Na rynkach spokojny początek tygodnia
Europejskie giełdy spokojnie przyjęły w poniedziałek obniżenie w piątek ratingów dziewięciu państw strefy euro przez Standard & Poor's. Indeksy na zamknięciu sesji nawet zyskały.
Warszawski indeks WIG20 zyskał na zamknięciu poniedziałkowej sesji 0,76 proc., niemiecki DAX - 1,25 proc., francuski CAC 40 - 0,89 proc., a brytyjski FTSE 100 - 0,37 proc.
Ok. 18.30 za euro płacono 4,40 zł, za dolara 3,47 zł, a za szwajcarskiego franka 3,64 zł.
W piątek wieczorem agencja S&P obcięła ratingi: Francji, Austrii, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Słowacji, Słowenii, Cyprowi i Malcie.
- Otwarcie rynków globalnych po decyzji agencji S&P, która oficjalnie napłynęła po zamknięciu rynków w USA w piątek było ogólnie spokojne. Kurs euro względem dolara w zasadzie nie reagował, zaś akcje nawet drożały. W konsekwencji zyskiwał też złoty - stwierdził główny ekonomista Domu Maklerskiego X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień.
Dodał, że taką reakcję rynków można tłumaczyć tym, rynek żył plotkami w piątek jeszcze przed ogłoszeniem decyzji S&P. W efekcie euro i akcje traciły. - W poniedziałek widzieliśmy więc typowe sprzedawanie faktów. Po drugie, rynek nie jest pewien co ta obniżka ratingów naprawdę znaczy. A to dlatego, że wiele zależeć będzie od odpowiedzi ze strony polityków - ocenił Kwiecień.
Według niego warto się wstrzymać z oceną reakcji rynków. - Poniedziałkowy spokój, który po części zawdzięczamy nieobecności inwestorów z USA, może być pozorny - podkreślił.
Analityk Banku Ochrony Środowiska Marek Rogalski podkreślił, że cięcie S&P nie dotknęło Niemiec, a Francja straciła tylko jedną notę.
Analitycy wskazują też, że większe znaczenie może mieć rating Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej. - Na rynku mogą się pojawić analizy dotyczące wpływu obniżek ratingów krajów strefy euro, w tym Francji na rating EFSF. Jest ryzyko, że ten fundusz straci potrójne A, a to on miał stabilizować sytuację w Unii Europejskiej - powiedział Sobiesław Kozłowski, analityk DM Banku BPS.