Inwestorzy nie wierzą w umiejętności Obamy
Czwartkowa sesja na Wall Street przyniosła dalszy ciąg spadków, ich tempo było tylko nieco mniejsze niż na poprzedniej sesji.
Ostra przecena na nowojorskiej giełdzie nastąpiła po wyborach prezydenckich w USA, w których zwyciężył kandydat Demokratów Barack Obama. Wywołało to falę obaw, że będzie on miał problemy z porozumieniem się z Republikanami w Kongresie w sprawie rozwiązania problemu tzw. "klifu fiskalnego".
Spadki na giełdzie to również efekt rosnących obaw o stan gospodarki strefy euro.
Na zamknięciu czwartkowej sesji Dow Jones Industrial spadł o 0,93 proc., do 12.811,94 pkt.
Nasdaq stracił 1,42 proc. i wyniósł 2.895,58 pkt.
Indeks S&P 500 spadł o 1,22 proc. i wyniósł na koniec dnia 1.377,55 pkt.
Departament Pracy USA podał, że liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu w USA spadła o 8 tys. wobec poprzedniego tygodnia i wyniosła 355 tys.
Z kolei Departament Handlu poinformował, że deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych spadł we wrześniu do 41,5 mld USD, z 43,8 mld USD miesiąc wcześniej po korekcie.
Ze spółek mocno rosły akcje Qualcomm dzięki lepszym od oczekiwań wynikom kwartalnym i wyższym prognozom zysku i przychodów na cały rok.
W dół poszły akcje Kohl's, chociaż sieć sklepów spodziewa się wyższej sprzedaży w okresie przedświątecznym.
Po dobrych wynikach kwartalnych i podwyżce prognoz rosły akcje Dean Foods.
W dalszym ciągu traciły na wartości akcje Apple, które od swojego historycznego szczytu we wrześniu potaniały już o ponad 20 proc.
Lekko zwyżkowały akcje JPMorgan, który otrzymał zgodę regulatora na przeprowadzenie skupu akcji własnych w pierwszym kwartale 2013 roku.
Traciły papiery McDonald's, który zanotował spadek miesięcznej sprzedaży w swojej sieci restauracji, po raz pierwszy od dziewięciu miesięcy.