ITI Holdings i prywatne dylematy właścicieli publicznego podmiotu

Szanowny Emitencie, jeśli zabiegasz u inwestorów giełdowych o ponad 500 mln zł, to nie zachowuj się jak Big Brother i pokaż twarz w pełnej krasie. I publicznie wyznaj, kto rzeczywiście stoi za ITI Holdings i skąd wzięły się pierwsze duże pieniądze na budowę grupy medialnej o tak zagmatwanej strukturze?

Szanowny Emitencie, jeśli zabiegasz u inwestorów giełdowych o ponad 500 mln zł, to nie zachowuj się jak Big Brother i pokaż twarz w pełnej krasie. I publicznie wyznaj, kto rzeczywiście stoi za ITI Holdings i skąd wzięły się pierwsze duże pieniądze na budowę grupy medialnej o tak zagmatwanej strukturze?

Wytłumacz, czemu służy pajęczyna niejasnych powiązań między dziesiątkami spółek zależnych - rejestrowanych także w rajach podatkowych - często nie prowadzących działalności? W tej zawierusze naprawdę nie wiadomo, który z pionów grupy zarabia, a który służy innym celom - na przykład ucieczce przed polskim fiskusem czy zamrażaniu mało atrakcyjnych aktywów.

Szanowny Emitencie, no i po co te drobne, a tak niesmaczne nieporozumienia? Oficjalnie holding rozstał się z produkcją chipsów - co media i analitycy chórem pochwalili - ale okazuje się, że wylądowały one w spółce PMBC "znajdującej się pod kontrolą Komitetu Wykonawczego Rady Dyrektorów", czyli... właścicieli ITI (więcej na ten temat w analizie Michała Kobosko na stronie 6). Na normalnym rynku słono płaci się za takie nieścisłości.

Reklama

Ale ten nasz najwyraźniej normalny jeszcze nie jest. Dlatego szefowie ITI Holdings są pewni sukcesu, który wcale nie byłby taki oczywisty na giełdach zachodnich. I nie dlatego, że branża jest mało perspektywiczna, a w strukturze grupy pojawił się Onet, a na spółki z tzw. nowej gospodarki inwestorzy reagują alergiczną wysypką.

Problem jednak w tym, że po skandalu, który zafundował tandem Enron-Andersen, inwestorzy stali się niezwykle czuli na punkcie czystości gry uprawianej przez korporacje. I dość szybko okazało się, że trupami spoczywającymi w szafach największych blue-chipów, z IBM, General Electric czy Xerox na czele, można obdzielić niejedną mniejszą giełdę. Pod lupę trafiły firmy, które wynagradzają menedżerów milionowymi opcjami na akcje, choć wyniki tego nie uzasadniają. Na cenzurowanym są też holdingi, które szczelnie okrywają się spółkami do zadań specjalnych. Sam fakt tkania takich sieci nie jest naganny i tak też postępują - na przykład - wszyscy polscy emitenci euroobligacji, ale może to służyć poważnym nadużyciom. Przykład? Wspomniany Enron, który w ten sposób pochował przed rynkiem część zabójczego zadłużenia.

Szanowny Emitencie, masz w rękawie tyle atutów - odwagę, wizję, imponujący dorobek. Mam nadzieję, że jak mało która ze spółek notowanych na warszawskiej giełdzie zrozumiesz potrzebę rzetelnego informowania i pielęgnowania dobrych relacji z giełdową publicznością. Tym jednak razem oczekujesz od rynku nie tylko chwili uwagi i szczypty sympatii - zabiegasz o naprawdę wielkie pieniądze. Opróżnij więc szafy oraz kieszenie i ujawnij prawdziwe intencje.

Dlatego właśnie, Szanowny Emitencie, choć "urzekła mnie twoja historia", to zanim zapiszę się na akcje ITI Holdings poproszę o więcej "faktów".

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: ITI | prywatne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »