Inwestorzy na lodzie

Biura maklerskie oferujące akcje spółek przestają się nimi interesować po tym, jak już uda się sprzedać emisję. Co wówczas mają zrobić inwestorzy, którzy nabyli walory, zachęceni optymistycznymi wycenami?

Biura maklerskie oferujące akcje spółek przestają się nimi interesować po tym, jak już uda się sprzedać emisję. Co wówczas mają zrobić inwestorzy, którzy nabyli walory, zachęceni optymistycznymi wycenami?

Akcje Impela, którego kurs gwałtownie spada od trzech dni (-45%), sprzedawało konsorcjum biur maklerskich, w którego skład weszły m.in. CAIB oraz Dom Maklerski BZ WBK. O ile pierwsze biuro nie zaprzestało publikacji analiz spółki po jej wejściu na giełdę, o tyle DM BZ WBK przedstawił wycenę akcji jedynie przy okazji emisji. Papiery oszacowano wówczas na 35 zł, czyli powyżej ceny emisyjnej (26 zł). Później w żaden sposób nie odwołano ani nie zmieniono tego szacunku. - Wycenę sporządziliśmy dla naszych klientów na potrzeby emisji. Ponieważ jednak nie udało nam się sprzedać dużej liczby akcji, przestaliśmy się zajmować spółką - tłumaczy Tomasz Bardziłowski, dyrektor działu analiz DM BZ WBK. Równocześnie przyznaje jednak, że inwestorzy indywidualni mogli się zasugerować wyceną sporządzoną przez biuro, kupując akcje Impela. Bardziłowski tłumaczy, że DM przedstawił jedynie wycenę, a nie rekomendację. Dlatego nie musiał formalnie jej odwoływać. - W przypadku rekomendacji przesyłamy klientom komunikaty o zaprzestaniu sporządzania analiz danej spółki. Na potrzeby inwestorów czy emisji? Nie jest to pierwszy przypadek, w którym biura maklerskie przedstawiają klientom wyceny oferowanych przez siebie spółek tylko na potrzeby emisji.

Reklama

Przykładem jest spółka W.Kruk działająca m.in. w branży jubilerskiej. Jej akcje sprzedawano w ofercie publicznej w czerwcu 2002 r. po 35 zł. W konsorcjum emisyjnym uczestniczyły DM BZ WBK i CDM Pekao. Analitycy pierwszego biura wycenili walory na 53,3 zł. Później szacunków już nie przedstawiano. Z kolei CDM Pekao początkowo uznał, że akcje Kruka są warte 45 zł, w listopadzie 2002 r. obniżył wycenę do 30 zł. Kiedy spółka zaczęła regularnie obniżać prognozy zysków, a notowania zanurkowały, analitycy przestali się w ogóle interesować Krukiem. Kupuj - i co dalej? W jaki sposób biura informują o tym, czy dana rekomendacja czy też wycena przestają obowiązywać? W przypadku największych spółek nie ma problemu - analitycy sporządzają regularnie raporty, na bieżąco odnoszą się do wyników finansowych. Gorzej jest z mniejszymi firmami, zwłaszcza debiutującymi na giełdzie. W praktyce nie istnieją jednolite zasady w tym zakresie.

Biuro maklerskie AmerBrokers wyceniło w listopadzie ub.r. akcje Impela na 25 zł. Równocześnie dało jednak rekomendację "neutralnie", co oznacza zalecenie powstrzymania się od decyzji inwestycyjnych. Dlatego zdaniem Zbigniewa Bętlewskiego z AmerBrokers, rekomendacja pozostaje aktualna. - Żeby ją zmienić, należałoby dokładnie oszacować przyszłe wyniki Impela, a tego nie jest jeszcze w stanie zrobić nawet zarząd spółki - mówi. Zapewnia przy tym, że wszystkie rekomendacje "kupuj"/ "sprzedaj" są w miarę potrzeby aktualizowane. W biurze maklerskim BRE Brokers wyceny są podawane w raportach miesięcznych. Natomiast CDM Pekao przesyła swoim klientom informacje o tym, że wstrzymuje analizowanie danej firmy - ostatnio było tak w przypadku Boryszewa. Jeszcze inaczej podchodzi do sprawy Internetowy Dom Maklerski. IDM zobowiązał się aktualizować rekomendacje dla nowych spółek publicznych przynajmniej raz na kwartał - po publikacji wyników finansowych. Zalecenia kupna przestają tam obowiązywać po osiągnięciu docelowego kursu lub po wyraźnej zmianie rekomendacji. IDM zaleca też klientom pozbycie się akcji, gdy ewentualne straty przekroczą założony poziom. - Nie ma takiej sytuacji, w której przestajemy się interesować spółką, a klienci zostają z walorami, które straciły na wartości kilkadziesiąt procent i nie wiedzą, co dalej robić - zapewnia Remigiusz Sopel, analityk IDM. Luźne regulacje Sposób anulowania lub zmiany zaleceń inwestycyjnych jest w praktyce dowolny. Obowiązujące od maja rozporządzenie rządu w sprawie rekomendacji nie określa żadnych terminów ani warunków. - Nie sposób wszystkiego uregulować prawnie. Analizy jednych biur maklerskich są lepsze, innych gorsze. To rynek ocenia ich wiarygodność - przekonuje Mirosław Kachniewski, dyrektor sekretariatu KPWiG. Wskazuje też, że zgodnie z rozporządzeniem, biura uczestniczące w konsorcjach emisyjnych są zobowiązane informować inwestorów o potencjalnym konflikcie interesów. Amerykańskie doświadczenie Niedługo po załamaniu się internetowej hossy w USA oskarżono wiele banków inwestycyjnych o wydawanie nieobiektywnych, zbyt optymistycznych rekomendacji w celu zachęcenia inwestorów do objęcia emisji akcji spółek wchodzących na giełdę. Banki te jednocześnie wydawały rekomendacje, jak i oferowały walory na rynku, co wiązało się z konfliktem interesów. Pod koniec 2002 r. 10 oskarżonych banków i domów maklerskich, w tym tacy potentaci jak Citigroup i J.P. Morgan Chase, zobowiązało się do zapłaty gigantycznego odszkodowania w wysokości 1,4 mld USD. Afera ta nadszarpnęła wiarygodność sektora finansowego. Do dzisiaj nie rozstrzygnięto jeszcze wszystkich spornych spraw z tego okresu.

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »