Miliardy dla szefów energetycznego giganta
Menedżerowie ČEZ - czeskiego giganta energetycznego (spółka notowana też na warszawskiej giełdzie) - mieli rekordowe zarobki. Firma ta w swoim kraju płaci szefom najlepiej. Złote czasy już się jednak kończą - twiedzi czeska "Mlada Fronta Dnes".
Sześciu członków zarządu, dwunastu członków rady nadzorczej i 30 członków szeroko rozumianej kadry kierowniczej w ubiegłym roku zarobiło 2,2 mld koron (1 CZK = 0,1646 PLN). Firma nigdy w swojej historii nie zapłaciła więcej. Musiała ujawnić te dane do końca kwietnia - obowiązek informacyjny wynikał z faktu notowań na giełdzie papierów wartościowych.
Prezes ČEZ Martin Roman zarobił w tej spółce przez ostatnie cztery lata netto ponad 400 mln koron (uwzględniając program motywacyjny m.in. w postaci giełdowych akcji). Były przewodniczący rady nadzorczej Zdeněk Hrubý (trafił kiedyś do firmy z rekomendacji ministra finansów) zarobił netto 160 mln koron. Obecny przewodniczący nadzoru Martin Kocourek już takich pieniędzy nie zarobi - nowych członków RN nie można już obejmować programem motywacyjnym o takiej wartości. Miesięcznie wypłaca mu się 100 tys. koron pensji, ma roczne premie, telefon służbowy i służbową skodę superb, ale nie są to już żadne miody. Dwaj członkowie nadzoru będący jednocześnie urzędnikami państwowymi nie dostają nic!
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL