Na GPW mocne spadki

- Poniedziałek na warszawskiej giełdzie zakończył się mocnymi spadkami głównych indeksów. Szczególnie mocno traciły spółki z sektora budowlanego, których kursy notowały kolejne historyczne minima. Kolejne sesje w tym tygodniu mogą przynieść dalsze pogłębienie poniedziałkowych spadków - oceniają analitycy.

Słabe nastroje na rynku w poniedziałek to efekt kryzysu rządowego w Holandii oraz wyników pierwszej rundy wyborów prezydenckich we Francji, które zwiększyły obawy o stabilność finansową w strefie euro.

Premier Holandii Mark Rutte podał swój rząd do dymisji w poniedziałek. Holenderskiej koalicji rządowej nie udało się w weekend dojść do porozumienia w sprawie programu oszczędnościowego, zakładającego redukcję deficytu w 2013 roku do 3 proc.

Holandia jako jeden już tylko z czterech krajów strefy euro, wciąż posiada jeszcze rating AAA u trzech głównych agencji ratingowych. Analitycy wskazują jednak, ze niewypełnienie celów budżetowych może doprowadzić do utraty przez ten kraj najwyższej możliwej oceny kredytowej.

Reklama

Faworyt wyborów prezydenckich we Francji, socjalista Francois Hollande, zwolennik między innymi podatku od transakcji kapitałowych oraz renegocjacji warunków europejskiego paktu fiskalnego, zwyciężył w pierwszej turze zdobywając 28,63 proc. głosów. Prezydent Nicolas Sarkozy otrzymał 27,18 proc. głosów.

- Sesja była bardzo słaba. W centrum uwagi znalazły się ponownie problemy strefy euro. Kolejną falę przeceny na europejskich giełdach mogło spowodować pojawienie się niespodziewanych informacji, czegoś, czego rynki jeszcze niedyskontowały. O problemach Hiszpanii, Portugalii oraz Włoch mówiło się wiele, inwestorzy nie byli jednak przygotowani na to, że o jako potencjalnych zagrożeniach zacznie się mówić o Francji czy też Holandii - powiedział Tomasz Leśniewski, analityk DM BZWBK.

Nastroje na światowych rynkach w poniedziałek dodatkowo pogorszyły słabe odczyty indeksów PMI w strefie euro oraz Chinach. Indeks PMI composite wyniósł w kwietniu 2012 r. 47,4 pkt wobec 49,1 pkt w marcu - podano wstępne wyliczenia. Analitycy szacowali wartość indeksu na 49,3 pkt.

Chiński wskaźnik PMI, przygotowywany przez HSBC Holdings wyniósł w kwietniu 49,1 pkt wobec 48,3 pkt w marcu - wynika ze wstępnych danych. Odczyt wskaźnika poniżej 50 punktów oznacza spadek aktywności w sektorze. Jeśli kwietniowe dane zostaną potwierdzone w kolejnym wyliczeniu, będzie to już 6 miesiąc z rzędu dla indeksu poniżej tego poziomu.

Kolejne sesje na warszawskiej giełdzie w tym tygodniu mogą przynieść dalsze pogłębienie spadków, a indeks WIG 20 może testować poziom 2.100 pkt, potem możliwa jest jednak próba odbicia.

- Patrząc z perspektywy analizy technicznej można spodziewać się dalszych spadków. Dotychczasowe wsparcie w granicach 2.200 pkt, gdzie przebiegała linia rozpoczętego pod koniec ubiegłego roku trendu wzrostowego, nie wytrzymało, co jest ewidentnym sygnałem, zapowiadającym dalsze spadki. Następnym przystankiem są rejony poziomu 2.090-2.120 pkt i sadzę, że z tego miejsca może nastąpić odbicie - ocenił Leśniewski.

W środę 25 kwietnia br. o godz. 12:00 zapraszamy na czat z doradcą podatkowym

- Spodziewam się, że nasz rynek powinien się teraz nieco lepiej zachować w porównaniu z rynkami na świecie. Rynki zachodnie zyskały mocno od ubiegłorocznych dołków i teraz mają z czego spadać. U nas skala wzrostów była mniejsza, co przy niewygórowanych wycenach polskich spółkę oraz relatywnej sile polskie gospodarki powinno uchronić nasze indeksy przed głębokimi spadkami - powiedział analityk.

WIG 20 otworzył się w poniedziałek spadkiem o 0,42 proc. tj na poziomie do 2.212,5 pkt. Początek sesji przyniosły jeszcze niemrawą próbę odrabiania strat. Po godzinie 10.00 indeks obrał jednak ponownie kierunek północny, którego już nie zmienił do końca sesji. Ostatecznie WIG 20 zakończył dzień spadkiem o 2,47 proc. do 2.167,1 punktów. Obroty na całym rynku wyniosły 708 mln zł.

Szczególnie mocno traciły spółki z sektora budowlanego, których kursy notowały kolejne historyczne minima.

Indeks WIG Budownictwo spadł o 8,04 proc. do 1.918,44 pkt. i znalazł na najniższym poziomie od siedmiu lat. Kurs PBG zniżkował o 20,5 proc. do 22,5 zł, kurs Polimeksu poszedł w dół 16,1 proc. do 0,78 zł. Hydrobudowa spadła o 19,7 proc. do 0,53 zł.

Analitycy wskazują, że inwestorzy obawiają się informacji o upadłościach firm budowlanych.

- To co się obecnie dzieje to dyskontowanie przez inwestorów możliwości bankructw kolejnych spółek. Hydrobudowa to kolejna po DSS-ie giełdowa spółka z branży, wobec której złożono wniosek o upadłość. Trudno o jakikolwiek optymizm do spółek w sytuacji, kiedy nie wiadomo, czy za kwartał te firmy będą jeszcze istniały - powiedział PAP analityk KBC Securities Robert Maj.

- To co się obecnie dzieje na giełdzie na firmach budowlanych może wyglądać na panikę, ale taka wyprzedaż ma to do siebie, że inwestorzy starają się uwzględniać najgorszy scenariusz, a potem jeśli miałby się on nie ziścić będziemy obserwować odbicie, ale podejrzewam, że to może jeszcze trochę potrwać - dodał.

W poniedziałek rano pojawiła się informacja, że jeden z wierzycieli Hydrobudowy złożył wniosek o upadłość likwidacyjną, następnie okazało się, że sąd go odrzucił z przyczyn formalnych.

Koło południa pojawiła się też dobra informacja z PBG. Spółka poinformowała, że prowadzi rozmowy z kilkoma bankami i ma deklaracje udzielenia kredytu pomostowego do końca kwietnia. Kredyt ten mógłby być uruchomiony na początku maja. Nie zatrzymało to jednak spadków.

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi

PAP
Dowiedz się więcej na temat: spadek | spadki | GPW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »