Harbaty: Transfer środków z OFE do ZUS może uderzyć w spółki giełdowe
Proponowane przenoszenie środków uskładanych na emeryturę z OFE do ZUS może niekorzystnie odbić się na funkcjonowaniu operacyjnym giełdowych spółek - ostrzega Dariusz Harbaty, radca prawny w kancelarii Linklaters, ekspert z zakresu rynków kapitałowych.
Pod koniec czerwca ministrowie pracy i finansów zarekomendowali przekazanie do konsultacji społecznych trzech propozycji zmian w systemie emerytalnym oraz propozycję wypłat emerytur z otwartych funduszy emerytalnych. Wypłatą emerytur z kapitałowej części systemu emerytalnego miałby się zajmować ZUS.
Jak zaznaczył podczas prezentowania tej propozycji minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz, by uniknąć ryzyka "złej daty", środki z OFE na 10 lat przed wiekiem emerytalnym miałyby być stopniowo, po jednej dziesiątej, przenoszone do ZUS. Z kolei proponowane warianty zmian w OFE zakładają: likwidację obligacyjnej części OFE, dobrowolność udziału w OFE i dobrowolność udziału w OFE z dodatkową składką (tzw. "dobrowolność plus"). Zdaniem autorów rekomendacji zmiany - bez względu na to, który wariant zostanie wybrany - korzystnie wpłyną na wysokość emerytur, zapewnią dopływ środków do gospodarki, przyczynią się do obniżenia długu publicznego i zrównoważenia funduszu emerytalnego w ZUS. Zmiany mają też doprowadzić do prawdziwej konkurencji między OFE.
W opinii Dariusza Harbatego, który od ponad 14 lat zajmuje się doradztwem prawnym z zakresu rynków kapitałowych, fuzji i przejęć oraz prawem korporacyjnym (pracował m.in. dla banków: UniCredit, GoldmanSachs, Citi, PKO BP oraz BZ WBK), dla rynku kapitałowego najlepiej byłoby, gdyby wybrano ten wariant, w którym OFE nie będą mogły inwestować w obligacje skarbowe. - Scenariusz ten zakłada bowiem, iż limity funduszy na inwestycje w akcje zostaną zniesione, a to byłoby znaczącym impulsem dla rynku kapitałowego - podkreślił. - Pozostałe dwie z zaproponowanych opcji byłyby niekorzystne dla tego rynku - dodał. Harbaty zwrócił też uwagę na kwestię wypłat emerytur z II filara, która wiąże się z przenoszeniem środków z OFE do ZUS. Jak powiedział, kłóci się ona z podstawową zasadą inwestowania. - Naczelną zasadą inwestowania jest dywersyfikacja portfela. Tymczasem w omawianym scenariuszu będziemy mieli do czynienia z poleganiem de facto tylko na jednym filarze, czyli ZUS - podkreślił.
Ponadto takie działanie może wywołać niepokoje na warszawskim parkiecie. - Obligacje zgromadzone w OFE zawsze można umorzyć, a wirtualną gotówkę zapisać na danym subkoncie w ZUS. Natomiast w przypadku akcji pojawia się istotny problem z ich ulokowaniem - ich sprzedaż oznacza dużą podaż, co może doprowadzić do znacznej przeceny zbywanych walorów - wskazał. - Ponadto taka relokacja akcji niekorzystnie wpłynie na spółki, których udziałowcami są OFE. Biorąc pod uwagę, że na koniec czerwca tego roku OFE zarządzały aktywami o wartości około 272 mld zł i zakładając, że akcje w ich portfelach stanowią ok. 38 proc., to mówimy o minimum 103 mld zł zainwestowanych w akcjach, najczęściej istotnych dla polskiej gospodarki firm. Zmiany akcjonariatu w takiej skali mogą w drastyczny sposób wpłynąć na kapitalizację oraz w ogóle na to, co się będzie działo na rynku kapitałowym, a w konsekwencji w całej gospodarce - dodał. Zdaniem eksperta, jeśli propozycja przenoszenia aktywów wejdzie w życie, to także funkcjonowanie operacyjne spółek, których papiery posiadają OFE, będzie utrudnione. - Co prawda sprawami bieżącymi zajmuje się zarząd spółki, a funkcje nadzorcze realizuje rada nadzorcza, ale w kluczowych kwestiach głos zabiera Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy - wskazał.
- Chodzi m.in. o zatwierdzanie sprawozdań finansowych, czy decyzje o podniesieniu kapitału zakładowego. W przypadku podjęcia decyzji o przeniesieniu akcji posiadanych przez OFE do ZUS, pojawiają się obawy dotyczące zdolności tej instytucji do bieżącego zarządzania posiadanym pakietem akcji i wykonywania uprawnień korporacyjnych - ocenił. W jego opinii dobrym rozwiązaniem byłoby powierzenie zarządzania tymi akcjami profesjonalistom, czyli specjalnej spółce, bądź "quasi TFI". - Tam byłyby zarządzane przez profesjonalistów i w pewnym momencie sprzedane, aby zapewnić środki na wypłatę np. bieżących świadczeń emerytalnych - wskazał.
Wyjściem z patowej sytuacji wydaje się kompromisowy wariant zmian w otwartych funduszach emerytalnych, który przygotował członek Rady Gospodarczej przy premierze Bogusław Grabowski. Informował o tym w poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna". Pomysł ekonomisty zakłada, iż mimo dobrowolności przechodzenia z OFE do ZUS, akcje zgromadzone w filarze kapitałowym pozostałyby w sektorze prywatnym, co miałoby dać gwarancję, że nie będą one szybko spieniężane. Każde z Powszechnych Towarzystw Emerytalnych (PTE), które zarządzają OFE, miałoby stworzyć fundusz inwestycyjny zamknięty (FIZ), którego zadaniem byłoby zarządzanie tymi akcjami na zlecenie Funduszu Rezerwy Demograficznej. Natomiast w przypadku obligacji, miałyby one trafiać do sektora publicznego, co zmniejszyłoby dług państwa.