Mali pchają się na giełdę

Coraz więcej małych przedsiębiorstw decyduje się na giełdowy debiut. Niektóre parkiety, jak na przykład Frankfurt, chcą wydzielić dla nich nawet specjalny segment rynku. Już wielu inwestorów w Europie zrealizowało na tych walorach spore zyski. Ryzyko jest jednak duże - donosi "WirtschaftsWoche".

Frankfurcki "rynek wolny" będzie tą częścią giełdy, na której notowane będą spółki, których w małym stopniu obowiązywać będą restrykcyjne unijne przepisy dotyczące publikowania informacji o emitencie. Wydzielone segmenty dla mniejszych emitentów posiadają już giełdy w Londynie, Stuttgarcie, Bremie i Hamburgu. Część specjalistów jest przeciwna takiemu rozdrobnieniu - Wolfgang Gerke, profesor uniwersytetu w Norymberdze, proponuje koncentrację obrotu na maksymalnie dwóch rynkach lokalnych, aby ułatwić kontrolę emitentów i zwiększyć tym samym bezpieczeństwo obrotu. Jak na razie bez rezultatu.

Reklama

Zyski są imponujące

Niektóre małe spółki dają możliwość ogromnych zysków. Na akcjach firmy zajmującej się sprzedażą dzwonków do telefonów komórkowych można było w Monachium zarobić 20 proc. w ciągu trzech dni. Inne spółki nie pozostają w tyle - niewielki Nanostart wzrósł w ciągu miesiąca o 112 proc., a jeszcze mniejszy Axxon zyskał od listopada prawie 90 proc. Bezdyskusyjny jest więc pęd inwestorów do walorów tego typu. A firmy skwapliwie wykorzystują okazję. "Regularny obrót giełdowy jest dla nich za drogi, dopuszczenie do niego zabiera zbyt dużo czasu, a akcje dużych przedsiębiorstw są zbyt groźną konkurencją. Jedynym rozsądnym wyjściem jest dla nich rynek wolny" - stwierdza doradca inwestycyjny banku Equinet we Frankfurcie.

Plasować emisję jest łatwiej

W wolnym obrocie wystarczy, jeśli bank lub broker podejmie się handlu danymi walorami. Zamiast prospektu emisyjnego firma wydaje krótkie expose. Oferta nie jest skierowana do szerokiej publiczności, a jedynie do wąskiej grupy odpowiednio przygotowanych nabywców. Później jednak papiery są już dostępne dla każdego, kto zechce je kupić. Emitent plasuje zazwyczaj "w pierwszym rzucie" tylko około 10 proc. swoich akcji - rzeczywiste podwyższenie kapitału dokonywane jest później, gdy już inwestorzy poznają zachowanie papierów podczas notowań. Czy takie zabezpieczenie jest wystarczające?

Dziki Zachód

Niebezpieczeństwo, że na giełdę wejdzie przedsiębiorstwo z mało płynnymi i niewiele wartymi akcjami istnieje zawsze, szczególnie przy wysokich kursach, gdy inwestorzy kupują wszystko, co na kilometr nie śmierdzi oszustwem - pisze WirtschaftsWoche. Rynki wolne w Europie Zachodniej w większości nie są nadzorowane przez instytucje państwowe i nie obowiązuje na nich prawo wspólnotowe. Warto o tym pamiętać, zanim wyłoży się własne pieniądze.

Małe spółki giełdowe obawiają się, że fala regulacji przetoczy się na wzór USA także po Europie. Jak na razie jednak, to firmy same się kontrolują, często dosyć liberalnie. Firma Mercatura zadebiutowała, nie przedstawiając inwestorom ani jednego zatwierdzonego sprawozdania finansowego. Akcje na pierwszej sesji kosztowały 8 Euro, do dzisiaj staniały o połowę. "W porównaniu z regularnym rynkiem, na wolnym panują prawa Dzikiego Zachodu. Wprawdzie handel odbywa się na tych samych zasadach, jednak nikt nie egzekwuje przepisów, bo po prostu ich nie ma. Każdy musi troszczyć się o siebie" - ocenia tą sytuację tygodnik.

Informowanie, nie kontrola

Mający powstać frankfurcki Rynek Wolny - w opiniach jego pomysłodawców - zlikwiduje te niedostatki. Przede wszystkich będą na nim obowiązywać "zwykłe" obowiązki co do publikacji rocznych, a być może i okresowych sprawozdań finansowych. Emitenci nie są tym zachwyceni.

Bezpieczeństwo najważniejsze

Dla przyszłych debiutów mniejszych spółek jakaś forma samoregulacji stanie się najprawdopodobniej standardem, przynajmniej w Unii Europejskiej. W Londynie rolę nadzorcy nad handlem spełnia wyspecjalizowany bank. Dba on przede wszystkim o przejrzystość obrotu. Jedyną stosowaną karą jest wykluczenie z obrotu. Mimo to w stolicy Wielkiej Brytanii notowanych jest 1200 małych przedsiębiorstw, lista debiutantów w ciągu ostatnich 3 miesięcy sięgnęła setki a łączna kapitalizacja to 54 mld euro. Jak widać, rozsądna kontrola handlu może tylko pomóc.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: giełdy | firmy | Male
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »