Minister Socha będzie bronił Orlenu
Minister skarbu Jacek Socha nie chce dopuścić, by PKN Orlen utracił kontrolę nad czeskim Unipetrolem. Dlatego wczoraj chciał pojechać do Pragi. Odłożył wizytę, bo szef czeskiej Komisji Papierów Wartościowych jest na urlopie.
Czechy to kolejny punkt na strategicznej mapie Orlenu, w którym pojawiły się kłopoty. Płocka spółka nie może wyjść na prostą w swojej niemieckiej inwestycji, dzięki której kupiła prawie 500 stacji od BP. Marże na niemieckim rynku okazały się tak niskie, że Orlen Deutschland przynosi same straty (w pierwszym kwartale tego roku - 22 mln zł).
W Czechach miało być lepiej, ale na razie Orlen nie może uporać się z mniejszościowymi akcjonariuszami Unipetrolu, według których polska firma zaproponowała im zbyt niską cenę za akcje. Orlen, który ma 63-proc. udział w Unipetrolu, musi ogłosić wezwanie dla mniejszościowych akcjonariuszy. Sposób wyceny akcji zakwestionowała czeska Komisja Papierów Wartościowych. W rezultacie Orlen nie ma prawa wykonywania głosu ze swoich akcji podczas walnych zgromadzeń akcjonariuszy, a to znaczy, że mniejszościowi udziałowcy mogą odebrać mu władzę w spółce. Do tego złożyli w prokuraturze doniesienie na sposób wyceny akcji.
- To chyba tylko formalne, przejściowe kłopoty - bagatelizuje sprawę Jacek Wróblewski, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Innego zdania jest minister skarbu Jacek Socha, który uznał sprawę na tyle groźną, że postanowił w tej sprawie pojechać wczoraj do Pragi. Odwołał wizytę tylko dlatego, że szef czeskiej Komisji Papierów Wartościowych jest na urlopie.
- Minister będzie wspierał Orlen, by nie został pozbawiony kontroli nad Unipetrolem - powiedziała "GP" Agnieszka Dłuska z biura prasowego ministra skarbu.
Nawet jeżeli Orlen zostanie w czeskiej spółce, to i tak będzie musiał zapłacić za to słoną cenę. Polska spółka wyceniła akcje Unipetrolu na zaledwie 103 korony, podczas gdy mniejszościowi akcjonariusze żądają 211 koron. Nawet, jeżeli jest to cena wzięta z sufitu (wczoraj akcje Unipetrolu kosztowały w Pradze 155 koron), to i tak spółka będzie musiała zapłacić udziałowcom więcej niż zamierzała, czyli niecałe 330 mln euro.
Orlen stać na taki wydatek - 16 sierpnia opublikuje on wyniki za drugi kwartał. Według prognoz analityków, mają być znakomite. Dom Inwestycyjny BRE szacuje, że zysk netto wyniesie ok. 720 mln zł - o 8 proc. więcej niż rok wcześniej. Orlen - tak jak inne koncerny paliwowe - zarabia miliony dzięki rosnącym cenom paliw.
W cieniu zmagań o Unipetrol, Orlen konsekwentnie realizuje swoją strategię. W Czechach ma zamiar dokupić kolejne 70 stacji Aral od BP (przetarg zostanie rozstrzygnięty jesienią). Nie zrezygnował też z inwestycji w Niemczech, gdzie ma zamiar powiększyć swoją sieć o 90 stacji Q1. Orlen negocjuje zakup z syndykiem firmy Beckmann Mineraloelhandel. Do końca roku zdecyduje, czy wycofa się z Niemiec czy nie. We wrześniu ruszy na podbój kolejnego rynku - tym razem tureckiego, gdzie przymierza się do startu w przetargu na największą nad Bosforem rafinerię Tupras.
Stanisław Koczot