Kontrolny pakiet i pakiet... socjalny
Do Stoczni Szczecińskiej Nowej może wejść inwestor. Ma szansę na strategiczny pakiet akcji, ale wówczas musi pomyśleć o pakiecie dla załogi.
Stocznia Szczecińska Nowa ma zostać dokapitalizowana 95 mln zł. Wejściem do firmy zainteresowani są: Złomrex i norweska firma, której nazwy nikt nie chce ujawnić. Objęcie pakietu z dokapitalizowania gwarantuje potencjalnemu nabywcy posiadanie zaledwie około 30 proc. udziałów.
- Każdy inwestor, który poważnie myśli o objęciu emisji, nie zadowoli się mniejszościowym pakietem. Dokapitalizowując stocznię chce mieć pewność, że będzie miał prawo decydować o jej rozwoju i sposobie zarządzania - mówi anonimowo przedstawiciel sektora.
Prywatyzacja jest OK
Krótko mówiąc, chce albo od razu, albo w kolejnym etapie mieć możliwość objęcia pakietu kontrolnego. To jednak oznaczałoby albo kolejne dokapitalizowanie, albo sprzedaż udziałów stoczni przez właścicieli, czyli Agencję Rozwoju Przemysłu (ARP) i należącą do niej Korporację Polskie Stocznie (KPS).
- Nie jestem przeciwnikiem prywatyzacji. Bierzemy pod uwagę sprzedaż naszych udziałów i wejście do stoczni inwestora strategicznego, ale oczywiście wszystko zależy od zaproponowanych przez niego warunków. Szczegółowe rozmowy będzie jednak prowadziła KPS - twierdzi Paweł Brzezicki, prezes ARP.
Zatrzymać exodus
Zdania pracowników co do wejścia inwestora są podzielone. Jedni liczą na to, że jego wejście poprawi sytuację stoczni i jej pracowników, inni traktują go jako zło konieczne, skoro państwo już dłużej nie będzie wspierało stoczni finansowo.
- W stoczni zatrudniamy 5,5 tys. osób, a paradoksalnie brakuje nam rąk do pracy, ponieważ pracownicy mają lepsze warunki zatrudnienia za granicą i odchodzą. Nie chcemy dłużej być filią szczecińskiego urzędu pracy. Chcemy, by inwestor objął pakiet kontrolny, bo tylko z takim partnerem możemy rozmawiać o pakiecie socjalnym dla pracowników - mówi Andrzej Antosiewicz, szef Solidarności w stoczni.
Wprost o pakiecie nie mówi inny reprezentant załogi - Roman Pniewski. Podkreśla jednak, że najważniejsze jest to, by przyszły inwestor zatrzymał odpływ pracowników. To jednak oznacza nie tylko podwyżki. Konieczne są też inwestycje, które poprawią warunki pracy.
Czy znajdzie się chętny, który zechce zapłacić za akcje stoczni i zatrzymać w niej pracowników? Dobra koniunktura w branży przyciąga inwestorów. Jednak to, czy do stoczni wejdzie inwestor i na jakich zasadach, zależy od akceptacji przez Komisję Europejską programu naprawczego i uznania udzielonej dotychczas pomocy publicznej za zgodną z prawem. Decyzja ma zapaść w listopadzie, ale coraz częściej mówi się o przesunięciu jej do lutego.
Katarzyna Kapczyńska