Hipokryzja?

To wszystko hipokryzja - tak sprawę wezwania do etycznych zachowań i nie wyprzedawania walorów spółek notowanych na New York Stock Exchange skomentował jeden ze znanych polskich ekonomistów

To wszystko hipokryzja - tak sprawę wezwania do etycznych zachowań i nie wyprzedawania walorów spółek notowanych na New York Stock Exchange skomentował jeden ze znanych polskich ekonomistów

Kiedy zdarzyła się tragedia w Nowym Jorku, to wszyscy nawoływali do działań solidarnych, kiedy jednak coś niedobrego stanie się na emerging markets, albo wybuchnie wojna w krajach biednych, tak jak zdarzyło się na przykład w Iraku lub Kuwejcie (zginęło w niej 100 tys. ludzi - przyp. red), to każdy z inwestorów będzie się starał ugrać jak największe pieniądze, czy to na ropie, czy na innym tytule inwestycyjnym - dodał.



Taka postawa na rynkach finansowych, tzn. maksymalizacja zysku, niezależnie do tego, co dzieje się wokół, wydaje się być na ogół powszechnie akceptowana. Nie kto inny, jak wielki spekulant George Soros, w swej książce "Kryzys kapitalizmu" zawarł tezę, iż rynki nie są ani moralne, ani niemoralne, są po prostu amoralne i nie rządzą się prawami etyki. Takie też wrażenie można było odnieść obserwując 7-proc. spadek Dow Jones na poniedziałkowej sesji, pierwszej po tragedii na Manhattanie.

Reklama

Niewielu wierzy, iż postawy inwestorów wynikały z pobudek emocjonalnych. Były one raczej czysto racjonalne. Jeśli zabraknie zaufania, aby zawierać transakcje, zarząd Rezerwy Federalnej dostarczy go - w dzień po zamachu trzeźwo oceniał sytuację szef Fed, Alan Greenspan. Rzeczywiście, decydenci i regulatorzy rynku finansowego zadbali o to, aby paniki nie było.

Zaangażowaniem wykazali się szefowie banków centralnych, najpierw uwalniając kilkadziesiąt miliardów dolarów na stabilizację kursów walut, a tuż przed rozpoczęciem notowań na Wall Street obniżając stopy procentowe. Sporą trzeźwość wykazał Kongres, uwalniając z rezerwy budżetowej 40 mld USD z przeznaczeniem na zbrojenia. Do obrony kursów przyłączył się również SEC, m.in. zezwalając na przeprowadzanie buy-backu przez poszkodowane spółki.

Ostatecznie mit solidarności i etyki rozwiały przedsiębiorstwa lotnicze i producent samolotów Boening, które w związku z zamachem ogłosiły konieczność redukcji załogi. Ten ostatni zgłosił kolejną transzę planowanych od dawna zwolnień, które obejmą 30 tys. pracowników - w ten sposób dostarczył sobie alibi dla działań idących w kierunku zwiększenia rentowności firmy.

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: new york
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »