%-3% w 2007r. i 2,75-3% w 2008r.), dla którego kulą u nogi będzie słaba sytuacja na rynku nieruchomości. Ważniejsze dla zachowania się pary EURUSD były jednak jego słowa na temat dynamiki cen, która w obliczu bieżących danych wydaje się spadać. Po zwróceniu uwagi na oznaki stabilizacji cen, Bernanke zaznaczył jednak, że podwyższony poziom inflacji bazowej musi być dokładnie śledzony przez FED, co było chyba jedynym ?jastrzębim? sygnałem w jego wystąpieniu.

Reszta tygodnia upłynęła już spokojnie, a wartym podkreślenia są jedynie niektóre dane makro, oraz ustanowienie przez EURUSD w czwartek nowego, sześciotygodniowego szczytu na poziomie 1,3170, gdzie przebiega prosta poprowadzona przez szczyty z 3 grudnia 2006 r. oraz z 2 stycznia tego roku. Impulsem do kolejnego wzrostu EURUSD w czwartek i ustanowienia tego szczytu były informacje na temat Napływu Kapitału Netto, który wyniósł w grudniu -11 mld. USD i tym samym okazał się dużo słabszy od listopadowych 68,4 mld. USD.

Z wydarzeń piątkowych warto jedynie przypomnieć opublikowane w tym dniu wyniki makro, ponieważ w obliczu rozpoczynającego się w stanach długiego weekendu ( w poniedziałek jest rynkowe święto ? Dzień Prezyentów) handel w tym dniu przebiegał niemrawo. Wydaje się, że inwestorzy wkalkulowali już słabszą koniunkturę na rynku nieruchomości w Stanach w obecny poziom kursu EURUSD, dlatego dzisiejsze wyjątkowo słabe dane na temat liczby nowo rozpoczętych inwestycji budowlanych (1,408 mln., co oznacza spadek o ponad 14% w porównaniu z grudniem i najsłabszy wynik od 1997) oraz liczby wydanych pozwoleń na budowę (1,568 mln. wobec oczekiwanych 1,593 mln.) nie wywołały dalszej przeceny dolara.

Opublikowana również dzisiaj inflacja PPI oraz inflacja bazowa potwierdziły tylko środowe słowa Bernanke. Ceny producentów spadły w styczniu w ujęciu miesięcznym o 0,6% (oczekiwano spadku o 0,5%), do czego przyczyniły się niższe ceny paliw i energii, a w ujęciu rocznym wzrosły jedynie o 0,2%. Poziom inflacji bazowej, mierzonej wskaźnikiem Core PCE okazał się ?podwyższony? i wyniósł w styczniu 1,8% r/r, co jest zgodne z przedstawionymi przez Bernanke prognozami kształtowania się jej w najbliższych latach (2-2,25% w tym roku i 1,75-2% w przyszłym). EURUSD nieznacznie spadł i zakończył tydzień w okolicach 1,3130.

Przed końcem tygodnia wróćmy jeszcze na krajowe podwórko i przypomnijmy najważniejsze wydarzenia tego tygodnia na rynku złotego. Ogólnie rzecz biorąc zachowanie się złotego było odbiciem zmieniającej się relacji wymiany dolarów na euro, przy czym słabnący dolar umacniał złotówkę. Oznacza to, że w poniedziałek kursy EURPLN I USDPLN wzrosły, osiągając następujące poziomy 3,0316 w ciągu dnia i 3,02 na zamknięcie w przypadku dolar/złoty oraz 3,9270 w ciągu dnia a 3,9175 na zamknięcie dla eurozłotego. Następnie przez dwa dni złotówka, w ślad za euro, odrabiała straty, co pociągnęło za sobą spadek kursów w okolice 2,9640 dla USDPLN oraz 3,8961 dla EURPLN. Reszta tygodnia upłynęła już spokojnie a kursy złotego do odlara i do euro nieznacznie się wahały i pozostały w okolicach notowanych w środę. To tyle jeśli chodzi o zachowanie się kursów złotego do głównych walut w tym tygodniu natomiast warto jeszcze przypomnieć kilka informacji o charakterze fundamentalnym.

Dobiegający właśnie końca tydzień zaskoczył lekko inwestorów na rynku krajowym danymi NBP na temat deficytu na rachunku obrotów bieżących, ponieważ przy oczekiwaniach na poziomie 505 mln. EUR wyniósł on w 915 mln. EUR. Zaskoczeniem nie były natomiast dane na temat styczniowej inflacji CPI, która z wynikiem 1,7% r/r pokryła się ze prognozami rynkowymi. Godna zauważenia jest osiągnięta w styczniu nadwyżka budżetowa, która według Ministerstwa Finansów za sprawą wyższych przychodów wyniosła ok. 1,5 mld. PLN. Korzystne informacje na temat gospodarczej sytuacji w Polsce docierają również zza granicy. Komisja Europejska doceniła zeszłoroczne wyniki naszej gospodarki i podwyższyła prognozę jej wzrostu bieżącym roku z 4,7% do ok. 6%.

Na koniec porzućmy już ten tydzień i spójrzmy na to co się będzie działo w przyszłym tygodniu, który z powodu niewielkiej liczby istotnych publikacji zapowiada się spokojnie. Tydzień rozpoczniemy bez udziału inwestorów zza oceanu, którzy w poniedziałek świętują Dzień Prezydentów i jest to chyba jedyne istotne wydarzenie w tym dniu. We wtorek dzień również upłynie nam bez większych emocji, ponieważ jedyną informację mogąca w jakiś sposób wpłynąć na rynek poznamy już o 08:00, a będzie to inflacja PPI w Niemczech (oczekiwania na poziomie 3,3% r/r). W środę o godzinie 14:30 poznamy najważniejszą daną zaplanowaną na przyszły tydzień, a mianowicie styczniową inflację CPI w Stanach (oczekiwane 0,1% m/m). Na dokładkę, o godz. 16:00, poznamy wartość wskaźników wyprzedzających (0,2%). W czwartek znów czeka nas wczesna pobudka, ponieważ Niemcy o 8 rano opublikują dane na temat dynamiki PKB w IV kwartale. Następnie o godzinie 11:00 poznamy dynamikę zamówień w przemyśle w Strefie Euro (oczekiwane 0,7%) a o 14:30 tradycyjnie liczbę nowych zasiłków dla bezrobotnych w Stanach (325 tyś. oczekuje rynek). Tydzień zakończymy informacjami z Niemiec (choć już nie z samego rana), skąd w piątek dotrze na rynek informacja na temat poziomu indeksu IFO (oczekiwana wartość to 107,5). Jak widać, większość tych danych jest już uwzględniona przez inwestorów w obecnym poziomie kursu EURUSD, dlatego nie spodziewałbym się zbytniej reakcji rynku na te publikacje (wyjątkiem może być wysoka wartość inflacji CPI w USA, która jest jednak mało prawdopodobna).

Krzysztof Gąska

FMC Management

www.fmcm.pl

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: inflacja | Fed | ben | Ben Bernanke
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »