Kongijczycy narzekają
Kongijczycy narzekają na opieszałość partnera z Polski. Spółka dopracowuje już jednak szczegóły inwestycji. KGHM ma niebawem ostatecznie zadecydować o losach afrykańskiej inwestycji.
Powinien, bo jego partnerzy z Kongo są wyraźnie zniecierpliwieni. Kilka dni temu do Polski powrócił zespół roboczy KGHM, który dopracowuje pierwszą zagraniczną inwestycję w Kongo. Tworzymy w tej chwili nad studium wykonalności inwestycji. Znaleźliśmy firmy, które przeprowadzą z nami ten projekt mówi Jerzy Dobrzański, dyrektor generalny ds. hutnictwa KGHM.
W najbliższych tygodniach kongijską inwestycją ma zająć się rada nadzorcza Polskiej Miedzi. Zarząd już zdecydował. Nie chce rezygnować z zagranicznych planów.
Niezła zawierucha
KGHM pojawił się w Kongu w 1997 r. To była pierwsza zagraniczna inwestycja polskiej spółki, operującej na kurczącym się i drogim w eksploatacji złożu krajowym. Niestety, pierwsze doświadczenia poza granicami jeszcze długo nie będą się dobrze kojarzyć. Nowy zarząd, wybrany niedługo po rozpoczęciu afrykańskiej inwestycji, zawiesił prace nad projektem. Nie chciał współpracować z Colmetem - właścicielem koncesji na złoże, co zaowocowało zerwaniem porozumień. Wydobyta już ruda spoczęła na hałdzie, a KGHM liczył straty. Ówczesny zarząd Polskiej Miedzi, mimo że krytykował poprzedników za rozpoczęcie inwestycji, nie chciał jednak się wycofać. Odrzucił ofertę odkupu rudy i złoża złożoną przez Colmet i chciał działać sam. Bez efektów. Po kolejnych wyborach parlamentarnych w spółce pojawił się zarząd, który rozpoczął działania w Kongu.
Co jest z wami?
Na początku tego roku podpisano odpowiednie porozumienia, które w połowie roku uzyskały akceptację Ministerstwa Górnictwa w Kongu. Kongijczycy wydają się jednak zniecierpliwieni. Dotarliśmy do dokumentu z sierpnia tego roku, w którym Sodimico, kongijski partner KGHM, żali się, że Polska Miedź zwleka z ostatecznymi decyzjami. - Z przykrością stwierdzamy, że ze strony KGHM nie doszło do żadnego postępu w pracach nad inwestycją po blisko 6 i pół miesiącach od podpisania umowy - czytamy w liście skierowanym do KGHM przez Sodimico. Projekt do tej pory wzbudził wiele kontrowersji. Mówiło się o stratach idących w setki milionów złotych. Sprawą zajmowała się Najwyższa Izba Kontroli. Wnioski z jej kontroli nie są jeszcze znane. Nieoficjalnie prasa informował, że kontrolerzy nie byli zachwyceni afrykańskimi pomysłami. Inwestycja wielokrotnie trafiała też do prokuratury. Ta niezmiennie twierdzi, że angażując się w kongijski projekt przestępstwa nie popełniono. Niedawno prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa po wniosku złożonym przez NIK. Ta ostatnia zapowiedziała odwołanie.