Lotos dla inwestora, PKN może poczekać

Dla Lotosu - partner z dostępem do złóż ropy. Dla PKN Orlen - praca nad zwiększeniem kapitalizacji. Tak losy sektora widzi Nafta Polska.

Nafta Polska (NP), mimo kierunkowej decyzji rządu o jej rozwiązaniu, ma plany rozwoju sektora naftowego w Polsce. Kluczowy punkt prowadzonych prac analitycznych to sprawa prywatyzacji spółek sektora - przede wszystkim Grupy Lotos i PKN Orlen.

- Pierwszej z nich potrzebny jest inwestor branżowy. I nie chodzi tutaj o firmę, która zapewni finansowanie projektów rozwojowych, bo z tym Grupa Lotos radzi sobie sama. Chodzi o pozyskanie partnera, który ułatwi jej dostęp do złóż ropy naftowej. Ostateczne decyzje w tej sprawie będą jednak należały do rządu, bo są to decyzje polityczne - twierdzi prof. Andrzej Madera, prezes Nafty Polskiej.

Reklama

Nie chce powiedzieć, kiedy dokładnie Grupa Lotos powinna pozyskać tego partnera.

- Jak mawiają prawnicy, bez nieuzasadnionej zwłoki - dodaje prezes enigmatycznie.

Orlen poczeka

Nafta Polska nie widzi natomiast obecnie potrzeby dalszej prywatyzacji PKN Orlen.

- To nie jest najlepszy moment, by państwo pozbywało się swoich akcji w tej spółce. Najpierw trzeba doprowadzić do poprawy, nie najlepszej obecnie, kapitalizacji spółki. Dopiero wtedy skarb państwa będzie mógł podjąć decyzję co do Orlenu - twierdzi Andrzej Madera.

Według niego w przeszłości jednym z głównych motywów sprzedaży akcji Orlenu była konieczność zapewnienia odpowiednich wpływów do budżetu państwa.

- Obecnie nie widzę, by taka potrzeba zmuszała rząd do wyzbycia się wpływów w spółce - zapewnia prezes Madera.

Dodaje jednak, że docelowo wyjście państwa z PKN to słuszny kierunek.

- Wszędzie w Europie i na świecie państwo wycofuje się z zarządzania koncernami naftowymi. Niezbędne byłoby także odpolitycznienie tej spółki. To jest jeden z argumentów za dokończeniem prywatyzacji - mówi prof. Madera.

Nie warto łączyć

Analizy przeprowadzone pod kierownictwem nowego zarządu NP potwierdzają jednocześnie wcześniejsze informacje "PB". Jeszcze w lutym informowaliśmy, że NP nie widzi obecnie potrzeby, by dokonywać fuzji obu największych polskich spółek naftowych.

- Są plusy i minusy każdej z tych koncepcji. Jesteśmy przygotowani do realizacji każdego scenariusza, na który zdecyduje się minister skarbu. Obecnie jednak większość argumentów przemawia przeciwko łączeniu PKN Orlen z Grupą Lotos - twierdzi Andrzej Madera.

Dlaczego?

- Nawet po połączeniu tych dwóch podmiotów ich kapitalizacja wyniosłaby niespełna 10 mld USD. Tymczasem wartość rynkowa austriackiego OMV sięga obecnie 18 mld USD, a rosyjskiego Łukoil, 49 mld USD. Kapitalizacja zachodnich koncernów, takich jak BP czy Shell, jest jeszcze większa - mówi Andrzej Madera.

Jego zdaniem, nawet po połączeniu polskich spółek zagraniczne koncerny byłyby w stanie z łatwością je przejąć.

- Sądzimy, że po fuzji zagrożenie przejęciem byłoby jeszcze większe. Zagraniczny koncern przejmowałby też od razu około 80 proc. polskiego rynku paliw. W ten sposób jego konkurencyjność stałaby się bardzo problematyczna - podsumowuje Andrzej Madera.

Paweł Janas

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: nafta | lotos | Orlen | nafta polska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »